Historycznie ugruntowana kategoria gentlemena współcześnie pojawia się w różnych, często dość niespodziewanych kontekstach. Warto przyjrzeć się bliżej temu ciekawem zjawisku, co też w dzisiejszym wpisie uczynimy 🙂
W swym pierwotnym znaczeniu gentleman, wywodzący się od łacińskiego gentilis, oznaczającego mężczyznę pochodzącego z dobrej rodziny, był w okresie średniowiecza używany przez wyspiarzy na określenie osób posiadających szlachecki status, gwarantujący formalną, wzajemną równość (podobnie jak w późnośredniowiecznej Polsce pod rządami szlacheckiej demokracji, czego dowodem może być powiedzenie “szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”). Z czasem pojęcie rozszerzyło swój zakres, wchłaniając w swój znaczeniowy obręb także członków tzw. gentry czyli szlachty niesformalizowanej, nieposiadającej tytułu. Dzięki aktywnym zabiegom ówczesnych publicystów, które z dzisiejszej perspektywy moglibyśmy nazwać PR-owymi, doszło do zatarcia granicy między pojęciami gentleman i nobilis (określało ono osobę nieposiadającą szlachectwa, aczkolwiek szlachetną, wywyższoną rangą, bądź ze względu na swoje cechy osobiste; stąd nobilitacja, inaczej uszlachcenie osoby spoza stanu rycerskiego). Działania te okazały się na tyle skuteczne, że gentleman, pojmowany w podany powyżej szeroki sposób, ugruntował swoją pozycję w języku, wypierając pozostałe, bardziej precyzyjne i wywodzące się z konkretnych szlacheckich tytułów określenia.
Wraz z gwałtownymi przeobrażeniami wieku XIX, związanymi z rewolucją przemysłową, rozwojem gospodarki kapitalistycznej jak również wytworzeniem się nowoczesnych państw narodowych, doszło do stopniowej erozji systemu klasowego, który organizował społeczeństwa od czasów wczesnego średniowiecza. Utrata przywilejów szlachty doprowadziła do zakończenia etapu monopolu jej formalnej władzy, ale przeniesiony do nowego otoczenia majątkowy status nadał pozwalał jej członkom nadawać ton publicznego i ekonomicznego życia. Wysadzona z siodła arystokracja dośc płynnie przekształciła się w inteligencję, w czym pomogło jej zaadaptowanie i przedefiniowanie pojęcia gentlemana. Od tej pory jedynym formalnym wyznacznikiem bycia gentlemanem było posiadanie majątku, który pozwalał jego właścicielowi oddawać się wielu innym, ciekawszym od mozolnego zarabiania pieniędzy, czynnościom (stąd właśnie wzięło się słynne, aczkolwiek często błędnie interpretowane, powiedzenie: Gentlemeni nie rozmawiają o pieniądzach; nie muszą tego robić, bo przecież je posiadają, wynika to w sposób oczywisty z samego faktu bycia gentlemanem). Wszystko to, co dziś nazwać byśmy mogli lifestylową otoczką związaną z tym pojęciem (honorowość, galanteria w obyciu, staranność w kwestii ubioru, szacunek dla kobiet etc.) było wtórne w stosunku do kwestii posiadania zasobnego portfela i braku konieczności podejmowania pracy. Jak już wspomniałem to dawna szlachta rozgrywała karty, nie dziwi więc, że jej członkowie postanowili nie rezygnować z wypracowanych przez wieki rozwiązań i nadal stosowali zasady zaczerpnięte z rycerskich kodeksów honorowych, dostosowując je do nowych warunków. Mężczyźni, którzy dzięki zwiększonej społecznej mobilności i rynkowym mechanizmom osiągnęli wyższy status majątkowy, de facto nie mieli wyboru – albo poświęcali czas i energię na naukę panujących w świecie gentlemanów zasad, albo automatycznie skazywali się na wykluczenie z grona, do którego aspirowali. O sztywności tej ramy i trudnościach z dopasowaniem się do niej świadczyć może scena z Wielkiego Gatsby’ego, w której główny bohater, z powodu chwilowego braku gentlemeńskiej ogłady, skutkującej wybuchem agresji, symbolicznie przegrywa z Tomem Buchananem – w pełni opanowanym przedstawicielem starego porządku.
