Partnerami wpisu są sklepy Multirenowacja.pl i Patine.pl
Nie ma bardziej dandysiego obuwia aniżeli balmorale. Kunsztowne w formie, charakterystyczne, intrygujące, półformalne, a mimo to bardzo uniwersalne. Nic dziwnego, że kiedy to jakiś czas temu przyszło mi wybrać model do samodzielnego patynowania, wybór padł właśnie na nie.
Pierwotnie planowałem połączyć w ich ramach dwa bazowe, lecz nieczęsto spotykane w ramach jednego modelu obuwia kolory, tj. granat i bordo. Wizualizacja, stworzona przez czytelniczkę Paulinę tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że był to zdecydowanie dobry wybór. Takie połączenie dawało nadzieję, że uda się nadać im wszystkie te cechy, o których wspominałem na początku.
I pewnie udałoby się od razu, gdyby nie to, że za pierwszym podejściem koncertowo je skopałem. Brak doświadczenia w połączeniu z malowaniem w warunkach sztucznego światła sprawiły, że nie byłem w stanie dostatecznie dobrze ocenić jaki odcień farby powinienem zastosować. Efekt był taki, że zamiast butów super uniwersalnych otrzymałem takie, których nie powstydziłby się niejeden klaun:
Na szczęście dzięki pomocy pierwszego patyniarza Rzeczypospolitej, nieocenionego Andrzeja znanego w Internecie jako The Shine, udało się odczarować cyrkową klątwę i nadać im pierwotnie pożądany wygląd:
Zgodnie z przewidywaniami okazały się diablo uniwersalne w szerokim stylistycznym spektrum. Zabrałem je ze sobą na moje pierwsze Dandysie Pitti Uomo, jak również miały okazję przejechać się Rolls Roycem Wraith w ramach testowej jazdy. Noszę je często i prawie za każdym razem, kiedy mam je na sobie zdarza się ktoś, kto zapyta o ich pochodzenie. Ilości oglądających się za nimi głów nie wspomnę, bo zawsze jest ich wiele.
Posiadanie jednego głównego asa w swojej drużynie ma swoje wady i zalety. Z jednej strony wiesz, że zawsze możesz na niego liczyć. Z drugiej jednak jest to szybka droga do zmęczenia materiału. Uznałem, że sprawa, w której “nie ma się z kim przegrać”, jak pokazuje historia, nie może skończyć się dobrze. Toteż postanowiłem sprawić moim balmoralom stylistyczną konkurencję. Taką, która nieco je odciąży i “zmotywuje” do jeszcze lepszej współpracy. Nie mając konkretnego pomysłu, postanowiłem wybrać trzech mocnych zawodników i przetestować ich w realu.
1. Yanko 755YH Yes Testa De Moro/Suede Testa Moro
Zawodnik numer 1 w kwestii stylistyki jest najbardziej zbliżony do bordowo-granatowego przeciwnika. Tak jak on łączy w sobie dwa rodzaje skór w neutralnych kolorach. Skóra licowa typu Yes nie posiada standardowego, gładkiego finiszu, została pomalowana nieregularnie, przez co przywodzi na myśl ręczną patynację. Takie wykończenie daje duże możliwości zabawy różnymi odcieniami kremów i past, przez co można uzyskać wiele ciekawych i różnorodnych efektów, w zależności od zastosowanych specyfików.
2. Yanko 755YH Cuero/Suede Testa Moro
Drugi z konkurentów cechuje się mocnym kontrastem zastosowanych w produkcji skór, który na pewno nie zostanie niezauważony. Pomimo dużej różnicy jest to całkiem uniwersalne rozwiązanie. Szczególnie dla osób, które chciałyby tego rodzaju obuwie nosić z jeansami, gdyż koniakowy odcień skóry idealnie wręcz komponuje się z typowym dla tego typu spodni kolorem szwów.
3. Yanko 755YH Marron/Chesnut Marron
Jako ostatni potencjalny przeciwnik stawił się model, łączący w sobie skórę gładką jak i groszkowaną (tzw. pebble grain). Ich głównym atutem jest subtelność i prostota formy. Z daleka wyglądają, jak gdyby były wykonane w całości z jednego rodzaju skóry, przy bliższym poznaniu jednak jawią się w pełnej krasie. Orzechowy odcień brązu jest jednym z najbardziej uniwersalnych w męskiej modzie, co także przemawia na ich korzyść.
Jak sami pewnie przyznacie konkurencja jest spora, przez co podjęcie decyzji nie jest łatwe. Nie mogąc znaleźć rozwiązania tej sytuacji, przedstawiłem swoje rozterki w rozmowie z partnerami dzisiejszego wpisu. W efekcie wpadliśmy na pomysł tyleż nowatorski, co szalony.
