Odważ się!

Właśnie mija drugi rok mojej blogowej działalności. Z tej okazji miałbym wam do opowiedzenia pewną historię 🙂kolaż 1

Mawiają, że każdy mężczyzna chciałby dobrze wyglądać, ale nie każdy o tym wie. Ja miałem to szczęście, że uświadomiłem sobie to dosyć szybko, gdyż temat ubioru był mi bliski może nie od samej kołyski, ale od czasów gimnazjalnych już i owszem. Dziś może trudno jest sobie to wyobrazić, ale głównym źródłem modowych inspiracji nie był wtedy internet (który w zbiorowej świadomości nie istniał, bądź znany był tylko z opowiadań), a teledyski wielkich gwiazd muzyki pop. Do dziś pamiętam moment, w którym pierwszy raz zobaczyłem w akcji Justina Timberlake’a.  To było jak iluminacja, z miejsca zapragnąłem, na ile oczywiście pozwalały mi moje kilkunastoletnie siły, być choć odrobinę takim jak on. Być eleganckim i niezobowiązującym jednocześnie, pewnym siebie, przebojowym a przede wszystkim zauważalnym. Innym niż wszyscy.

k 3

Cel został określony, przyszedł zatem czas na realizację. I tu zaczęły się schody. Różnorakiej natury.

kolaż 2

Pierwszym poważnym problemem okazał się doskwierający brak odpowiadającej na moje potrzeby rynkowej oferty. Jeszcze dekadę temu wyjazd na zakupy do powiatowej Świdnicy był celebrowany na równi z dniem świątecznym, stolica Dolnego Śląska zaś leżała daleko poza zasięgiem większości. Ale nie moim. Wizyty w galeriach handlowych owocowały stopniowym rozrostem garderoby, w której znajdowały się “masthewy” takie jak stylowe krawaty typu śledź, koszulki ze śmiesznymi nadrukami czy uniwersalne białe adidasy. Pamiętacie trend na arafatki? Miałem swoją zanim zaczęła zdobić szyję co drugiego nastolatka 😉

k4

Gimznazjum w tamtym czasie nie było najlepszym miejscem dla modowych eksperymentów, gdyż obowiązywały nas szkolne mundurki w postaci egalitarnie szarych t-shirtów. Te trzeba było realizować poza szkołą. A jak malownicze były to kompozycje! Wyobrażacie sobie zestawienie pomarańczowej koszuli, krawata w srebrno-różowe pasy, fioletowego pulowera, brązowych sztruksów i uniwersalnych czarnych butów z kwadratowym czubem? Tak, miałem to na sobie. Tak, byłem wtedy w pełni świadomy. Nikt nie rodzi się z odpowiednio ukształtowanym gustem. Podobnie jak mięsień, trzeba sobie go wyrobić 🙂

k6

Potem przyszła matura i pierwsze poważne próby zmierzenia się z tematem męskiej mody. Przeprowadzka na studia do Wrocławia, setki nowopoznanych osób, kontakt z moda uliczną i uważne śledzenie istniejących wtedy blogów zaowocowały pragnieniem stworzenia własnego. Format modowo-blogowy był atrakcyjny z wielu powodów: dawał możliwość interakcji z ludźmi, których w innymi przypadku nie miałbym okazji poznać, zaspokajał “próżność” poprzez możliwość sprawdzenia się w roli quasi-modela (niestety świat wielkiej mody nie kocha hobbitów, więc w modelingu nie miałbym najmniejszych szans), a także pozwalał połączyć moją humanistyczną miłość do języka i tekstu z pasją do użytkowej mody męskiej. Mimo pewnych obaw co do odbioru ze strony znajomych, po roku studiowania prawa powstał Secondhand Dandy. Z czasem okazało się, że aktywność związana z blogiem nie tylko nie jest powodem do drwin, ale także spotyka się z bardzo ciepłym przyjęciem, co motywowało mnie do poświęcania jej coraz większej ilości mojego (wolnego i tego zupełnie nie) czasu, kosztem stopniowego zaniedbywania obranej drogi, mającej uczynić mnie w przyszłości notariuszem.Po dwóch latach tkwienia w układzie, który nie dawał mi szczęścia, epizod związany z paragrafami, normami i kodeksami został definitywnie zamknięty, a Dandy nie tylko istnieje nadal, ale z czasem ma się coraz lepiej. Wiecie dlaczego? Bo udało mi się znaleźć coś, czego tak usilnie szukałem przez niemal dwadzieścia lat. Coś, co naprawdę lubię robić. I zacząłem to robić. Po prostu.