Podobno kciuk Lino Ieluzziego zgina się trzech miejscach. Muszę zatem jeszcze troche poćwiczyć, by móc iść z nim w konkury 😉
W tamtych czasach ubiór miał znaczenie – był dystynktywny, jasno wskazywał na status noszącej go osoby i był wymagany przez społeczny konwenans. Wspomniani wcześniej aspirujący gentlemeni postawieni byli w sytuacji “noś garnitur albo społecznie giń” – dbałość o ubiór była wyrazem szacunku nie tylko dla tradycyjnych męskich wartości, ale także dla każdego napotykanego przez gentlemana człowieka. Gentlemeńska konwencja, oparta na kodeksie sztywnych zasad, regulujących niemalże każdą sferę życia, obowiązywała w kręgach starej elity do końca lat 30. XX w.. Katalizatorem przemian okazał się wybuch Drugiej Wojny Światowej, która, ostatecznie niszcząc modernistyczną wiarę w nieuchronny postęp, zastąpiła dawną stałość postępującą niepewnością i płynnością.
Koniec XX wieku przyniósł ostateczne załamanie się klasowego porządku, wraz z późnonowoczesnym odwrotem od kodów i dalszym rozwojem wolnego rynku doprowadził do totalnie nowej, niespotykanej w historii sytuacji, w której interes jednostki został postawiony ponad interesem zbiorowości. Członkowie uprzednich niższych warstw społecznych zaczęli bogacić się w nowych warunkach i powoli zajmować wyższe miejsca w wyrwanej z klasowych ram społecznej hierarchii. Biznesowe „wilki” z miejsca odrzuciły ubiór jako środek manifestowania społecznego statusu, a stało się to z dwóch powodów: primo czas konieczny na zaznajomienie się z tajnikami męskiej elegancji woleli poświęcić na dalszy rozwój swych biznesów, co pozwalało na ugruntowywanie ich finansowej pozycji, i w efekcie zdobywanie pozycji wyższych, secundo, pozbawiając swój ubiór funkcji dystynktywnej, przetransponowali ową funkcję na inne, jasno komunikujące status dobra konsumpcyjne, takie jak ogromne posiadłości, samochody, jachty etc.. Abnegacja kwestii ubioru zyskała silne wsparcie w systemie komunikacji, w którym przesadna dbałość mężczyzny o swój wygląd zewnętrzny klasyfikowana była jako niemęska, gdyż prawdziwy mężczyzna, zajęty poważnymi sprawami (jak np. zarabianiem pieniędzy) nie ma czasu na kobiece zajmowanie się „fatałaszkami”. Kwestia mody męskiej położona została odłogiem jako niepotrzebna współczesnemu, stuprocentowemu mężczyźnie.
Ikoniczna postać gentlemana, wraz z całą elegancką nadbudową, nadal funkcjonowała w systemie komunikacji jako jedna z dostępnych opcji (za jako najbardziej dobitny przykład może posłużyć postać Jamesa Bonda). Dynamika zmian i utrata przez ubiór dystynktywnej funkcji sprawiła, że gentleman stał się kategorią głównie formalną, zawężoną do sfery wizualnej, pozbawioną wspominanej już wcześniej lifestylowej otoczki. Wolność światopoglądowa uzyskana została kosztem zwiększenia społecznego wymogu dbania o swoje ciało, a odpowiednio dobrany strój bezsprzecznie wpływa na jego potrzeganie. Patrząc obecnie na człowieka odzianego w garnitur można ze stuprocentową pewnością powiedzieć tylko to, że jest on człowiekiem w garniturze; zamiast prezesem potężnej firmy może być on jej szeregowym pracownikiem, który poza pracą jest entuzjastą ubioru, zamiast człowiekiem pełnym ogłady i towarzyskiego obycia zaś – obcesowym grubianinem. Tak oto w systemie komunikacji narodził się nowy archetyp mężczyzny, roboczo nazwany przeze mnie suitmanem – mężczyzny (a może bardziej precyzyjne byłoby określenie „faceta”?), którego osobowość określana jest przez przez garnitur; w jego rękach staje się on emblematem agresywnej męskości, przebojowości i pewności siebie. Daje mu on także legitymację do postępowania zgodnie z ustalonymi tylko przez siebie zasadami, niekiedy nielicującymi z tymi, jakie wyznawał tradycyjny gentleman, co nie przeszkadza suitmanowi uważać się za takowego. Pomostem łączącym obydwie wskazywane kategorie jest zazwyczaj dodanie do gentlemana przymiotnika nowoczesny (modern) – tak jak w przypadku artykułu w portalu GQ (dawne Gentlemen’s Quarterly – Kwartalnik Gentlemena) o dwuznacznym tytule “The modern gentleman’s guide to going through the back door”.