Bitwa balmorali – Konkurs
To WY, przy pomocy poniższej ankiety, zdecydujecie, które z balmorali staną się codziennym kompanem mojego dotychczasowego modelu:
Dla autorów najlepszych / najciekawszych / najbardziej zaskakujących wypowiedzi mamy trzy równorzędne nagrody w postaci zestawu kosmetyków o łącznej wartości prawie 300zł:
- Trzy puszki sprayu Tarrago Nano Prptector 400ml, które skutecznie zabezpieczają skórę i tekstylia przed przemoczeniem
- Krem koloryzujący Saphir Medaille D’Or Pommadier, pozwalający na uzupełnienie ubytków kolorystycznych wynikłych w trakcie użytkowania
- Dwie pasty Saphir Medaille D’Or Pate de Luxe, pozwalające na zabezpieczenie butów, jak również uzyskanie efektu tzw. lustrzanego połysku
Na wasze zgłoszenia czekamy przez tydzień, tj. do 31.01.2018 do godziny 23:59. Komentarz nie powinien przekroczyć 3000 znaków ze spacjami, może zawierać link do multimediów (np. film na YT czy zdjęcie wstawione na zewnętrzy hosting). Nie zapomnijcie podać w komentarzu swojego adresu e-mail – jest on widoczny tylko dla mnie i pozwoli na kontakt ze zwycięzcami ustalenie szczegółów zamówienia i dostawy. Wyniki zostaną opublikowane jako aktualizacja tego wpisu do 4.02.2018 r.
Powodzenia!
Dawid / Dandy
*** AKTUALIZACJA ***
W głosowaniu największą ilość głosów zdobyła para numer trzy i to ona zostanie przeciwnikiem bordowo-granatowych balmorali. Skoro tę kwestię mamy rozstrzygniętą, to pozostaje jeszcze nagrodzić trzy osoby spośród tych wszystkich, którzy nie ograniczyli się do zagłosowania w ankiecie, uzasadniając swój wybór w komentarzu. Po długim namyśle, spowodowanym wysokim poziomem zgłoszeń, postanowiłem przekazać zestawy kosmetyków następującym autorom zgłoszeń:
autor nieznany
“Niewiele osób wie, że słynny most Glienicke, znany także jako “most szpiegów” poza trzema wymianami szpiegów pomiędzy dwoma mocarstwami – USA oraz ZSRR, miał jeszcze jedną taką sytuację. O randze o wiele większej niż te dotychczasowe. Zwerbowany i prowadzony przez radziecką KGB Amerykanin polskiego pochodzenia David Tyminski miał zostać zamieniony za trzydziestu(!) naszych wtyk w bloku wschodnim. Superszpion, naprawdę.
Słynął z kilku rzeczy – niezwykle potrafił ujmować swoją osobą kobiety, a to co mu w tym pomagało – nazwałbym najlepszym stylem na całym Zachodnim Wybrzeżu. Nietrudno mu było zdobyć serca (a co za tym, wiedzę) kobiet z polonijnych środowisk, potrafiąc zawsze dobrać strój do okazji. Był także adoratorem kobiet, gdy ich mężowie jedyne co potrafili to ubrać czarny, za duży poliestrowy garnitur zarówno na wesele brata, jak i pogrzeb babci (bywało też w zasadzie odwrotnie) pochłaniając przy tym ocean polskiej wódki. Przez rok nasi ludzie chodzili za nim a on po mistrzowsku wywoził nas w pole. W końcu znaleźliśmy jego skrytkę z tajnymi notatkami. “Chłopaków z CIA pozdrawia Wrocławski Zespół Pieśni i Tańca”. Tyle znaleźli. W końcu posadzili go za szpiegostwo.
Z racji że również, tak jak Tyminski jestem polskiego pochodzenia szefostwo skierowało mnie do przygotowania Davida do wymiany. Wszystko szło dobrze. Do czasu. Jednym z elementów było przygotowanie ubrania na most – Tyminski był w więzieniu i nie mieliśmy nic co świadczyło że dbaliśmy o niego tutaj, stąd musieliśmy załatwić mu ubranie. Wiedząc o jego zamiłowaniu do mody, wiedziałem że ubranie go w “byle co” jak Zacharskiego nie wchodzi w grę.
– “W plastiku, to -ski możecie mnie martwego przez ten most przerzucić. Ja mam wyglądać jak człowiek” – powtarzał. Sporo nabiegali się moi ludzie latając po drogich sklepach żeby go ubrać i sporo też razy naczelnik powtarzał “Panowie, trzydziestu naszych, ordery dostaniemy!” a potem bledł gdy podliczał wydatki. Mimo wszystko udało się skompletować strój.
“-Ski, wymieniacie mnie w jesień, będzie padało i zapowiada się chłód. Załatw mi porządne buty”.
Jak trzeba, to trzeba. Odwiedziłem znajomego szkockiego szewca (nasi ojcowie poznali się gdy Tata latał w Dywizjonie 303) który dał mi trzy pary specyficznych trzewików.
“Balmorale – tak się nazywają. To ładna nazwa. Wzięła się od pięknej miejscowości z zamkiem niedaleko Aberdeen – mojego ukochanego Granitowego Miasta” – westchnął szewc. “Weź tam kiedyś żonę, -ski.”
Pokazałem trzy pary balmorali Tyminskiemu – pierwsze, brązowe, spatynowane, drugie zaś koniakowe z szarą górną częścią oraz trzecie – brązowe z groszkowaną skórą. Przepiękne.
Pokazałem mu je. Tyminski popatrzył na mnie i…
– “Polubiłem Cię, -ski. Wszystkie są piękne. Wybierz za mnie” – rzekł krótko piękną polszczyzną.
