Niby maj, a na zewnątrz do wczoraj było tak zimno, jakbyśmy jeszcze tkwili w połowie stycznia. Na całe szczęście nie wyrywałem się w tym roku z wywożeniem cięższych gramaturowo rzeczy do mojego rodzinnego domu, w efekcie czego nie mam problemu ze stawianiem czoła pogodowym anomaliom. Uważni Czytelnicy mają zapewne w pamięci awiatorsko inspirowane zestawy (a Ci, którzy nie mieli okazji się z nimi zapoznać, mogą to uczynić pod tymi linkami: Aviator I i Aviator II). Dzisiaj podejdziemy do tematu bardziej dosłownie, gdyż po raz pierwszy na blogu zagości hit ostatnich kilku sezonów w mainstreamowej modzie, jak również niekwestionowany militarny klasyk jakim jest bomberka 🙂
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że świat ogarnęła prawdziwa bomberkomania – większość sklepów wydzieliła ten typ kurtek na osobne podstrony w swoich witrynach internetowych, ulice się od nich roją, a niektóre stylistki nie potrafią odmówić sobie wciskania ich wszystkim klientom, bez względu na to, czy ten fason im odpowiada czy też nie. Mnie przez długi czas nie odpowiadał, ale sytuację zmieniło znalezienie odpowiedniego modelu. Pierwszą styczność z nim miałem na początku sezonu, kiedy występował jedynie w odcieniu militarnej zieleni i jako taki nie zdołał mnie przekonać. W trakcie sezonu okazał się on być jednym z tych podstawowych fasonów, które zostają odszyte w kilku wersjach kolorystycznych (oprócz wspomnianej zieleni pojawiły się wersje: czarna, błękitna, łososiowa, beżowa i granatowa). Jako że nie miałem jakiegoś szczególnego parcia na jej zakup, postanowiłem poczekać na sezonowe obniżki z nadzieją, że jakaś „eska” się dla mnie ostanie (a jak pisałem w moim wyprzedażowym poradniku taka sytuacja zdarza się stosunkowo często). Cierpliwość, połączona z dandysią naturą dusigrosza po raz kolejny się opłaciła – kupiłem ją na ostatecznym etapie zimowej wyprzedaży (z tego powodu nie załapała się ona do mojego filmu z wyprzedażowym haulem) za niecałe 70zł (pierwotnie kosztowała o 229zł więcej).
Względem wojskowego pierwowzoru różni się jedynie materiałem, gdyż zamiast ze skóry uszyto ją z nylonowej tkaniny technicznej. Poza tym jednym aspektem wszystko w jej przypadku jest jak należy – mamy nieco luźniejszy fason, ściągacze u dołu jak i przy rękawach, dużą ilość funkcjonalnych, zapinanych na duże suwaki kieszeni (tę na długopisy, umiejscowioną w okolicy lewego bicepsa, użytkuję nad wyraz często) oraz futrzany kołnierz, dla powstania którego zapewne życie oddało wiele niewinnych poliestrów. Ze względu na walory estetyczne jak i funkcjonalne z miejsca stała się moim podstawowym wyborem, kiedy nie mam potrzeby czy ochoty zanadto się stroić. Pikowana, delikatnie watowana podszewka sprawia, że po dociepleniu swetrem czy bluzą, daje radę także przy stosunkowo niskich temperaturach. Posiada ona jeszcze jeden mały detal, który wyróżnia ją na tle podobnych kurtek. Ale o nim opowiemy sobie inną razą 😉
Foto – Adam Ptak
Kurtka – Zara
Okulary – River Island
Koszula – Miler
Sweter – Zara
Spodnie – Pull&Bear
Buty – Massimo Dutti
Też nie spodobał mi się ten bum na bomberki. Rzeczywiście dosłownie wszędzie i na każdym można ją zobaczyć co szybko mi się znudziło, mimo iż sam fason uważam za atrakcyjny bo minimalistyczny a przez to ponadczasowy. Nie zdecydowałem się do tej pory na zakup takowej, ale ta którą prezentujesz wygląda świetnie bo wyróżnia się spośród na tle innych. Cały stylizacja również bardzo udana.
Pozdrawiam!
To pewnie zasługa kołnierza, bo robi nieziemską robotę. Dzięki serdeczne za miłe słowa! 🙂
Dawidzie czy buty
https://www.massimodutti.com/pl/mężczyzna/buty/zobacz-wszystko/skórzane-botki-c1313029p7722031.html?colorId=700
będą paskowały do jeansów i skórzanej brązowej kurtki? Czy lepiej postaeić na zamsz?
Będą 🙂
Ja cały czas nie mogę się przekonać do kurtek z tego typu kołnierzem. Kojarzą mi się z z dziadkami mieszkającymi gdzieś na kanadyjskiej prowincji…