Czy to jednak oznacza, że we współczesnym świecie nie ma miejsca dla tych, którzy ideę gentlemeństwa traktują szerzej i czerpią z niej o wiele więcej aniżeli tylko ubiór? Oczywiście, że jest! Wszystkie decyzje podejmowane przez prawdziwego współczesnego gentlemana wynikają nie ze społecznego przymusu, ale z jego własnej woli. Odznacza się on kulturą osobistą, ale nie ma oporów przed tym, by czasami spuścić z tonu. Uwielbia kobiety, ich towarzystwo i kolor, jaki wnoszą do męskiego życia. Dotrzymuje danego słowa, ceni sobie honor i nie przelicza wszystkiego na pieniądze. Nie musi być zawsze pod krawatem, gdyż oprócz tradycyjnej konwencji formalnej istnieje dla niego cała masa odcieni szarości, z których grzech byłoby na co dzień nie korzystać.
Zawarte w tym wpisie zdjęcia są relacją z piątego już spotkania w ramach Gentlemen’s Walk – pierwszej w Polsce inicjatywy zrodzonej z chęci udowodnienia, że nie trzeba wyjeżdżać za granicę, by móc oglądać na polskich ulicach dobrze ubranych, cieszących się życiem i hołdujących tradycyjnym męskim wartościom mężczyzn. Główną inspiracją, która przyświeca nam już od ponad roku, stanowią fotorelacje z florenckich targów Pitti Uomo, będących największą imprezą branży męskiej mody. Choć zamiłowanie do mody jest tym, co w głównej mierze nas łączy, nie jesteśmy grupą osób “zakręconą” tylko na punkcie ubioru – na co dzień bowiem zajmujemy się przeróżnymi rzeczami. Spotkania w ramach Gentlemen’s Walk są okazją do wymiany doświadczeń, cieszenia się swoją obecnością i rzeczowej rozmowy w gronie przyjaciół, na którą tak często w pędzie codziennego życia brakuje nam czasu.
Na koniec mam dla Was kilka kwestii organizacyjnych. Dotychczasowe spotkania odbywały się we Wrocławiu, ale wraz z początkiem sierpnia ruszamy w Polskę, by odwiedzić Kraków, Poznań i Warszawę. Więcej konkretnych informacji co do poszczególnych spotkań znajdziecie na facebookowej stronie wydarzenia: Gentlemen’s Walk on tour. Jeśli chcielibyście być na bieżąco z rozwojem inicjatywy, jak również mieć dostęp do niepublikowanych dotąd materiałów, to zapraszam serdecznie do polubienia oficjalnego Fanpage’a Gentlemen’s Walka. Pod auspicjami naszej inicjatywy powstała także na Facebooku otwarta grupa modowej samopomocy, w ramach której jej członkowie mogą dzielić się ciekawymi treściami, wzajemnie się inspirować i pytać o radę przy okazji stylistycznych dylematów. Grupa jest otwarta, więc każdy może do niej dołączyć 🙂
Mam dla Was także wideorelację, która jest tak dobra, że aż nie jestem w stanie tego opisać 😀
A jeśli jesteście ciekawi jak wyglądały poprzednie spotkania, to zapraszam także do zapoznania się z poniższymi relacjami:
Gentlemen’s Walk vol. 1
Gentlemen’s Walk vol. 2
Gentlemen’s Walk vol. 3
Gentlemen’s Walk vol. 4
Foto – Maciej Gajdur/Wro Street Fashion
Wideo – Rafał Ogrodowczyk/Chaos [REC], Seweryn Odalski/Parcie na Szkło
Dawid, jaram się Gentelmen’s Walkiem 🙂 śledzę poszczególne edycje, i muszę Ci pogratulować – świetna inicjatywa, pomysł i jego realizacja! Czekam na kolejną relację, nie zapomnijcie o wideo 🙂
Droga Sałatko, niezwykle miło jest słyszeć tak pozytywne słowa! Mam nadzieję, że przy okazji kolejnych realizacji będziesz mogła wyrazić się równie pozytywnie 😉
Pozdrawiam 🙂
Ale Pan z filmu czas 1:00 chyba nie jest klasycznym gentlemanem, skoro pozwala sobie na wyrzucenie niedopałka papierosa w bliżej nieokreśloną przestrzeń… co najwyżej modern gentlemanem 😉
P.S. Chyba, że potem posprzątał po sobie.
Posprzątał, posprzątał, to tak dla przełamania konwencji 😉
Pozdrawiam 🙂
“Uwielbia kobiety, ich towarzystwo i kolor, jaki wnoszą do męskiego życia.” Zadam przekorne pytanie. Czy w takim razie homoseksualista może być gentlemenm ?