– “Też Cię lubię, Tyminski. Pozdrów ode mnie Tatry. Wybieram buty numer trzy”.
Ponoć do dziś mieszka w Polsce. A ja do dziś chciałbym zabrać żonę na Gubałówkę. W balmoralach numer trzy.”
Patryk
“Hej!
Wybór jest rzeczywiście trudny – nie zazdroszczę.
Para “z koniakiem” (to brzmi jak tytuł słabego obrazu) najmniej mnie przekonuje. Muszę się przyznać, że kolor skóry licowej przypomina mi barwę żółtka. Natomiast fajnym aspektem jest tu wysoki kontrast, o którym sam napisałeś, i dosyć szerokie spektrum możliwych zastosowań w płaszczyźnie formalności. Gdyby nie ten kolor, może ciemniejszy, może standardowy koniak, byłyby moim faworytem.
To teraz para z numerkiem 3. Ich wybór można byłoby określić najbardziej odpowiedzialnym. Wydaje mi się, że są najbardziej uniwersalnymi spośród konkurencji i mogą w tym aspekcie dorównywać Twojej parze. Po prostu są klasyczne, a przez to piękne. I znajduję się w miejscu, gdzie nie wiem, co mogę więcej o nich powiedzieć. Są po prostu bardzo dobre, wręcz świetne, i tyle.
No i pierwsza para tego wieczoru. Najbardziej mnie intrygują spośród wszystkich par. Pachną tajemniczością. Są ukrycie nonszalanckie. Gdyby ta para była człowiekiem, to spotkałbyś go na spotkaniach bohemy, a zarazem na balu ambasadora reprezentującego królestwo z tradycjami. W sumie przez metodę malowania skóry i połysk przypominają mi smukłe rycerskie stalowe obuwie. A poza tym jestem ciekaw, jakby ta para wyglądała z delikatnym przypatynowaniem nosków czarną pastą.
I to jest para, od której – z nieokreślonych powodów – nie mogę odwrócić wzroku. Może opętał ją jakiś duch, który, niczym syrena, woła do siebie.
Dlatego, mimo braku sensownych podstaw i powodów, mimo konkurencyjnej rozsądności i uniwersalności trójki, wybrałbym jedynkę i to właśnie na tę parę oddałem głos.”
Janek
“Stawiam na trzecią parę. Dlaczego? Balmorale nawiązują formą do butów bardziej formalnych – w końcu mamy tutaj zamknięte obłożyny, natomiast ja uważam że model brązowy ze skórą groszkowaną w górnej części jest szalenie uniwersalny. Raz z uwagi na to że jest niski kontrast między górą, a dołem buta, dwa – skóra licowa jest dla mnie stylistycznie łatwiejsza do zgrania niż zamsz. Na tyle uniwersalny że zawiązany w połowie i dookoła cholewki zamiast haczyków doskonale gra z mniej formalnym ubiorem. Moja para z poniższych zdjęć obecnie przechodzi proces patynacji – daję im niewiele kremu i intenstywnie noszę w najróżniejszych warunkach pogodowych. Świadomie nie wysilam się na jednolite nakremowanie i nie przeszkadza mi gdy w jednym miejscu szybciej wychodzi inny odcień niż w drugim. Tylko dokłada to im jeszcze więcej charakteru i pazura! Którego trzecia para ma najwięcej z prezentowanych.
A tutaj ślicznotki: https://i.imgur.com/cngrQoM.jpg
Natomiast na pewno z nagrody by się ucieszyły. Od czasu do czasu kremu dostać muszą. “
Serdecznie gratuluję zwycięzcom, dziękuję wszystkim uczestnikom zabawy za poświęcony czas i uwagę, jak i pomoc w podjęciu decyzji.
Pozdrawiam,
Dawid / Dandy
Mój głos oddałem na opcję nr 3 – Yanko 755YH Marron/Chesnut Marron.
Z daleka nie wzbudzają większego zainteresowania, ale przy bliższym poznaniu pokazują swoją “ciekawszą stronę”. Plusy za dużą uniwersalność oraz mnogość stylizacji, których będą stanowić świetne uzupełnienie. Nie muszą razić wysokim kontrastem, po prostu “robią robotę”. Groszkowana skóra nadaje pięknego surowego charakteru, dodatkowo dobrze będzie znosić współpracę z nogawkami spodni.
Witaj Dawidzie. Mój wybór padł na: Yanko 755YH Cuero/Suede Testa Moro
Bardzo podoba mi się ten koniakowy kolor kontrastujacy z szarością reszty obuwia. Choć nie jest to typowy “koniak” – bardziej przypomina mi postarzoną od słońca kość słoniową. Sam kontrast również nadaje im wyjątkowego wyglądu dlatego wyróżniają się z tłumu innych obuwii. Zdecydowanie buty dla odważnych. To mój wybór.
Moim faworytem jest nr 3. Wszystkie trzy pary ładne i musiałbym rzucać kostką aby zdecydować się które najładniejsze, ale wiem że dobre buty powinny być pielęgnowane, a tu roboty będzie najmniej. Po prostu glatz-platz 🙂
Numer 3 – Yanko 755YH Marron/Chesnut Marron, wyjątkowo przypadły mi do gustu. Chociaż wszystkie trzy pary prezentują się świetnie mój wybór padł na model z “groszkowaną” skórą. Proste w formie, eleganckie i uniwersalne. Czego chcieć więcej?
