Skąd w ogóle taki pomysł?
Wydawać by się mogło, że skoro zainteresowałeś się “klasyczną modą męską”, to czapki z daszkiem dawno poszły w odstawkę. I w większości przypadków tak faktycznie jest. Początkującym mówi się, żeby pod żadnym pozorem nie wpadli na pomysł zakładania czapki z daszkiem. Jakiejkolwiek. Do czegokolwiek. Problem, a raczej jego rozwiązanie tkwi w tym, że świat nie jest czarno-biały.
Pewnie nie raz widziałeś zdjęcia z popularnych targów we Florencji albo stylówki złapane na ulicy. Gdzieś w świecie, w którym ludzie wyglądają “inaczej”. Londyn, Tokio, Nowy Jork. Widzisz mężczyzn, którzy zdecydowali się na krawat, marynarkę, czasem nawet na cały garnitur i do tego dorzucili czapkę z daszkiem. I nie masz estetycznego zgrzytu, bo z jakiegoś dziwnego powodu wygląda to, po prostu dobrze.
W tym roku zauważyliśmy wyjątkowo mocno ten trend wśród zachodnich blogerów i influencerów. Sami, tworząc letni dodatek do naszej książki, zdecydowaliśmy się umieścić tam czapkę z daszkiem. Czapkę, która dobitnie zmieniła nasz sposób postrzegania tego niepozornego dodatku. Bo w magiczny sposób pasuje prawie do wszystkiego i mocno zmienia charakter praktycznie każdego zestawu, który się o nią wzbogaci.
Ale to przecież nie pasuje!
Formalnie nie. Na spotkania biznesowe, też nie. Ważne uroczystości tym bardziej odpadają. Tylko że to zaledwie kilka sytuacji w roku. W pozostałe dni bez obaw można nosić czapki z daszkiem, nawet do garniturów. Ważne jednak, żeby były to nieformalne garnitury. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kłóci się to z logiką. Skoro już i tak zakładasz garnitur z własnej nieprzymuszonej woli, to dlaczego nie zdecydować się na fedorę, albo chociaż na kaszkiet?! Bo możesz. Bo nie musisz.
Nie każdy dobrze wygląda w kapeluszu, ilość specyficznych cech jego konstrukcji sprawia, że trzeba uważnie podchodzić do jego wyboru. Poza tym trzeba “umieć” go nosić, czuć się w nim pewnie. Wymarzony egzemplarz może kosztować nawet czterocyfrową sumę, co często jest barierą nie do przejścia. Z kaszkietami jest łatwiej, są tańsze, łatwiej trafić na ciekawy egzemplarz w zwykłym sklepie. No i jakoś tak trudniej wyglądać w nim dziwnie.
Jednak jeśli nie po drodze Ci z estetyką kapeluszniczo-kaszkietową, to nie znaczy, że masz rezygnować z nakrycia głowy i narażać swoje oczy i głowę na słońce. Jest jeszcze jedna kwestia, styl smart casual występuje w różnych wersjach. Czasem niedaleko mu do stylu biznesowego, a czasem jest tak luźny w odbiorze i w odczuciu, że aż casualowy. I tylko kulturowy bagaż, który niosą za sobą krawaty i marynarki sprawia, że ktoś wydaje nam się ubrany trochę bardziej elegancko. Czapka z daszkiem przynależy do tej drugiej wersji. Jest elementem tzw. “dressing down”, czyli wybierania teoretycznie formalnych elementów, ale w najbardziej nieformalnej wersji. To właśnie, moi drodzy, obok stylu preppy, jest właśnie szczytowe osiągnięcie tzw. sportowej elegancji.
Czapka czapce nierówna
Oczywiście, to nie znaczy, że każda czapka z daszkiem, która wpadnie Ci w ręce będzie pasowała do smart casualowej stylistyki. Tutaj najlepiej zdecydować się na te minimalistyczne. Bez dużych logotypów, bez jaskrawych kolorów. Głównym kolorem powinien być jeden z tych bazowych dla mody męskiej, granatowy, oliwkowozielony, szary czy bordowy. Jeśli bardziej pasuje to do twojej garderoby, to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zdecydować się na czerwień, fiolet czy rudobrązowy.
