Jednym z najbardziej nadużywanych powiedzeń w świecie internetowej mody jest to, że należy być ubranym, a nie przebranym. I o ile zgadzam się, że dopasowanie rzeczy, które nosimy, do naszego stylu życia pozwala nam się dobrze w nich czuć (i przez to też prawdopodobnie dobrze wyglądać), o tyle nie widzę niczego złego w tym, by świadomie wykorzystywać możliwości kreacji siebie poprzez ubiór, w oparciu o nieco bardziej wyraziste koncepcje. Dziś chciałbym zaprezentować Wam jedną z osób, która swymi modowymi “przebraniami” nieustannie mnie zadziwia i inspiruje do własnych poszukiwań.
Karol, tak jak kilka innych osób w ciągu tych czterech lat, przebył drogę od bardzo aktywnego Czytelnika do równie zaangażowanego przyjaciela. Jego podjęta pod wpływem mojej historii decyzja, by przerwać studia prawnicze uświadomiła mi, jak wielką siłę ma blogowanie i jak wielka odpowiedzialność się z nim wiąże. Na szczęście z perspektywy dwóch lat ów wybór okazał się tak jak w moim przypadku trafiony i dziś możemy śmiało nazywać siebie zadowolonymi z życia niedoszłymi, upadłymi prawnikami 😉
Część z was pamięta zapewne Karola z relacji z naszych ubiegłorocznych Gentlemen’s Walków, w których brał on czynny udział. O ile nie można odmówić naszemu dzisiejszemu bohaterowi sprawności poruszania się na polu klasycznej męskiej elegancji, o tyle jednak to jego nieformalne propozycje utrzymane w szerokim spektrum casualu nie raz nie dwa sprawiały, że moje ręce same składały się do oklasków. A jako że już od dawna planowałem wprowadzenie na blogu stałej rubryki, w której prezentowane byłyby sylwetki ciekawych, dobrze ubranych osób, które są dla mnie źródłem inspiracji, w końcu nadarzyła się okazja do tego, by ów plan wcielić w życie.
Na początek oddam głos samemu zainteresowanemu:
“Odkąd pamiętam zawsze byłem estetą, a cały otaczający mnie świat odbierałem przede wszystkim od jego wizualnej strony. Rozróżnianie różnych wersji, schematów i kanonów kultury obrazu przyszło mi zupełnie naturalnie. Poskutkowało to dość szybkim zainteresowaniem się tematem subkultur i nieodzownie związanego z nimi ubioru. Postępująca w mojej głowie chęć estetyzacji własnej garderoby objawiła się pierwszymi śmiałymi krokami w stronę męskiej elegancji już pod koniec liceum. Dziś mogę mówić, a właściwie możemy chyba już grupowo mówić, o roboczo nazwanym przez nas syndromie zmęczenia elegancją. Narastająca chęć odskoku w stronę casualowego anturażu nie jest jednak tożsama z porzuceniem estetyki, kanonów i wzorców. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że rzeczony casual, lub jak niektórzy wolą „każual” jest mocniej niż klasyczna męska elegancja naładowany znaczeniami i wzorcami kulturowymi. Poza samą „modą” można w nim dostrzec rolę subkultur, filmu, popkultury, historii, przemian społecznych i ikonizacji pewnych elementów ubioru. A kiedy tak pojmowany casual jest „uprawiany” przez kogoś, kto bez filmów obejść się nie potrafi i na dodatek jest strasznie zamerykanizowany, skutkuje to czasem, wydawać by się mogło przerysowanymi, ale w pełni świadomymi i autentycznymi wyborami odzieżowymi.”
Jak już wspomnieliśmy casual, choć oparty na prostocie, potrafi mienić się wieloma odcieniami i bynajmniej nie jest jednorodny. By skonkretyzować temat, postawiłem przed moim gościem zadanie stworzenia trzech zestawów inspirowanych najbardziej pragmatyczną z nieformalnych konwencji, tj. ubiorem roboczym. Karol podjął rękawicę, a efekty możecie podziwiać poniżej 🙂
1. The Fisherman
“Odzież mocno inspirowana robotniczym uniformem sprzed kilkudziesięciu lat wydaje mi się być, dla entuzjasty klasycznej męskiej mody, wyborem tyleż oczywistym, co zupełnie naturalnym. Jej kanony ukonstytuowały się mniej więcej w tych samych czasach co kanony elegancji, bazują na prostocie, ponadczasowości i naturalnych materiałach. Elegancja ma na świecie swoich zwolenników, swoje mniej lub bardziej znane marki, tak i powrót do roboczych klasyków, także w kontekście sklepowych ofert, staje się coraz bardziej powszechny. Tożsamy z elegancją wydaje mi się również odbiór społeczny workwearu. Dla niewtajemniczonych zawsze będzie trącił nieco rekonstrukcją historyczną, czymś co nie do końca przystaje do obecnych czasów, ale dla mnie akurat jego swego rodzaju teatralność jest niezwykle atrakcyjna. Współczesna moda robocza jest nierozerwalnie związana z kinem i stanowi wyraz mojej fascynacji wizualną stroną Stanów Zjednoczonych minionego wieku.”