Ja bym wybrał 3. Zamsz i gładka skóre już masz to bardzo dobrym uzupełnieniem będzie właśnie ten model . Groszkowana cholewka subtelnie podkreśli model buta w myśl zasady, że do elegancji przez minimalizm 🙂
Propozycja nr.3 . Brązowe połączenie skóry licowej i groszkowej daje dalece idące możliwości zabawy samymi butami jak i stylizacjami.Jak zauważyłeś z daleka będą wyglądać jak w całości licowe co czyni je troszkę bardziej formalnymi ale tylko troszkę bo to jednak brąz a domieszka skóry groszkowej zmniejsza formalność.Jest to zestawienie które ma ogromny potencjał lecz wymaga doświadczenia.To nie są buty dla byle amatora jakim zapewne jeszcze jestem, ale i tak bym takie nosił.Z daleka będzie widać kogoś ze stylem i smakiem.
Pierwsze co bym zrobił to ciemniejsze noski mieszając ciemny brąz i czarną pastę ( mała wizualizacja >>>https://orig00.deviantart.net/b799/f/2018/024/2/1/dandy_by_krisvang-dc11oca.jpg ) no i może lustro 😉
Pozdrawiam.
Hej!
Wybór jest rzeczywiście trudny – nie zazdroszczę.
Para “z koniakiem” (to brzmi jak tytuł słabego obrazu) najmniej mnie przekonuje. Muszę się przyznać, że kolor skóry licowej przypomina mi barwę żółtka. Natomiast fajnym aspektem jest tu wysoki kontrast, o którym sam napisałeś, i dosyć szerokie spektrum możliwych zastosowań w płaszczyźnie formalności. Gdyby nie ten kolor, może ciemniejszy, może standardowy koniak, byłyby moim faworytem.
To teraz para z numerkiem 3. Ich wybór można byłoby określić najbardziej odpowiedzialnym. Wydaje mi się, że są najbardziej uniwersalnymi spośród konkurencji i mogą w tym aspekcie dorównywać Twojej parze. Po prostu są klasyczne, a przez to piękne. I znajduję się w miejscu, gdzie nie wiem, co mogę więcej o nich powiedzieć. Są po prostu bardzo dobre, wręcz świetne, i tyle.
No i pierwsza para tego wieczoru. Najbardziej mnie intrygują spośród wszystkich par. Pachną tajemniczością. Są ukrycie nonszalanckie. Gdyby ta para była człowiekiem, to spotkałbyś go na spotkaniach bohemy, a zarazem na balu ambasadora reprezentującego królestwo z tradycjami. W sumie przez metodę malowania skóry i połysk przypominają mi smukłe rycerskie stalowe obuwie. A poza tym jestem ciekaw, jakby ta para wyglądała z delikatnym przypatynowaniem nosków czarną pastą.
I to jest para, od której – z nieokreślonych powodów – nie mogę odwrócić wzroku. Może opętał ją jakiś duch, który, niczym syrena, woła do siebie.
Dlatego, mimo braku sensownych podstaw i powodów, mimo konkurencyjnej rozsądności i uniwersalności trójki, wybrałbym jedynkę i to właśnie na tę parę oddałem głos.
Rilke obuwnictwa.
Cześć, ja zagłosowałem na numer 1. Wahałem się także nad 3, jednak wygrało połączenie dwóch rodzai skór. Połączenie zamszu i skóry licowej jest super. Także daje nam poszaleć z dodatkami, ponieważ do zestawu można założyć różne paski, gładkie lub zamszowe, te drugie coraz bardziej mi się podobają. Także efekt ręcznej roboty, może przyciągnąć wzrok “patyniarza”, czyli osoba, która zna się na temacie na pewno z nami porozmawia o “robocie” 🙂
Mój wybór padł na propozycję nr 1. Dlaczego? Spodobały mi się od pierwszego spojrzenia. Zestawienie skóry licowej z zamszem stwarza pewien kontrast, jednak podobny odcień w pewnym sensie scala buty. Połączenie i tak pozostaje oryginalne i ciekawe, a mimo to nie jest w żaden sposób nachalne. Mają w sobie “to coś”. Dla mnie są kwintesencją produktu, który można nazwać ekstrawagancko subtelnym. Bez myślnika, to jedna cecha a nie dwie. Są stonowane ale “z pazurem”.
Pozdrawiam! 🙂
Mój głos oddałem na 3. opcję- Yanko 755YH Marron/Chesnut Marron. W mojej opini, pokonują zdecydowanie pozostałych kandydatów, przede wszystkim dzięki, jednolitym kolorom, dzięki którym także mniej zaawansowani dandysi, będą mogli z nich spokojnie korzystać. Buty te nie sa rodzajem butów “krzyczących”, wołających o atencje za wszelką cenę, ale sa szlechetne, subtelne, dające poznać w pełni swoje piękno, dopiero po dokladniejszej ich analizie. Nie dają się oczarować pierwszej lepszej osobie, ale dopiero osobie, która bedzie na to zaslugiwac, przez poswiecenie im czasu.