Zdecydowanie odradzamy też czapki o charakterze militarnym, tzw. patrolówki albo klasyczne bejsbolówki, ale wyposażone w szereg paneli na rzepy. Taktyczne świry najczęściej używają ich do eksponowania swoich ulubionych morale patches, a mundurowi umieszczają tam, chociażby grupę krwi. Czapki truckerki, których główka idzie lekko w szpic, a tył wykonany jest z siatki, również odpadają. Na sam koniec zostawiliśmy czapki w wersji full-cap, ale o typowo hiphopowym charakterze. Czyli takie, których daszek pozostaje prosty i często są w neonowych kolorach.
Zabierz czapkę tacie
Pierwsze bejsbolówki pojawiły się na głowach drużyny New York Knickerbocker Baseball Club w 1849 roku i były wykonane z takiego samego materiału jak kanotiery, czyli były słomkowe. I wcale nie miały za zadanie chronić przed słońcem. Panujące wtedy zasady zobowiązywały mężczyzn do zakrywania głowy poza pomieszczeniami. Jak się pewnie domyślacie, słomkowe czapki się nie sprawdziły, słabo wchłaniały pot i wiatr bardzo łatwo zwiewał je z głów zawodników. Bejsbolówka przeszła więc ewolucję, od wełny, poprzez bawełnę.
Dziś nietrudno dostrzec na trybunach, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, mężczyzn w marynarkach i bejsbolówkach. To również charakterystyczne zestawienie dla amerykańskiego stylu uczelnianego, czyli preppy. Co więcej, “czapka z daszkiem” to jedno z niewielu nakryć głowy, które wyszło z XX wieku bez spadku popularności. Wiele osób mówi, że jest to narodowe nakrycie głowy amerykanów.
I tutaj dochodzimy do ojcowskiego rodowodu popularnych wśród zachodnich blogerów bejsbolówek. Stereotyp wizerunkowy typowego amerykańskiego ojca, który jest między 40 a 50 rokiem życia składa się z kilku “dad” rzeczy. Są to dad sneakers, czyli niegrzeszące urodą, najczęściej białe buty do biegania. Dad jeans – jeansy z wyższym stanem w fasonie regular, najczęściej wykonane z jasnego, spranego denimu. Oraz oczywiście dad cap / dad hat, czyli rzeczona bejsbolówka z logo ulubionej drużyny. Moda ostatnio lubi podbierać rzeczy tacie z szafy, więc i na czapki w końcu przyszła pora.
Dzięki loafersom możesz wszystko
Zanim jednak powiemy Ci dlaczego, a Ty w przypływie emocji po nie sięgniesz, wypada jeszcze doprecyzować parę zasad noszenia czapki w smart casualu. W casualu w sumie też. Przede wszystkim wszystkie bardzo formalne opcje odpadają, ale to już wiesz. Garnitury muszą być z mocno casualowych tkanin, takich jak bawełna czy matowe wełny o otwartym splocie, jak np. hopsack. Zasady te odnoszą się również do marynarek. Klapy w szpic odpadają. Najbezpieczniej jest łączyć czapkę z blezerami. Doskonale będą je uzupełniały koszule button down z bawełny oxford albo te uszyte z denimu. I generalnie im bardziej matowe i będą tkaniny, tym lepiej, szukaj też tych, które są w “zgaszonych” albo pastelowych odcieniach. Dalej oczywiście jeansy, ewentualnie chinosy. Na samym końcu warto sięgnąć po brogsy (najbardziej uniwersalne buty sportowe 😉 ) albo właśnie po loafersy!
Penny loafersy i tassel loafersy to niekwestionowani królowie smart casualowego obuwia. Skutecznie obniżają formalność bardzo wielu zestawów. Są niesamowicie wygodne i często są tańsze od sznurowanych butów. Czego chcieć więcej? Gorąco zachęcamy każdego, do sprawdzenia na gruncie swojej garderoby przynajmniej jednej pary loafersów. Wprowadzą one twój smart casual na zupełnie inny poziom. Bez obaw można je łączyć z nieformalnymi garniturami, sportowymi marynarkami, a nawet koszulkami polo czy bluzami rugby. No i nie trzeba się obawiać o potencjalny fail jak np. w przypadku próby połączenia oksfordów z polówką. Odważnym albo mocno zarażonym Ameryką polecamy w parze z białymi skarpetami!