„Harringtonka to chyba moja ulubiona kurtka, jest jednym z tych ciuchów-kameleonów, które w zależności od doboru pozostałych elementów garderoby mogą stworzyć wizerunek skinheada, studenta ivy league, niespokojnej amerykańskiej duszy w typie Jamesa Deana, albo powalającego zimnym spojrzeniem Steve’a McQueena. Myślę, że w zbiorowej świadomości powinna funkcjonować jako casualowa analogia dla granatowej marynarki. W tym wypadku w połączeniu z czapką-dokerką, dad jeans, klasycznym sweatshirtem i trampkami, które zdążyły już swoje przeżyć przywodzi ona na myśl klimat jednego z wielu portowych miast Wielkiej Brytanii.”
Czapka – H&M (podobna)
Kurtka – Reclaimed Vintage (podobna)
Bluza – Fruit of the Loom (podobna)
Jeansy – Cubus (podobne)
Rękawiczki – H&M (podobne)
Trampki – Converse (podobne)
2. The Veteran
“Jak militaria, to sławetna kurtka M-65, która w końcu ma szansę pojawić się na blogu w jej najbardziej klasycznej formie. By zachować spójność, nie mogłem jej nie połączyć z oryginalną utility fatigue shirt. Myślę, że taki zestaw zostałby doceniony przez wielu prawdziwych jak i fikcyjnych zwolenników militarnego casualu, począwszy od miłującego pokój Johnna Lennona, powracającego z Wietnamu Johna Rambo, podpułkownika Hala, czy Paddy’ego Constantine’a, głównego bohatera Dead Man’s Shoes. W moim odczuciu zestaw ten reprezentuje stan umysłu pokolenia lat siedemdziesiątych, które zderzyło się z nie do końca odpowiadającą ich idealistycznemu podejściu rzeczywistością.”
Jako prawdziwy wyznawca militarnego casualu Karol spędza dużo czasu na przeczesywaniu sklepów z odzieżą z demobilu, zarówno tych stacjonarnych, jak i internetowych. Jest to świetna opcja znajdowania wysokiej jakości rzeczy (wszak, będąc za żołnierskiej służbie, muszą przecież one dawać radę w niekiedy bardzo ekstremalnych warunkach) w stosunkowo niskich cenach, w dodatku także ponadczasowych, gdyż charakteryzujących się najbardziej klasycznym designem z możliwych. Mój beżowy trencz, który nieustannie wzbudza wasze zainteresowanie, także został nabyty w jednym z tego typu sklepów za ułamek ceny, którą musiałbym wydać na podobnie klasyczny nowy model. Stara zasada anglosaskich łowców mówi: save on the product, spend on service, and make it your own.
Kurtka – Helikon-Tex (podobna)
Koszula – demobil (podobna)
T-shirt – Cubus (podobny)
Nieśmiertelniki – Militaria.pl
Jeansy – bez metki (podobne)
Bandana – bez metki (podobna)
Buty – demobil (podobne)
3. The Newsboy
“Każdy mój zestaw z kaszkietem – drivers cap – jest przez Dandysa określany mianem „newspaper boy”, i muszę przyznać, że skojarzenie to jest nie do końca zamierzone, ale w dużej mierze trafne. Całość w założeniu jest mocno osadzona w klimatach amerykańskiej klasy robotniczej przełomu lat 20. i 30. XX wieku. Każdy zastosowany element musiał sprawdzać się podczas pracy w typowej fabryce, więc oprócz kwestii estetycznych trzeba było zwracać uwagę na funkcjonalność. Z tego powodu mamy kaszkiet jako obowiązkowe nakrycie głowy będące robotniczą analogią dla kapelusza klasy wyższej, kurtkę i spodnie wykonane z odpornego na przetarcia denimu, czy trzewiki z utwardzanymi noskami, chroniące przed uderzeniem w czyhające na robotnika metalowe elementy malowniczo rozsiane po podłodze fabrycznej hali. Kiedy spojrzymy na całokształt naturalnym jest skojarzenie z postacią, która mogłaby wtopić się w tłum w Ojcu Chrzestnym, przesiadywać w pubie w jednej ze scen z Peaky Blinders, bądź też być jednym z przechodniów mijanych w drodze do szpitala Knickerbocker.”
Kanadyjski smoking (z ang. Canadian Tuxedo) to nazwa zestawu składającego się z klasycznych jeansów i kurtki denimowej w charakterystycznym dla denimu odcieniu niebieskiego.
Wedle miejskiej legendy w 1973 r. taką nazwą określili go francuscy projektanci, którzy zostali zmuszeni do awaryjnego lądowania w kanadyjskim Winnipeg podczas lotu z Nowego Jorku do Tokio. Zatrzymawszy się w hotelu, zachwycili się głosem lokalnej śpiewaczki Stacie, która tego wieczoru dawała tam koncert. Krótka rozmowa po recitalu zaowocowała zaproszeniem na jej ślub, który odbyć miał się kolejnego dnia (dowód legendarnej wręcz kanadyjskiej uprzejmości). Wybrankiem Stacie był Randy, kanadyjski rolnik, który zamiast zwyczajowego garnituru czy klasycznego smokingu, których zwyczajnie w swej szafie nie posiadał, zdecydował się w tym ważnym dniu na najbardziej formalny, dostępny mu zestaw. Projektanci złapali w lot to skojarzenie, założyli, że tak oto wygląda kanadyjska konwencja ślubna, co pozwoliło opisywanemu zestawowi wkroczyć do świata mody.