2. Yanko 755YH Cuero/Suede Testa Moro
W tym przypadku nie ma ani trochę mowy o monotonii barw – zaserwowano nam mieszankę gustownego koniaku z lekkim espresso.
Zabieg ryzykowny, ale jak to mówią: kto nie ryzykuje, szampana nie pije!
Tutaj jak widać – ryzyko się opłaciło.
Umiejętnie dobrana gama kolorów sprawia iż buty przykują uwagę niejednego przechodnia na ulicy, reprezentując klasę oraz dobry gust właściciela, zaś założyć będziemy je mogli zarówno do garnituru, jak i klasycznych jeansów 😉
But idealny?
Najwyraźniej tak!
Numer trzy – poprzednicy wytłumaczyli już zalety tego modelu, a mi po prostu się marzy, żebyś przy ogłaszaniu wyników (liczę na formę filmową :D) mógł wykorzystać tę scenę: https://www.youtube.com/watch?v=okWlXIftukM
Według mnje buty numer 3 będą najbardziej uniwersalne może nie będą aż tak przyciągające jak konkurent ale dzięki temu zyskasz parę która bedziesz mógł użyć kiedy będziesz potrzebował spokojniejszych ale mimo to z charakterem butów. Nie bedą się narzucać a bedą podkreśleniem z charakterem troche jak biała lniana poszetka
Cieżko podejmuje się decyzje w tak wyrównanej konkurencji, szczególnie gdy rozum mówi jedno a serce drugie. Jednak każdy dandys wie, że w takich sytuacjach rozum musi przegrać. Z tego też powodu moim faworytem jest para numer 1 (https://patine.pl/yanko-755yh-testa-de-moro-softy-testa-moro.html). Widzę je w towarzystwie ziemistych tweedów, są dla mnie uosobieniem british country którego jestem z resztą wielkim fanem. Skradły mi serce i duszę więc jedynie kwestią czasu jest kiedy się sam również się na nie skuszę.
Yanko Suede Testa De Moro moim zdaniem przeważają nad pozostałymi dwoma propozycjami, gdyż to nie jest łączenie zróżnicowanych kolorów, które według mnie sprawiają wrażenie wymuszonej ekstrawagancji, a subtelne połączenie dwóch brązów i dwóch rodzajów skór, które przyciąga wyczulone na nie oczy. Niesamowite wrażenie robi ponadto wykończenie cholewy i jej przypominające pory dębowego drewna malowanie. Tak “pozornie niepozorne” obuwie może dać podstawę dla zestawu skoordynowanego z elementów równie przemyślanych jak same buty.
Za głosowałem na pierwsze buty. I to nawet nie jest tak, że pozostałe mi się nie podobają, ale te pierwsze maja świetny kolor. Ta nieregularnosc koloru na czubkach daje świetny efekt i chyba długo bym na nie z przyjemnością patrzył. Dobrze też wyszło połączenie dwuch rodzajów skór. Całość sprawia wrażenie solidnego męskiego buta (trochę kojarzy mi się z cowboy’ami) ale jednocześnie wyglądaja na bardzo zadbane i solidne buty. No poprostu świetne są te czubki. Patrząc na nie widać klasę i dbałość o szczegóły, bez chodzenia na łatwiznę.
Niewiele osób wie, że słynny most Glienicke, znany także jako “most szpiegów” poza trzema wymianami szpiegów pomiędzy dwoma mocarstwami – USA oraz ZSRR, miał jeszcze jedną taką sytuację. O randze o wiele większej niż te dotychczasowe. Zwerbowany i prowadzony przez radziecką KGB Amerykanin polskiego pochodzenia David Tyminski miał zostać zamieniony za trzydziestu(!) naszych wtyk w bloku wschodnim. Superszpion, naprawdę.
Słynął z kilku rzeczy – niezwykle potrafił ujmować swoją osobą kobiety, a to co mu w tym pomagało – nazwałbym najlepszym stylem na całym Zachodnim Wybrzeżu. Nietrudno mu było zdobyć serca (a co za tym, wiedzę) kobiet z polonijnych środowisk, potrafiąc zawsze dobrać strój do okazji. Był także adoratorem kobiet, gdy ich mężowie jedyne co potrafili to ubrać czarny, za duży poliestrowy garnitur zarówno na wesele brata, jak i pogrzeb babci (bywało też w zasadzie odwrotnie) pochłaniając przy tym ocean polskiej wódki. Przez rok nasi ludzie chodzili za nim a on po mistrzowsku wywoził nas w pole. W końcu znaleźliśmy jego skrytkę z tajnymi notatkami. “Chłopaków z CIA pozdrawia Wrocławski Zespół Pieśni i Tańca”. Tyle znaleźli. W końcu posadzili go za szpiegostwo.
Z racji że również, tak jak Tyminski jestem polskiego pochodzenia szefostwo skierowało mnie do przygotowania Davida do wymiany. Wszystko szło dobrze. Do czasu. Jednym z elementów było przygotowanie ubrania na most – Tyminski był w więzieniu i nie mieliśmy nic co świadczyło że dbaliśmy o niego tutaj, stąd musieliśmy załatwić mu ubranie. Wiedząc o jego zamiłowaniu do mody, wiedziałem że ubranie go w “byle co” jak Zacharskiego nie wchodzi w grę.