Marynarka – Massimo Dutti
Koszula – vintage / secondhand
Jeansy – H&M
Pasek – stylowepaski.pl
Krawat – vintage / secondhand
Poszetka – homemade
Buty – Sioux
Czapka – PRL
Kurtka – Helikon Tex
Szalik – Medicine
Kurtka – Merc of London
Bluza rugby – PRL
Koszula – Zack Roman
Krawat – vintage / secondhand
Spodnie – H&M
Pasek – Reserved
Buty – Massimo Dutti
Czapka – PRL
tekst: Karol Majchrzak
zdjęcia: Adam Ptak
***
Nie uciekamy od czapek. Po dodatku letnim, umieściliśmy kolejną z nich w jesiennym dodatku do “Męskiej Szafy – Instrukcji obsługi”. Jak wygląda proces tworzenia zestawów z dodatkami? Otóż wcale nie tak prosto. Najpierw układamy zestaw do zdjęcia, po czym decydujemy, czy wybrane przez nas dodatki naturalnie do niego pasują. Dlatego też, gdy to się dzieje, zestawy te wyglądają tak świetnie:
W całym dodatku znajduje się aż 50 zestawów złożonych z 40 przedmiotów (w tym 28 nowych!). Oprócz tego 4 artykuły wyczerpujące tematy związane z modą, jak i jesienną aurą. Nie obyło się i tym razem bez bazy zamieszczonych w książce ubrań, butów i dodatków, dzięki której można w kilka chwil znaleźć upatrzoną rzecz w wyselekcjonowanych ofertach sklepów.
Wszystkie nasze publikacje oraz atrakcyjne cenowo pakiety znajdziesz oczywiście w oficjalnym sklepie Dandycore. Kupując tam bezpośrednio wpierasz nas i pozwalasz nam na dalsze działania.
To jest już koniec… Tego wpisu, oczywiście. Jak zwykle – dzięki wielkie za uwagę i do następnego!
Nie wygląda to elegancko.
Oczywiście, że nie wygląda to elegancko, bo w żadnym wypadku nie miało tak wyglądać. Tak jak piszemy w tekście, połączenie czapka z daszkiem – krawat, to w najlepszym wypadku sportowa elegancja, czyli de facto najbardziej nieformalne spośród kojarzących się formalnie elementy na jakie można sobie pozwolić. Ubiór od pewnego momentu wprowadzania do niego kolejnych elementów luzu nigdy nie będzie formalny, nawet jeśli będzie się składał z marynarki i krawata. 😉
Nie! Jednak nie. Nowe, granatowe dżinsy na biedę by obleciały jako preppy w tym zestawie. Te NIE!
Oczy mi krwawią…
Rozumiem wzburzenie, w pewnym sensie. Jednak co istotne, wchodząc w dowolną stylistykę staram się nie dodawać nic “od siebie”, gdybym nie widział takich dżinsów na kilku starych reklamach PRL albo wykorzystywanych przez znanych i cenionych “zachodnich” blogerów, którzy w tej stylistyce siedzą naturalnie, bo ze względu na pochodzenie nie musieli się jej uczyć to bym ich tutaj nie wrzucił. Mało tego, wisienką na torcie jednoznacznie mocującą sprane dad jeans w stylistyce preppy jest archiwalne zdjęcie wykonane na Uniwersytecie Brown, na którym jeden ze studentów ma na sobie właśnie takie jeansy. Preppy wbrew pozorom, które mogą stwarzać “sterylne” lookbooki wielu marek było trochę bardziej “dzikie” i złożone. :p Niemniej jednak nie mogę Ci odmówić prawa do krwawiących oczu!
Ja tez w tym roku zauwazylem , ze czapki z daszkiem wrocily do lask. Z obserwacji mody ulicznej wyciagnalem jeden wniosek: koniecznie musi byc to czapka polo ralph lauren. A jaki wniosek wynika ze zdjec w tym artykule? Ze gdy na glowie mamy czapke z daszkiem (oczywiscie z konikiem polo), to do tego wybierzmy taki garnitur, by dalo go sie schowac pod kurtka i nie zaklocal stylistyki, ktora nadaje nam czapka. Cos tu nie pyklo.
