Dla tych, którzy myśleli, że Dandy już nie umie w kolory, mam złą wiadomość 🙂
W ostatnim czasie jakoś nie miałem ochoty na mocniejsze w wyrazie zestawienia kolorystyczne. Protoplasta dandysiego ruchu, George Brummell zwany z francuska Beau (piękny) zwykł mawiać, że to prostota jest najlepszą i najbardziej wyróżniającą formą dla elegancji. Ufny słowom duchowego ojca postanowiłem na pewien czas powrócić do korzeni klasycznej męskiej elegancji i niejako przetestować samego siebie czy nadal będę w stanie składać coś ciekawego z bardzo podstawowego modowego arsenału. Uzyskane efekty były dla mnie zadowalające na tyle, że dziś mam dla Was dandysa w wersji, jakiej domagaliście się w mailach i komentarzach, odważnego barwami, skoordynowanego i przywiązującego wagę do detali 🙂
Krawat w intensywnym, acz dość niezidentyfikowanym kolorze (łosoś? róż? przygaszona pomarańcza?) pokazywałem już m.in. w zestawieniu z błękitną marynarką i beżowymi spodniami. Kolor ów okazał się na tyle charakterystyczny i oryginalny, że szybko stał się moim znakiem rozpoznawczym do tego stopnia, że znalazł odzwierciedlenie w logotypie i identyfikacji wizualnej bloga. Jak się później okazało dane mi było natrafić na drugi model utrzymany w podobnej kolorystyce, a wyposażony dodatkowo w pasiasty, przypominający nieco brytyjskie regimentale wzór. Co ciekawe widoczny na zdjęciach krawat ma podobną do pierwszego szerokość, jest równie mięsisty, jak również pozwala uzyskać estetyczny, foremny węzeł przy uzyciu wiązania four-in-hand. Zastosowanie trzech barw, z czego dwie z nich (biel i błękit) mają status kolorów bazowych, sprawia, że w odbiorze nie jest on tak mocny jak jego jednolity, dwujajowy bliźniak. Idealnie także łaczy się z poszetką, którą zupełnie przypadkiem dostałem tuż przed zakupem obydwu krawatów.
Konceptualnie całość jest dość podobna do zestawu zaprezentowanego w podlinkowanym wyżej wpisie. Jednak zastąpienie beżowych spodni granatowymi i dodanie antracytowej bosmanki sprawia, że w kontekście kolorystycznym otrzymujemy kompozycję dość zimną, idealnie wpisującą się w nastającą powoli zimową aurę. Jak zwykle zdecydowałem się na kilka kolorystycznych klamerek, które pozwoliły osłabić nieco wyrazistość pierwszoplanowo wybijającego się krawata 🙂
Na koniec nie można nie wspomnieć o bodajże najbardziej dandysim modelu skarpetek, jaki kiedykolwiek został zaprojektowany. Pamiętam jak na początku mojego blogowania natrafiłem na zdjęcie, preznetujące ekstrawaganckie czerwone skarpety przyozdobione orientalnym motywem paisley. Postanowiłem wtedy, że jeśli tylko gdzieś na nie natrafię, to będę w stanie zapłacić za nie o wiele więcej, niż mam w zwyczaju. No i okazało się, że w obecnym sezonie na “zainspirowanie się” tym modelem zdecydowało się Massimo Dutti, wymieniając przy tym soczystą czerwień, beż i błękit na bardziej stonowany granat, biel i bordo. Wszystkich tych, którzy chcieliby się w ów model zaopatrzyć uprzedzam, że ze względu na technikę poprzecznego tkania wzoru skarpety są dość wąskie, a mała domieszka elastycznego włókna może nie dać rady dopasować ich do tęższych stóp. Niemniej jednak jest to model, obok którego nie można przejść obojętnie i który może wprowadzić odrobinę polotu i finezji do smutnej jak pełny windsor skarpetowej garderoby 😉
Foto – Jakub Wańczyk / Edek i My
Bosmanka – H&M (podobny model)
Marynarka – Massimo Dutti (podobny model)
Koszula – Massimo Dutti (podobny model)
Krawat – Eric Skoglund
Poszetka – Bytom
Pasek – Lion
Spodnie – H&M
Skarpety – Massimo Dutti
Buty – Clarks (podobny model)
Zestaw ciekawy; na szczególną uwagę zasługują rzecz jasna skarpety, które sam chciałem nabyć, niestety nie ma ich już w ofercie Massimo Dutti. Natomiast jedna drobna uwaga – kolor Pańskiej bosmanki jest zdecydowanie szary, do antracytu mu daleko, gdyż jest to o wiele głębszy i ciemniejszy odcień niż w prezentowanym okryciu wierzchnim.
T. H.
Dziękuję za miłe słowa! Warto zaglądać regularnie na stronę, gdyż może je jeszcze dotowarują. Może rzeczywiście kolor tej bosmanki jest nieco jaśniejszy niż modelowy antracyt, choć wpisanie nazwy rzeczonego koloru w wyszukiwarkę google wcala sprawy nie ułatwia 🙂
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam 🙂
Łap, dandysie: http://syntex.pl/skarpetki-meskie-bawelniane-chili-elegance,id44.html
Pod poprzednim wpisem zadałem pytanie o te zamszowe chukka – to Bexley? Jeśli tak, to jak oceniasz ich jakość, wygodę i szerokość kopyta?
Dzięki za ten link, pamiętałem, że jakaś firma robi takie repliki, ale nie pamiętałem nazwy 🙂
Przepraszam za brak odpowiedzi co do butów, moje pochodza z Massimo. Sam nie ma bexleyów, ale kilku znajomych ma i sobie chwali. Kopyta dość standardowe, bliżej włoskim niz angielskim czy niemieckim. Zdecydowanie wymagają rozchadzania, ale później są już wdzięczne 🙂
Pozdrawiam 🙂
Panie Dandy, a co tu jest z seccondhandu? Nie mam nic przeciwko temu, ze juz mniej grzebiesz w kubłach z używkami, ale uczciwiej byłoby zmienić nazwę bloga na Sieciówkadandy czy coś w ten deseń.
Tu jest akurat krawat, tak jak 95% z mojej kolekcji. Nazwa od samego początku była dwuznaczna, nawet bardziej niz o te secondhandy chodziło mi o wygrzebanie idei dandyzmu i przywrócenie jej do komunikacji. Proszę o cierpliwość, w przeciągu maksymalnie pół roku mam nadzieję uda się przezwyciężyć związany z nazwą dysonans, pojawiający się u niektórych Czytelników 🙂
Pozdrawiam 🙂
Może zrobiłbyś jakiś wpis na temat swojej kolekcji krawatów. Jestem ciekawy jakie “okazy” udało Ci się zgromadzić.
Nie mniej jednak, przyłączam się do zdania czytelnika o wdzięcznym nicku Trujdupa, że za dużo pokazujesz odzieży z sieciówek, która ładnie prezentuje się w sklepie ale gorzej wypada w użytkowaniu.
“Dla tych, któzy myśleli” – popraw to… bo boli…
Poprawione, dzięki za czujność! 🙂