– “W plastiku, to -ski możecie mnie martwego przez ten most przerzucić. Ja mam wyglądać jak człowiek” – powtarzał. Sporo nabiegali się moi ludzie latając po drogich sklepach żeby go ubrać i sporo też razy naczelnik powtarzał “Panowie, trzydziestu naszych, ordery dostaniemy!” a potem bledł gdy podliczał wydatki. Mimo wszystko udało się skompletować strój.
“-Ski, wymieniacie mnie w jesień, będzie padało i zapowiada się chłód. Załatw mi porządne buty”.
Jak trzeba, to trzeba. Odwiedziłem znajomego szkockiego szewca (nasi ojcowie poznali się gdy Tata latał w Dywizjonie 303) który dał mi trzy pary specyficznych trzewików.
“Balmorale – tak się nazywają. To ładna nazwa. Wzięła się od pięknej miejscowości z zamkiem niedaleko Aberdeen – mojego ukochanego Granitowego Miasta” – westchnął szewc. “Weź tam kiedyś żonę, -ski.”
Pokazałem trzy pary balmorali Tyminskiemu – pierwsze, brązowe, spatynowane, drugie zaś koniakowe z szarą górną częścią oraz trzecie – brązowe z groszkowaną skórą. Przepiękne.
Pokazałem mu je. Tyminski popatrzył na mnie i…
– “Polubiłem Cię, -ski. Wszystkie są piękne. Wybierz za mnie” – rzekł krótko piękną polszczyzną.
– “Też Cię lubię, Tyminski. Pozdrów ode mnie Tatry. Wybieram buty numer trzy”.
Ponoć do dziś mieszka w Polsce. A ja do dziś chciałbym zabrać żonę na Gubałówkę. W balmoralach numer trzy.
Nr 1. Głównie z uwagi na mój ulubiony efekt: pierwszy rzut oka sugeruje całkiem normalną rzecz, a bliższe przyjrzenie się butom wprawia w zachwyt. Buty są po prostu piękne, lekko nieregularne malowanie dodaje im niesamowitego uroku. No i są mocno uniwersalne z uwagi na barwę.
Nie znam Cię pierwszy raz jestem na tej stronie i widziałam ciekawy filmik o krytyce 🙂 Jeśli chodzi o wybór butów stawiam na :
nr 1 który opowiada o ciekawej osobie trochę tajemniczej, ,intrygującej lubiącej naturę,inteligentny dobry przyjaciel z poczuciem humoru i dystansem do świata.
Nr 2-opowiada prawdopodobnie o jakimś drwalu,szalonym brodaczu który stawia opór wszelkim przeciwnościom ,wie co to spontaniczność.
Nr.3
Przez użycie tego samego odcienia ale innych faktur widzę elegancję,trochę powściągliwość,mało poufałości może też …pyszność…hmm 😉
To tyle pozdrawiam!
Wahałem się mocno między 1 a 3. Jednak, wybrałbym jeden. Po mocnym spatynowaniu, tak, by skóra licowa ściemniała, zwłaszcza na czubku, miejscami blisko czarnego nawet. To nadałoby im nietuzinkowego wyglądu, ale zarazem, nie przesadnie. Nadałyby się zarazem do eleganckich, a zarazem luźniejszych zestawów, na przykład ze skórzaną kurtką, jeansami i koszulą w kwietny wzór (co ja poradzę lubię lata 70-te 🙂 ). Do eleganckich spodni i marynarki też by pasowały.
Po przyciemnieniu skóry licowej, z daleka również by nie wyglądały, jak trzy wyróżniając się z bliska, jak 3. Jednak, zarazem byłyby bardziej wyraziste.
Powiem tak.
Natura pragmatyka, jakkolwiek uważam, że to na swój sposób urzekające buty, kazała mi odrzucić środkową opcję. (czyje nowe, jasne, buty nie zostały nigdy zdeptane w tramwaju albo pociągu niech pierwszy rzuci kamieniem!).
Jestem człowiekiem, wbrew pozorom, prostym. Szanuję kolor brązowy w kwestii ubioru gdziekolwiek jestem, a zakres pigmentu od Sienny do Brązu Van Dyke jest mi bardzo bliski. Ostatecznie wybrałem opcję trzecią, orzechową. Miękka faktura do dobrego kontrastu. Ale dlaczego wybrałem te buty? Odpowiem szybką anegdotą.
Ostatnio przyjaciel zapytał mnie, jakie ma kupić buty, żeby jego dziewczyna przestała mu w końcu powtarzać, że w kwestii ubioru od kolan w dół nie ma za grosz gustu. Powtórzyłem mu zasadę, którą sam się kieruję. Jeżeli Twoje buty wyglądają jak buty których nie powstydziłby się bardzo elegancki czarodziej to znaczy, że są dobre.