W sumie to już kolejny rok kiedy czapki z daszkiem “wracają”, w tym roku były chyba po prostu wyjątkowo widoczne. Co do logo na czapce to jednak śmiem się nie zgodzić, owszem konik jest bardzo popularny, ale jest też mnóstwo czapek zupełnie innych marek, gładkich albo tzw. dad hats, które mają np. duże logotypy znanych stacji telewizyjnych albo znanych gazet – dzienników. PRL ze swoim konikiem nie ma więc pozycji totalnego hegemona. Druga sprawa jest taka, że nie za bardzo wiem, gdzie tutaj jest garnitur na zdjęciach. Raz, że mam na sobie jedynie sportową marynarkę i to nie od garnituru, dwa że kiedy mam na sobie kurtkę, to ona całkowicie tę marynarkę przykrywa. Może więc po prostu całość “nie pykła” Ci estetycznie, co jestem w stanie całkowicie zrozumieć, bo to jest dosyć edgy połączenie, które dla wielu osób nieopatrzonych z różnymi wariacjami tej estetyki może być ciężkostrawne albo wręcz niestrawne. 😉
Pod sklepami i na parkingach ten styl jest szeroko rozpowszechniony wsród sępiących “piątaka”…
Przejrzałeś mnie na wylot. Inspiracją byli dokładnie ci panowie, o których piszesz. Uwzględniłem zachodnich blogerów modowych, szeroko rozumiane ikony stylu, lookbooki popularnych, cenionych marek oraz kilkadziesiąt lat historii tego elementu w Stanach, bo akurat mi się nudziło i lubię wrzucać w teksty i inspiracje wielkie słowa i idee. xD
Aczkolwiek jak każdemu człowiekowi ma prawo Ci się coś nie podobać. 😉
Nie jestem fanką takiego połączenia, ale można je znieść. Niestety wydaje mi się że czapka jest za mała. Wiem że ma konika, ale rozmiarowo ciut odstaje.
Pozostaje mi zatem porównać do innych czapek, może sprawia takie wrażenie bo jest nieco zbyt “płytka”?
No chyba sobie panowie zartujecie
Otóż absolutnie nie żartujemy. Powiedziałbym więcej, jesteśmy śmiertelnie poważni. Aczkolwiek z chęcią podyskutujemy na temat tego dlaczego niby mielibyśmy sobie żartować. 😉
Sorry za nowy post, cos nie dziala mi funkcja “odpowiedz”.
Karol, wlasnie to mialem na mysli, ze w artykule “jaka czapke z daszkiem wybrac do garnituru?” garnitur nie pojawia sie ani razu. Pojawia sie jedynie marynarka, ktora wlasnie przykryles kurtka. Dlatego napisalem, ze nie pyklo, bo tytul ma sie nijak do stylizacji.
A jezeli o sama stylizacje chodzi, to doskonale rozumiem na czym sie wzorowales i co chciales uzyskac. Nie jestem jednak fanem calego tego polaczenia. Z zestawu z harringtonka wyjalbym ta bluze polo i wlasnie czapke. Wtedy byloby elegancko.
Nie będę udawał, że jest inaczej. Do stylizacji tytuł ma się jedynie odrobinę. Jednak wpis na bloga to całość, tekst + zdjęcia, które czasem obrazują coś bardzo bezpośrednio, a czasem tylko dany temat “muskają”. Połączenie to jest ciężkostrawne i nie dziwi mnie, że komuś może się nie podobać albo wybitnie nie podobać. Z modą męską jest trochę jak z muzyką. Wytłumaczę Ci jak ja ją pojmuję na przykładzie metalu, przeciętny słuchacz zaczyna od klasyków heavy metalu np. Iron Maiden, te sprawy. Jak już się osłucha z łatwo przyswajalnym metalem i chce więcej to idzie głębiej. Jest thrash, progressive, może metal symfoniczny, może pagan metal, oswaja dziwności normalne w ramach pewnej konwencji. Jeśli nadal mu za mało to idzie jeszcze dalej – black metal, DSBM, goregrind etc. Można oczywiście jeszcze bardziej “udźiwnić”.
Tak samo jest z ubraniami. Przeszliśmy na blogu przez większą część spektrum podstawy, pokazaliśmy cały ocean smaczków i dandysowych elementów. Liznęliśmy casualu. Teraz w ramach eksplorowania naszych indywidualnych zainteresowań stylistycznych i estetycznych pokazujemy rzeczy specyficzne dla bardzo małych grup. Ewentualnie dużych grup, ale ze względu na historię naszej kultury prawie totalnie nieznanych w swojej czystej i dzikiej formie w Polsce. Tak właśnie jest z preppy. To co pokazuję to nie jest moja interpretacja, to jest rekonstrukcja tego co mi się podoba, a co widzę na archiwalnych zdjęciach, reklamach, w starych książkach. Czy to wygląda dobrze? Z perspektywy tejże grupy – pewnie tak. Z perspektywy “normalności”? Wysoce prawdopodobne, że nie. I nie ma w tym nic dziwnego. Bo najbardziej ekstremalne odmiany metalu będą brzmiały beznadziejnie dla osób mocno zakopanych w “klasyce”. Natomiast dla tych “dziwnych gości” będą majstersztykami!
