Czy elegancja musi być przeciwieństwem dla wygody? Absolutnie nie!
Niedawno wiele autorytetów z zakresu męskiej mody wyraziło pogląd, że Polska stoi dresówką, czyli popularną bawełnianą bądź syntetyczną tkaniną o charakterystycznym miękkim chwycie. Walory tego materiału są niewątpliwe, w przeciwnym razie nie istniałaby tak pokaźna grupa osób, które w kontekście ubioru postanowiła zaufać tylko jemu (ja sam w czasach szkoły podstawowej i wczesnego gimnazjum także lubowałem się w zapinanych na zamek samochodowych bluzach, upstrzonych feerią różnorakich naszywek). O ile w modzie damskiej materiał ów wykorzystywany jest do produkcji wielu elementów garderoby (od bluzek, bluz, marynarek i płaszczy, po sukienki, spódniczki i spodnie), o tyle w przypadku męskiej odmiany mody pole nieco nam się zawęża. Jako zwolennik klasycznej męskiej elegancji z kilkuletnim stażem, przez długi czas niejako z zasady odrzucałem wszelkie rozwiązania niemieszczące się w rzeczonym spektrum. Niedawno jednak, na wieść, pochodzącą od wspomnianych już wcześniej ekspertów, że dres triumfalnie podbił także rejestr mody eleganckiej zareagowałem entuzjastycznie i postanowiłem, że ja także muszę spróbować swoich sił w stylistyce określanej najczęściej mianem sportowej elegancji. A że jako blogerowi nie brakuje mi odwagi w podejmowaniu wyzwań, zapraszam Was dziś do zapoznania się z moją interpretacją owej konwencji.
Komfort poruszania się, jaki zapewniają wykonane z dresu spodnie, jest trudny do porównania z czymkolwiek innym. Jeśli miałbym znaleźć egzemplifikację typowo męskiego zamiłowania do wygody, to chyba nie byłbym w stanie znaleźć lepszej. Luz i brak skrępowania to jedno, ale warto pamiętać, że oprócz wartości użytkowych ubrania prawdziwie eleganckiego mężczyzny powinny cechować się także walorami estetycznymi. Z tego właśnie powodu zdecydowałem się na wręcz kanoniczny model wykonany w stu procentach z bawełny i uszyty w kroju, który można by określić mianem casual fit. Biorąc pod uwagę obecne niepodzielne wręcz panowanie mocnego dopasowania można stracić szerszą perspektywę, która nie tylko dopuszcza istnienie co najmniej kilku opcji, ale także mówi, że co jakiś czas wymieniają się one niczym w sztafecie. Mając świadomość owej cykliczności, jak również w pewien sposób antycypując trendy Luca Rubinacci, jeden z pittiuomowych bażantów, zaczął pokazywać się w spodniach, które szerokością nogawki plasują się niemalże na przeciwległym do slim fitu biegunie. Przesadne dopasowanie tego typu spodni mogłoby odrzeć je z tego, co stanowi o ich największej sile. Dlatego też widoczny na zdjęciach luz zapewnił mi swobodę poruszania się, kontrolę nad płynnością ruchu jak i świeżość kroku 🙂
Biorąc azymut na elegancję w wydaniu sportowym, postanowiłem zaczerpnąć ze skarbnicy mądrości przeszłych pokoleń i spróbować dostosować model zestawu klubowego do nieco bardziej miejskiej stylistyki. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, więc nadszedł czas, by nieco bliżej się im przyjrzeć.
Skoro dozwolone jest stosowanie dresu w stylizacjach o bardziej eleganckim charakterze, to dlaczego by nie pokonać tak samo długiej drogi w dół w kontekście deformalizacji stricte formalnych rozwiązań? Niebieska marynarka, będąca częścią garnituru, przez wzgląd na wspomniane wcześniej założenie, zdaje się być w takich okolicznościach idealnym partnerem dla dresowych spodni. Ich harmonijna kontrastowość (objawiająca się m.in. w różnicy dopasowania) sprawia, że całość, balansując na granicy utartych konwencji, tworzy zupełnie nową jakość i przez to jest dość odświeżająca.
