Po ciepłym przyjęciu ubiegłorocznego tweedowego zestawu w czerwcu, mam dla was jego jeszcze ciepłą reedycję 😉
Pierwsza połowa maja była, delikatnie rzecz ujmując, bardzo chłodna, w efekcie czego spotkanie na wrocławskiej ulicy wyekwipowanego w kilka solidnych warstw dandysa nie stanowiło większego problemu. Nie należę do jakichś przesadnych zmarźluchów (a wręcz przeciwnie, bliżej mi do wszystkich tych, dla których spory, ukazujący się na cyferblacie termometru minus nie stanowi problemu). Kiedy jednak majową porą temperatury spadają poniżej zera, nie ma miejsca na żarty. I taki właśnie jest dzisiejszy zestaw – poważny i pancerny 🙂
Tak brytyjsko chyba jeszcze dotąd nie było. O ile bowiem poprzednie podejścia do tematu zawsze miały w sobie jakieś znamiona odstępstwa od konwencyjnej normy, o tyle tutaj trudno się chyba jakichkolwiek doszukać. Budrysówka jest filcowa i prosta w kroju, tweed, choć w czerwcu, to nadal dziadkowy, a kratka na koszuli vichy charakteryzuje się dużym raportem. Granatowo-zielony klubowy krawat współgra z dyskretnie wzorzystą poszetką, spodnie, jak na nieformalny model przystało, wykończone zostały manszetem, a w ich asyście występują pełne, licowe brogsy. Torba codzienna także jest obecna, bo jak to zazwyczaj w moim przypadku bywa tego dnia miałem do zrobienia jeszcze kilka innych rzeczy. A że nie jestem fanem noszenia wszelkich klamotów po kieszeniach i w efekcie nadmiernego ich rozpychania, bez torby wychodzę chyba tylko po bułki.
Większość mężczyzn nie za bardzo lubi się z kolorem zielonym, a zwłaszcza wtedy, gdy występuje on w odcieniu oliwki, który, o ironio, jest jednym z bazowych dla męskiej mody. Pamiętam jak dziś sytuacje z mojej pracy w sklepie, kiedy to na ostatnich etapach wyprzedaży piętrzyły się koszule, spodnie i swetry utrzymane właśnie w tej tonacji. Domyślam się, że ów kolor może wydawać się dość nijaki i trudny w zestawianiu z innymi. Kiedy jednak zastosuje się wspomnianą we wpisie o dobieraniu kolorów technikę kolorystycznej klamry, uzupełnioną elementami w innych bazowych kolorach, można uzyskać ciekawe, a niekiedy zaskakujące rezultaty. Gdybyście mieli ten zestaw ocenić w skali od 1 do 10, to jaki byłby wasz werdykt? (Oczywiście z pominięciem kryterium jego adekwatności do obecnie panującej aury 😉 )
Foto – Maciej Gajdur / Wro Street Fashion
Budrysówka – Pull&Bear
Marynarka – Massimo Dutti
Koszula – Wólczanka
Krawat – Republic of Ties
Wpinka – Bytom
Poszetka – Dignito
Torba – Sartolane
Spodnie – Zara
Buty – Yanko
8. Z gładką koszulą dał bym 10. Sama koszula jest świetna, ale coś mi nie gra między marynarka, krawatem a koszulą właśnie. Marynarka rewelacyjna…
Zamszowe buty nie wyglądałyby lepiej z tym zestawem ???
Nie lubię połączenia krawata, z gładkiego błyszczącego jedwabiu, z tweedem. Faktury materiałów gryzą się. Poza tym bardzo dobrze. 6/10
5/10. Wszystko psuje krawat – nie pasuje ani fakturą, a stylistycznie (klubowy) – to już zupełnie. Ja do tej marynarki noszę krawaty w surówki jedwabnej – w obecnej ofercie Poszetki.com jest szaro-niebieski w krateczkę i zielony w pasy – pasują fenomenalnie.
Koszula byłaby dużo lepsza z kołnierzykiem przypinanym lub kentem – ten półwłoski też czyni lekki zgrzyt stylistyczny. No i tkanina – surowszy oxford byłby bardziej na miejscu.
Swoją drogą – ta marynarka w rozmiarze 46 była w grudniu w dobrym outlecie na e-Bayu – 5 sztuk, dzień po dniu – w licytacji – i ceny zatrzymywały się na 150-250 zł z wysyłką. Pluję sobie w brodę, że kupiłem tylko jedną… Ona na żywo jest jeszcze ładniejsza, bardzo urokliwy tweed (wełna z domieszką poliamidu) donegal z drobnymi akcentami różnych kolorów, czego na zdjęciach tu nie widać. Chyba się nieprędko trafi tak udany model MD. A gdyby jeszcze miała skośne dolne kieszenie i pasek do zapięcia klap pod szyją – zbliżyłaby się do marynarki jeździeckiej.