Najprostszym sposobem na uniknięcie efektu canadian tuxedo jest zróżnicowanie odcieni zastosowanego w jego ramach denimu (np. ciemne jeansy i jasna postarzana kurtka). Karol jednak postanowił pójść o krok dalej i postawił na kontrast bardziej ryzykowny, bo dostrzegalny dopiero po bliższym przyjrzeniu się. Nie wiem jak was, ale mnie przekonał 🙂
Czapka – C&A
Wpinki – DzikiZachód.net
Kurtka – Mango Man (podobna)
Henley – Medicine (podobny)
Pasek – H&M (podobny)
Bandana – bez metki (podobna)
Jeansy – Cubus (podobne)
Buty – pozyskane z demobilu (podobne)
Foto – Rafał Ogrodowczyk / Chaos [REC]
W temacie casualu na łamach Dandy’ego ukazał się swego czasu obszerny wpis pokazujący jak z 16 casualowych klasyków można złożyć 16 różnorodnych zestawów. Niedawno udało mi się, po zdecydowanie zbyt długiej przerwie, dokręcić jego wersję filmową (nie jest to transkrypcja, więc może się wam spodobać nawet jeśli wspomniany wpis jest Wam znany). Będę bardzo wdzięczny za wszelkie uwagi, zarówno w kwestiach technicznych jak i merytorycznych:
A jako że jest to także ostatni wpis publikowany przed świąteczną przerwą, chciałbym Wam w tym miejscu życzyć, byście te nadchodzące Święta Bożego Narodzenia przeżyli tak jak lubicie, bo przecież nie ma uniwersalnego sposobu świętowania. Następnym razem, tj. po 26 grudnia, możecie się spodziewać selekcji najlepszych wyprzedażowych okazji. Na dziś dziękuję wam za uwagę i gorąco pozdrawiam.
Dawid / Dandy
Mam pytanie czy gejowskie element w tych stylizacjach to wynik niewiedzy czy to tak miało być po prostu?
Np.?
Gejowski elementem jest bandana wystająca w tylnej kieszeni.
Poczytaj o hanky code https://en.wikipedia.org/wiki/Handkerchief_code
Jeśli kolega wkładał ta bandany w tylną kieszeń spodni jako “poszetkę casualową” bez świadomości, jak to może zostać odebrane w pewnych kręgach, to beka gruba. Miło by było gdyby się wypowiedział na ten temat, bo mnie to interesuje 😉
Dla sprawiedliwości dodam, że sam nie miałem pojęcia, co to może znaczyć i kolega Andrzej mnie oświecił dopiero.
Pozdrawiam Dyndałów
Zwróciłem uwagę na ten element bo faktycznie śmiesznie to wychodzi jak gdzieś coś podpatrzymy i bezrefleksyjnie to naśladujemy nie mając pojęcia, że może to mieć ukryty przekaz. Tutaj jest śmiesznie bo koleś na zdjęciach ma wojskowe buciory, jeansy, militarną kurtkę, koszulę, dog tagi i inne gadżety, patrzy w obiektyw spode łba, a w kieszenie chusteczka z dwuznacznym zaproszeniem 🙂
osoba prezentująca te stylizacje w pełni wpisuje się w obraz osoby PRZEBRANEJ a nie ubranej … ot , wychudzony i wymoczkowaty chłopiec ( aczkolwiek z imponującą brodą ) PRZEBRANY za twardziela … swoją drogą co to za rybak w trampkach ?? 🙂
Szczupła sylwetka nie jest przypisana tylko do homoseksualnej orientacji, więc w mojej ocenie jest to nietrafiony argument. Co do kwestii ubrania/przebrania zachęcam do przeczytania tekstu, gdzie znaleźć można punkt widzenia Karola na tę sprawę 🙂
Pozdrawiam 🙂
Mi rybak przypadł do gustu najbardziej. Cieszę się, że rozwijasz temat casualu.
Cieszę się, na pewno będziemy go podejmować jeszcze wiele razy 🙂
nigdzie nie pisałem o homoseksualizmie … to już nie może być wymoczek – hetero ??? 🙂
“Mam pytanie czy gejowskie element w tych stylizacjach […]” – gejowski to nie to samo co homoseksualny?
2 zestaw super 🙂
Secondhand Dandy !!
wygląda na to że pisze do Ciebie dwóch Andrzejów … dla jasności – ten od szydery z PRZEBRANIA ZA TWARDZIELA Twojego wymoczkowatego kolegi to ja czyli Andrzej K.
Pozdrawiam
Super robotę robicie Panowie!
Dzięki!