1. Yanko 755YH Testa De Moro/Suede Testa Moro
Pijasz earl grey? A może lubisz szkocką whisky lub kratę? Czujesz, jak lekki deszcz opada na twój parasol z rzeźbioną rączką, gdy omiatasz wzrokiem, przez swój monokl, mgliste uliczki starego Londynu. Słyszysz mewy i dzwony statków przepływających przez Tamizę. Tam od rana jest ruch – handel rybami idzie w najlepsze. Wchodzisz do klubu gentlemanów, do którego oczywiście należysz, i siadasz w fotelu przy oknie, z widokiem na zabudowę. Ubijasz tytoń w fajce i rzucasz okiem na kamieniczki, gdy podchodzi do ciebie pucybut z zapytaniem, czy zająć się butami. Kiwasz twierdząco głową i wystawiasz stopę. Ten bierze szmatkę i rozpoczyna cały rytuał. Idzie mu nawet nieźle, gdy pyta “ładne, sir, buty, czyżby kupione w CCC?”. Wtedy to czujesz, jak buduje się w Tobie szał, napinasz wszystkie mięśnie, a czubek buta z impetem ląduje na nosie pucybuta, gdy ty krzyczysz “CE CE CE?! IGNORANCIE Z ULICY! TOŻTO YANKO 755YH TESTA DE MORO/SUEDE TESTA MORO”. Krew bryzga, chłop stracił przytomność, a buty zyskały zarysowanie od zębów. Trzeba było więcej opanowania i samozachowawczości, jak na gentlemana przystało. Teraz koniecznym będzie ponowne udanie się do butiku Multirenowacji, aby ocalić ten piękny model.
Stawiam na trzecią parę. Dlaczego? Balmorale nawiązują formą do butów bardziej formalnych – w końcu mamy tutaj zamknięte obłożyny, natomiast ja uważam że model brązowy ze skórą groszkowaną w górnej części jest szalenie uniwersalny. Raz z uwagi na to że jest niski kontrast między górą, a dołem buta, dwa – skóra licowa jest dla mnie stylistycznie łatwiejsza do zgrania niż zamsz. Na tyle uniwersalny że zawiązany w połowie i dookoła cholewki zamiast haczyków doskonale gra z mniej formalnym ubiorem. Moja para z poniższych zdjęć obecnie przechodzi proces patynacji – daję im niewiele kremu i intenstywnie noszę w najróżniejszych warunkach pogodowych. Świadomie nie wysilam się na jednolite nakremowanie i nie przeszkadza mi gdy w jednym miejscu szybciej wychodzi inny odcień niż w drugim. Tylko dokłada to im jeszcze więcej charakteru i pazura! Którego trzecia para ma najwięcej z prezentowanych.
A tutaj ślicznotki: https://i.imgur.com/cngrQoM.jpg
Natomiast na pewno z nagrody by się ucieszyły. Od czasu do czasu jednak kremu dostać muszą 🙂
Dzień dobry Dawidzie – tak zacznę wypowiedź
Twój artykuł dał mi niemałą podpowiedź
Że nie zawsze jednokolorowe barwy się sprawdzają
Choć zawsze od klasyki odrobinę odstają
Dlatego mój wybór pada na środkowe
Najbardziej nietypowe – barwą koniakowe
Pasują do jeansów które uwielbiamy
A takie ubiory wielce doceniamy
Myśle że na tym zakończę swe zdanie
I będę wskazany na nagród wygranie
Drogi Dawidzie,
Po głębokim namyśle mój wybór padł na pierwsze prezentowane przez Ciebie w opisie buty. Chociaż nie poznałem Cię osobiście, to jednak śledząc już od dłuższego czasu Twojego bloga jestem w stanie chociaż orientacyjnie i intuicyjne stwierdzić co w danym momencie najbardziej Ci się przyda a co jednocześnie jest spójne z Twoim wypracowanym stylem. A właśnie w tym momencie posiadasz już dość charakterystyczne bordowo-granatowe Barmolare i posiadanie drugich (również drugie prezentowane w propozycjach) wydaje się zbyteczne. Z kolei trzecie buty choć o zróżnicowanej fakturze, zbytnio przypominają zwyczajne trzewiki. Dlatego mój wybór padł na pierwsze- subtelnie wyróżniające się choć nie krzykliwe.
Życzę udanego własnego wyboru i pozdrawiam
Wybrałem model Yanko 755YH Marron/Chesnut Marron jako, moim zdaniem, najbardziej klasyczny. chyba mam słabość do klasyki, nie przepadam za różnymi kolorami na jednym bucie, stąd ten wybór.
Wybrałem nr 3, chociaż tak naprawdę połączyłbym zamsz z pierwszej pary ze skórą licową z trzeciej… 😀 Wtedy byłyby to w moim odczuciu buty idealne (chociaż kocham też skórę groszkowaną…), aczkolwiek nie tak widowiskowe jak balmorale, które już posiadasz.
Dlaczego nr 3? Przede wszystkim jawią mi się jako buty bardzo uniwersalne – widzę je w zestawieniu zarówno z klasycznym granatowym garniturem w drodze na egzamin w trakcie sesji, jak i z klasycznymi wełnianymi spodniami w odcieniach szarości. Szczególnie wykorzystanie w pierwszej, bardziej formalnej sytuacji, byłoby dla mnie ważne – osobiście aktualnie dysponuje jedynie trzewikami ze zdobieniem brogue, które w moim odczuciu nieco gryzą się z garniturem w sytuacjach formalnych. W przypadku tych butów nie ma tego problemu. Są po prostu bardzo uniwersalne, a jednocześnie nie są zbyt krzykliwe. Są to po prostu piękne buty, które nie muszą na siłę skupiać spojrzeń innych osób, stanowią klasę samą w sobie.