By jeszcze mocniej podkreślić immanentną dla zestawu klubowego nieformalność zdecydowałem się na uzupełnienie go denimową koszulą button-down jak i bandaną z wizerunkiem goryla, pełniąca w ramach zestawu funkcję fulara. Fular jako nieco zapomniany i kojarzący się niezwykle tradycyjnie element garderoby pierwotnie stanowił rozwiązanie mniej oficjalne od krawata czy muszki, efektem czego wpisuje się świetnie w wykorzystywaną konwencję. Taka podwójna funkcjonalność pozwala zachować fason w sytuacjach bardziej oficjalnych, a kiedy nastąpi zmiana okoliczności wymagająca wzięcia sprawy we własne ręce, umożliwi ochronę tożsamości, jeśli coś pójdzie niezgodnie z planem.
Michael Jackson doceniał wygodę penny loafers podczas tańca. Warunki koszykarskiego sparingu, jeśli idzie o motorykę, są dość podobne 🙂
Czasami warto wyjść z okowów przyzwyczajeń i uprzedzeń i, jak widać na załączonych zdjęciach, taka eskapada może dać całkiem ciekawe rezultaty. A Wam jak się podoba moja interpretacja sportowej elegancji? Jak wy ją rozumiecie? Tradycyjnie w tym względzie formularz komentarzy jest do Waszej pełnej dyspozycji. Bardzo serdecznie dziękuję Wam za uwagę i do zobaczcenia w kolejnych wpisach 🙂
Trzeba było zrobić test złotówki, by stwierdzić bezdyskusyjną prawilność słowiańskiego przykucu. Jest w miarę równolegle do podłoża 😉
Foto – Maciej Gajdur / Wro Street Fashion
Specjalne podziękowania dla Kai (So Kayka) za gościnny udział, bez którego ta sesja na pewno nie byłaby dla mnie tak wyjątkowa 🙂
Kaja:
Futro – Versace
Body – Maison Martin Margiela
Okulary – Gepetto
Spodnie – Michael Kors
Buty – Christian Louboutin
Ja:
Marynarka – Dolce&Gabbana
Koszula – Yves Saint Lauren
Fular – StreetGentleman
Poszetka – Giorgio Armani
Zegarek – Diesel
Spodnie – Domyos
Skarpety – Pantharella
Buty – Crockett&Jones
Piłka – Spalding
Wybacz, ale wydaje mi się, że dres chyba nigdy nie będzie współgrał z marynarką ? poza tym wpis jak zwykle super ?
Widzę, że ktoś tutaj się dał nabrać 😉
Hahaha nie załapałem na początku że dzisiaj 1 kwietnia
Dopiero w połowie zorientowałem się, że to wpis z okazji 1 kwietnia! Nie dowierzałem czytając i oglądając zdjęcia, że piszesz to na poważnie i w końcu zrozumiałem, że nie piszesz tego na poważnie 😀
Świetny dowcip i na prawdę świetna sesja 🙂
Rozjebałeś system!
Niezły trolling, a spodnie genialne! U made my day 🙂
Zastanowiły mnie nogi na trzepaku na trzecim zdjęciu…
Są to nie byle jakie nogi, gdyż zostały zaprawione w tańcu 🙂
Normalnie czubek…… To, że dziś mamy 1 kwietnia to nie znaczy, że trzeba robić z siebie Pajaca i pośmiewisko.
Proponuje od czasu do czasu wyjąć kij z dupska synu 😉
Kiedyś gdzieś usłyszałem, że blogosławieni są Ci, którzy potrafia śmiać się z siebie, bo dzieki temu będa mieli ubaw do końca życia. Od tamtej pory hołduję tej zasadzie i jeszcze nigdy na tym źle nie wyszedłem.
Pozdrawiam 🙂
Współczuję temu Panu Adamowi, musi mieć smutne życie, jeśli nie załapał żartu i nie śmiał się wspólnie z Tobą 😀 Świetny wpis, to jest na prawdę budujące, że masz dystans do siebie 🙂 Pozdrawiam
Take it easy, baby!
