Formalnie nieformalny.

Mężczyzna staje niekiedy w obliczu sytuacji, do których nie był w stanie odpowiednio się przygotować, a które wymagają odeń wyglądu zupełnie innego aniżeli codzienny. Takich sytuacji, o których albo się nie myśli w ogóle, albo w przypadku których końcowym etapem myślowego procesu jest kategoryczne odrzucenie możliwości znalezienia się w niej. Ujmując krócej – sytuacji wymagającej stroju o formalnej naturze.
W ubiegły weekend miałem przyjemność wziąć udział w Weekendzie Gentlemana, którego częścią było wspólne wyjście do Opery Wrocławskiej. Opera, jako jedna z najwyższych i najbardziej niedostępnych form kultury, przez wieki wypracowała pewne standardy, zwłaszcza w kwestiach ubioru. Współcześnie jednak większość „melomanów” , poddając się wszechobecnej tendencji do ciążenia ku casualowi kiedy tylko się da, rezygnuje z choć cienia elegancji na rzecz codziennego, wyciągniętego swetra czy przetartych dżinsów. I nie pomaga tu zgrzytanie zębów pań bileterek, towarzyszące pytaniom o to jak należy ubrać się do opery. Myślę, że uwielbiane przez polonistów przenikanie się sfer: sacrum i profanum znajduje w realiach współczesnych oper pełne odzwierciedlenie.
 
Początkową radość z możliwości spędzenia czasu w doborowym gronie szybko ustąpiła miejsce rozpaczliwemu głosowi w głowie: nie masz się w co ubrać. Jedyną opcję quasi-wieczorową w mojej szafie stanowił czarny garnitur, który jednak, ze względu na swój pogrzebowy charakter, został szybko wyeliminowany. Po przedłużającej się chwili zwątpienia przypomniałem sobie o znalezionej niedawno podczas lumpeksowych łowów bonżurce.

 

 
Bonżurka (od francuskiego bon jour czyli dzień dobry) to marynarka, która pierwotnie pozwalała eleganckim mężczyznom być takimi również podczas domowego odpoczynku. Z czasem wyemigrowała z domowych pieleszy, by stać się elementem formalnych zestawów na mniej formalne uroczystości – takich na których smoking czy frak prezentowałby się co najmniej dziwnie. Obecnie po bonżurki sięgają także projektanci, zarówno Ci znani z modowej prasy, jak i ci odpowiedzialni za kolekcje sieciówek, ukazując nowoczesne możliwości zastosowania marynarki, która w pierwotnym zamyśle miała w głównej mierze chłonąć papierosowy bądź cygarowy dym, chroniąc przed nim pozostałe części garderoby.
 
Mój egzemplarz z klasycznego kanonu przejął charakterystyczny dla bonżurek kolor midnight blue, kieszenie pozbawione patek oraz materiał, którym w tym przypadku jest bawełniany aksamit. Wariacją na temat wzorca są: dwuguzikowe zapięcie (w klasycznym modelu znajdowało się zapięcia bądź na jeden guzik, bądź na kołki) oraz niepokryte jedwabiem, obniżające formalność klapy otwarte (stojące w opozycji do tradycyjnych klap zamkniętych lub kołnierza szalowego).


“Czy ta kamizelka mnie nie pogrubia?” 🙂
 
Po pierwszej fazie euforii z rozwiązania problemu, zrazu pojawił się kolejny: skąd wziąć wiązaną (bo takie fabrycznie zawiązane, tak samo jak niewymagające wiązania krawaty, są dobre dla dzieci, a nie mężczyzny), wykonaną z jedwabiu muchę? Zakup w sklepie stacjonarnym wiązałby się z wydatkiem ponad stu złotych, co przy moim budżecie byłoby nie lada ekstrawagancją, zwłaszcza, że okazji do noszenia takiej muchy mam bardzo mało. Z pomocą jednak przyszło Allegro, na którym udało mi się znaleźć odpowiedni pod względem materiału i wymiarów model za ułamek sklepowej ceny.
 
By nie było za kolorowo, po głębszym przemyśleniu sprawy stwierdziłem, że do pełni zadowolenia przydałby się jeszcze pas hiszpański (z ang. cummerbund), który, w myśl klasycznych zasad, zasłoniłby obszar między spodniami i zapiętym górnym guzikiem marynarki, chroniąc przed nieestetycznym wystawaniem fragmentu białej koszuli. Kiedyś udało mi się znaleźć pas hiszpański z możliwością regulacji szerokości, gdzieżbym jednak wtedy pomyślał, że może mi się on kiedyś przydać. Po krótkim namyśle stwierdziłem, że skoro jest to zestaw nieformalny, to zadania pasa z powodzeniem może wypełnić czarna, dwurzędowa kamizelka. Innymi mniej kanonicznymi, aczkolwiek wpisującymi się w coraz bardziej modną na zachodzie konwencję black tie creative, rozwiązaniami, są: odkryta listwa guzików koszuli, brak lampasa na spodniach, grafitowe skarpety i czarne Oxfordy zamiast aksamitnych pantofli (slippers).
 
Foto: Agata Piątkowska

https://www.facebook.com/apfotograf
Bonżurka – szwedzka firma o za długiej nazwie (secondhand)
Koszula – TMLewin (secondhand)
Poszetka – bez metki (secondhand)
Mucha – Allegro
Spinki – Soraya
Kamizelka – Next (secondhand)
Spodnie – John Devin (secondhand)

Buty – Marks&Spencer (secondhand)