Podoba mi się też kolor skóry – piękny, głęboki brąz, ale przede wszystkim – nie jest to zbyt głęboki brąz, nie są zbyt ciemne. Kontrast między skórą gładką i groszkowaną jest świetnie widoczny. Osobiście uwielbiam skórę groszkowaną – jest ona dość rzadko widoczna naszych ulicach i w sklepach obuwniczych. Powoduje zaciekawienie, jest czymś innym.
Generalnie te buty będą idealnym cichym dopełnieniem każdego zestawu. Wielokrotnie spotkałem się z tym, że efekt “wow” w przypadku jakiejś stylizacji robią buty – pozostałe ubrania mogą być po prostu normalne, ale w połączeniu z odpowiednim obuwiem zestaw zostaje wzniesiony na wyżyny. Jest to naprawdę piękna para butów. Swoim wyglądem pokazują, że odbieramy właściciela jako osobę, która posiada swój styl. No i przede wszystkim wyglądają na 2-3 razy droższe niż w rzeczywistości są! 😀
Buty koniakowe odrzuciłem z powodu jasnego koloru, dodatkowo kierowałem się tym, że bardziej nietypowe balmorale już masz. 😉 Poza tym opcja nr 3 również bardzo fajnie połączy się kolorystycznie z jeansami. Nr 1 odrzuciłem ponieważ nie podoba mi się te nieregularna struktura skóry (aczkolwiek zamsz jest wspaniały!).
Pozdrawiam!
Cześć!
Optuję za trzecią opcją.
Buty powstałe z połączenia skóry groszkowanej o wyraźnej fakturze z gładką skórą licową to buty surowe, poważne i budzące respekt, jednocześnie mają w sobie olbrzymią dozę klasy. Łączą w sobie mrok wiktoriańskiego Londynu spowitego mgłą i smogiem z płomieniem gazowych latarni przez ów mrok okolonych. Łączą bruk starannie ułożony przez brytyjskich cieśli z przykrywającym go błotem i smarem. Łączą strzeliste budynki parlamentu z osadzoną na nich sadzą z fabrycznych kominów. Dwa światy na przeciwnych krańcach skali. Pozornie sprzeczne, szalenie praktyczne – mógłyś je śmiało założyć do uszytego na miarę garnituru i wejść do klubu dla dżentelmenów by do dźwięków Haydna wychylić szklaneczkę whisky, mógłbyś je założyć do dżinsów i skórzanej kurtki by przy piwie podrywać dziewczyny w barze.
Bijąc w praktyczną nutę należy wspomnieć o powodzie dla którego je chcesz nabyć: by stanowiły wsparcie, ale i przeciwwagę dla już posiadanej – dandysiej – pary. Klasyczne, ale nie banalne, obuwie, które pasuje do wielu stylizacji o różnych stopniach formalności wydaje się być właściwym wyborem. Mam nadzieję, że niezależnie od ostatecznego wyboru, będziesz szcześliwym posiadaczem pary, która godnie uzupełni Twoją garderobę.
Trzymaj się!
Piotr
Witam,
Mój wybór padł na opcję nr 3 – Yanko 755YH Marron/Chesnut Marron. Rzeczywiście wybór początkowo wydaje się trudny. Natomiast po chwili namysłu wiedziałem, że wybrałbym opcję najbardziej “dandysowatą”. Dlaczego? Nie będę się rozpisywał nad ich urokiem i powiem wzrost, są najbardziej eleganckie a co za tym idzie uniwersalne. Będą komponować się doskonale zarówno z jeansami i skórzaną kurtką jak również z zestawami formalnymi. Mam nadzieję, że wszyscy pomogliśmy podjąć Ci właściwą decyzję. Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na prezent, który pomoże mi uzyskać efekt lustra na noskach moich nowych monków 😉
Dandysie, wybór jest prosty – pada na pozycję numer jeden. Ileż z tym połączeniem “monochromatycznym” jest możliwości! Wyobraź sobie stylizacje brytyjskiego country. Wychodzisz z zamku, na głowie masz kaszkiet, a w ręce strzelbę. Wybiegają za Tobą trzy psy myśliwskie, ale wbiegają w krzaki, bo nie mogą się napatrzeć na Twoje buty. Zrównanie kolorystyczne pozwala nam zabawić się w odwagę gdzieś wyżej (spodnie w typowo “szkocką” kratę czy fioletowy sweter). Ponadto, szary, tweedowy garnitur czy zestaw iście wojskowy lub marynarka safari. Możliwości jest wiele, bowiem te buty je otwierają. Wszystkie trzy pary są piękne, jednak pozycja druga zamyka wiele dróg delikatnego eksperymentowania kolorystycznego (trzeba uważać jak przy rozbrajaniu bomby), a trzecia jest klasyczna, trochę nudnawa. Poprawa, zachowawcza, ale zdecydowanie nie “dandysia”.
Dandysie, będą te wyniki, czy konkurs umarł. 😉
Właśnie opublikowałem aktualizację. Tuż po przejrzeniu zgłoszeń wczoraj w godzinach wieczornych padła mi klawiatura, przez co nie byłem w stanie go dokończyć.