k8

Możecie zastanawiać się w tym miejscu po co w ogóle powstał ten wpis, który przy pobieżnym li tylko przeczytaniu może wyglądać na tania gadkę motywacyjną. Drugie urodziny mojego bloga skłoniły mnie do pogłębionej refleksji na temat drogi, która sprawiła, że dziś mogę podzielić się z wami moją historią. Historią chłopaka z miejscowości liczącej sobie pół tysiąca osób, który postanowił zawalczyć o swoje marzenia i znalazł w sobie siłę, by przeciwstawić się utartemu schematowi.

Gdy rezygnowałem ze studiów ( na których nota bene szło mi całkiem nieźle) wiele osób pytało mnie, czy nie szkoda mi zmarnowania tych dwóch lat. Ja wtedy z uśmiechem na ustach odpowiadałem, i robię tak nadal, że te dwa lata były najlepszymi w moim życiu – w tym sensie, że pozwoliły mi w końcu dostrzec to, co tak naprawdę jest dla mnie ważne. Fakt, była to terapia dość bolesna, ale terapie mają to do siebie, że nie obywają się bezkosztowo. Można powiedzieć, że straciłem dwa lata. Czymże są jednak te dwa lata w perspektywie marnowania kolejnych, aż do końca życia? Jak mawiał klasyk, ustami romantycznego bohatera: “jedną chwilką”.

Na koniec chciałem wam powiedzieć, byście nie bali się zmian, bo to one są jedynym stałym elementem życia.  Jesteście przed maturą i chcielibyście pójść na niepopularny kierunek, ale otoczenie wam to odradza? Pójdźcie! Lepiej być świetnym filozofem, niż słabym prawnikiem. Nie wiecie, co tak naprawdę chcielibyście robić? Dajcie sobie czas, poszukajcie tego, a na pewno znajdziecie. Macie pracę bądź kierunek studiów, które was przytłaczają?  Nie miejcie oporów, by je zmienić. Gdybym nie ośmielił się wyjść ze swojej strefy komfortu, pewnie nie udało by mi się spełnić marzenia o występie w ogólnopolskiej telewizji, nie miałbym okazji przeprowadzać prelekcji, spotykać się z wami, dostarczać wam blogowych treści, grać w teatrze czy podjąć pracy zgodnej z moimi zainteresowaniami. Kolaże z tego wpisu pokazują, jak Dandy ewoluował przez ostatni rok pod względem stylistycznym, co stanowi widoczną reprezentację zmian, jakie zaszły w ostatnim roku. Blog nie tylko stał się źródłem inspiracji dla jego odbiorców, ale także porządna lekcją dla mnie samego. Patrząc na niektóre z opublikowanych zdjęć, można mieć obawy, czy przedstawiony na nich jegomość ma w ogóle jakiś gust. Gorzej już było,  a może być tylko lepiej 🙂

W tym miejscu pragnę podziękować wam, że przez ten cały czas śledziliście cały proces, wytykaliście błędy, nagradzaliście to co było dobre, ale przede wszystkim: BYLIŚCIE. I za tę obecność pragnę każdemu z was z osobna zadedykować  ten oto obrazek ;D

dandy mem
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

Dawid