Nie trzeba.
Ale można, hahahahaha!! :D:D
O rety, CUDOWNE! 😀 Milion miłości wysyłam!
Nie spodziewałem się, że nawet u Dandy’ego na blogu trzeba być czujnym 1 kwietnia 😀
Czasami i ja potrafię czymś zaskoczyć ;D
Dawid chyba się dostosuję do twoich porad,niezłe ha ha pozdrawiam
Słowa uznania za dandysie podejście i odwagę pozwalająca przełamywać konwenanse obowiązujące w środowisku śmiertelnie nudnych i nierzadko zgorzkniałych gentlemanów. Sam już jutro nie omieszkam wystąpić w podobnym stroju na orliku.
Piłka na zdjęciach to Molten, nie Spalding. ; )
No i prawidłowo, tylko musisz pamiętać o podawaniu źródła inspiracji.
A piłka to Spalding, tyle że Molten 😉
Okej dandysie, łapię żart, ale dwie sprawy: PanthErella, a nie PanthErella, a po drugie to buty Kai muszą być innej marki, bo Louboutin ma czerwoną podeszwę. Może to Louis Vuitton? Francuski jest ciężkim narzeczem, więc mogło ci się pomylić…
No i literówka mi się wkradła w poprawianiu nazwy firmy skarpetkowej. Ech…
To prawda, Dandys się pomylił, bo francuskie nazwy trudna sprawa! Ani nie Louboutin ani nie Louis Vuitton a Givenchy 🙂
Tak czy siak chapeau bas!
Chciałoby sie biblijnie rzec, że “Com napisał, napisałem”, ale literówkę zaraz poprawię. Jak zwykle dzięki za uznanie! 😀
Chusta widzę że związana z Polskim rapem a dokładnie Małpa mówi 😀 😉
Dandy jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwyli 😀
No prawie dałem się złapać, dzięki za wywołanie śmiechu i szacunek za dystans do siebie. Nie każdy potrafi wyjąć kij z tyłka.
Dzięki raz jeszcze
Stylizacja okropna, ale za to prima aprillis fantastyczny! Brawo!
🙂
Co jak co ale to Pani Kaja kradnie cały show:)
Niezły event prima aprilisowy 🙂 Modelka uświadomiła mi natomiast, że nie całe lata 80-te były złe 😀
Skradła i owszem, ale jakoś nie jestem z tego powodu smutny ;D
Dandy, zmasakrowałeś cały Internet tym wpisem. A teraz nie bądź wredny i zbieraj mnie podłogi, bo ze śmiechu nie jestem w stanie się podnieść o własnych siłach.
Nie mogę, no nie mogę, nie mogę. Ahahahahahaha, ta sesja zdjęciowa to istny geniusz. Te miny przekonanego o swojej elegancji blogera i foty z piłką, nie, to naprawdę nie ma moją żuchwę. Niektóre ujęcia są przemistrzowskie. Zostałeś cezarem dystansu.
I jeszcze te bryle do tego. Rany Julek, będę się zachwycał tym wpisem przez tygodnie.
Dla takich reakcji warto cały czas się starać! Bardzo serdecznie dziękuję za tonę pozytywnej energii zwrotnej 😀
Uważaj bo może w ten sposób będziesz autorem nowego trendu:):):). Nigdy nie wiadomo. Udział Kajki bardzo uatrakcyjnił Twój post. Pozdrawiam Was oboje i życzę miłej współpracy.
http://balakier-style.pl/
No i w tym momencie rozwaliłeś mi system. Świetne zdjęcie i klimat panujący na fotografiach!
SUPER
WOW! Nie mogę wyjść z podziwu! Świetna sesja :O
Masz dystans! Wpis – miazga! 🙂
Genialny pomysł , trzeba to pokazać osiedlowym dresom, tylko pytanie czy ta marynarka nie jest zbyt przyciasna na operowanie kijem basebollowym ?