Chcemy jednak próbować wielu rzeczy i tutaj się nimi dzielić, bo to są ciekawostki nadające środowisku kolorytu. Mielenie siedemdziesiąty raz tego samego na poziomie bezpiecznej formy pozostawimy innym twórcom.
Pozdrawiam i mimo wszystko zachęcam do zapoznawania się z moimi ubiorowymi dziwnościami. 😀
Karol, tym razem chyba nie wypaliło. Jak dla mnie, za dużo tu wszystkiego. Pierwszy zestaw już jest przeładowany – krawat i poszetka w mocne wizualnie wzory i jaskrawe skarpetki. To już sporo, a w drugim dochodzi jeszcze bardziej uderzająca bluza i mieszanie krawata do harringtonki. To wszystko po prostu ze sobą nijak nie gra. Rozumiem, że masz inny styl niż ja, ale to naprawdę nie działa.
Absolutnie szanuję to, że moje propozycje Ci się nie spodobały. Wiedziałem, że rekonstrukcja czegoś co w Polsce nigdy nie występowało i nadal nie ma mocnego przedstawicielstwa grupowego (bo i dlaczego miałoby mieć) jest ryzykowne i może wielu osobom “nie siąść”, jednak styl ten mnie fascynuje w szerszym aspekcie i będę go zgłębiał dalej i szerzej.
Z perspektywy tego co obserwuję u osób, które bawią się w elegancję połączenie krawat – poszetka – skarpety, w takim wydaniu jest raczej normą. Tylko dwa, drobne wzorzyste elementy i już przeładowanie? Jakoś tego nie kupuję.
Bluzy rugby bardzo często są mocne kolorystycznie i wiem, że wielu osobom się nie podobają. Znowu to kwestia tego, że one u nas są ciekawostką, jest ich mało i są ciężko dostępne. Nie funkcjonowały nigdy jako naturalny element mody w Polsce obserwowanej nawet na instagramie czy gdzieś. Co do połączenia krawata i harringtonki to jest ono prawie tak stare i klasyczne jak sama harringtonka, serio.
Rozumiem więc dlaczego wszystko razem Ci nie gra i w ogóle mnie to nie dziwi. Jednak we wpisach, które tworzę eksploruję często niszę, wycinek całości zagrzebany gdzieś daleko i uprawiany w ramach hermetycznych grup. I nadal będę to robił, bo mnie to po prostu jara.
Pozdrawiam!
Chyba źle mnie zrozumiałeś. Bardzo się starałem, żeby mój post nie zabrzmiał jak atak, ale i tak doprecyzuję. Absolutnie nie mówię, żeby tego nie robić. Przeciwnie, to bardzo potrzebne. Wszystkie “żelazne” zasady zostały już dawno omówione, więc nie zostaje nic nowego, co ich nie łamie. Zresztą bez eksperymentów rzeczy wyrzucone poza nawias mody, jak białe skarpety, nie wróciłyby do niej w nowy, bardziej estetyczny sposób. A pomimo tego, że nie należę do osób zbyt mocno wyróżniających się ubiorem, to takie trendy przejmuję częściej w bardziej stonowany sposób, np. jasnoszare skarpety do ciemnych butów i spodni. Zresztą mam też bluzę rugby, tylko moja jest w granatowe i melanżowe niebieskie pasy – większość, które miałem w rękach była dla mnie zbyt ciężka wizualnie. Z tych przyczyn bardziej odpowiada mi styl Simona Cromptona i Petera Zottolo niż np. Ethana Wonga – co bynajmniej nie znaczy, że uważam, że ten ostatni nie prezentuje niczego wartościowego.
Nie uważam tez, że rekonstrukcja czegoś z innego kulturowego kontekstu jest czymś złym. Już było to robione najpierw ze stylem włoskim, potem z country, potem z czymś jeszcze innym – więc dlaczego nie. Nie jestem purystą. Moje obiekcje najbardziej dotyczą właśnie krawata do harringtonki, który w moim odczuciu nie będzie już pasował. Być może koncepcja noszenia go do casualowej kurtki była normalna w latach trzydziestych czy czterdziestych, ale nie widzę szans na jej powrót. Mógłbym zrobić dygresję o innych klasycznych rzeczach, które też nie wrócą, ale to bez sensu. Po prostu w moim odczuciu te dwie rzeczy do siebie nie pasują, a krawat nadaje się tylko do marynarki albo garnituru.