Oczywiście, że tak. Kobiety wprowadzają koloryt do życia każdego mężczyzny, niezależnie od orientacji 🙂
Pozdrawiam 🙂
Chłopaki braaaaaawo !!!. Świetny film, realizacja, zdjęcia, klimat, gesty. Czasami miałam wrażenie, że jestem na Kubie. Muzyka dobrana idelnie!!!
z każdego gentlemens walka będzie taki film? Mam nadzieję, że nie zabraknie mnie w Warszawie 😉
Wszystko zależy od tego, czy uda nam się całość spiąć pod względem logistyki. Poprzednie wydarzenia odbywały się w odstępach co najmniej dwumiesięcznych, teraz w ciągu trzydziestu dni czekają nas trzy wyjazdy, co wiąże się także ze zwiększeniem ilości pracy nad materiałem. Decyzję w tej kwestii podejmie Rafał.
Do zobaczenia zatem 😀
Relacja wideo planowana jest do każdego Walka, a już na pewno do edycji On Tour. Zapraszamy.
Świetna robota! Przepiękne kadry i Wrocław w tle! 🙂
Miło zobaczyć tylu eleganckich, dobrze ubranych mężczyzn. Bardzo interesujące stylizacje i rewelacyjna videorelacja. Jesteśmy pod wrażeniem 🙂
Kim jest współczesny gentelmen?
Siedzę w tramwaju, na przeciwko mnie siedzi, można by brzydko rzec, dziad – późna sześćdziesiątka, stare pory, koszulka z zacerowaną dziurą, spocony i dość mocno obleśny. Czy ten pan może być gentelmenem? Kim jest współczesny gentelmen? Poproszę o pomoc, bo czuję się zupełnie zagubiona. Czy samo bycie „sexy boy” (wyobraź sobie, że mówi to Yolandi Visser z Die Antwoord 😀 ) z dwutygodniowym zarostem wystarczy? Co sprawia, że sexy boy z dwutygodniowym zarostem jest gentelmenem? (no ok, kilku panow z gentelmen’s walk nosi się na zero. Ale co co co? Gdzie jest, i czym jest, prawdziwe, wewnętrzne gentelmen COŚ? Nie wliczając poszetki w kieszeni marynarki… of kors, no i spotykanego papieroska w ustach? Żeby było jasne – lubie Twój blog i gentelmen’s walk is cool, ale kto nie chciał by więcej WIĘĘĘĘCEJJ? Może spowiedź gentelmena? Może to pomysł na kolejny wpis?
Pomysł przypadł do gustu mnie jak i pionowi zarządzającemu inicjatywą, więc jeśli chłopaki zechcą się podzielić swoimi przemyśleniami, to taki wpis powstanie. Dzięki za inspirację! 😀
Mam wrażenie, że większość z Was nie czuje się swobodnie w tych ubraniach, przez co budujecie u mnie wrażenie, iż są to stroje “odświętne”. Moim zdaniem za dużo jest tego poprawiania tu i ówdzie, mam na myśli ciągłe dociąganie krawata, poprawianie “chustki do nosa” w brustaszy, wyciąganie mankietów koszuli spod marynarki, zapinanie guzika w marynarce. Wygląda to sztucznie, pompatycznie a przede wszystkim pozbawia to nonszalancji czyli cechy, która daje ten luz i jasny przekaz, że to co mam na sobie to moja druga skóra. Rozumiem, że w tym wszystkim jest trochę aktorstwa przed kamerą, żeby wyszły fajne ujęcia ale zwróćcie proszę uwagę, że całość najlepiej się prezentuje gdy ktoś spojrzy na Was gdy jesteście w całkowicie naturalnej pozie, z normalną miną, bez zbędnych dodatków (rzucanie kiepem nie pasuje do nikogo i zawsze źle wygląda, przyrównywałbym to do bekania po opróżnieniu piwa) “artystycznych”. Moim zdaniem ujęcia powinny być bardziej naturalne, może się mylę, może macie taki właśnie koncept ale kieruje się tylko moim subiektywnym odczuciem. To tyle w kwestii zachowania, prezencji.
Co do samego ubioru, osobiście nie podoba mi się żaden z prezentowanych tu zestawów. Żeby nie było, stroje są dopasowane, wszystko na swoim miejscu (poza krótkimi spodenkami do marynarki u jednego z uczestników), buty czyste i rzadko spotykane na ulicy, generalnie całość prawidłowa ale niczym nie zachwyca i nie chodzi mi tutaj o wyróżnianie się różowymi spodniami, tylko o sprawną i estetycznie wzorową dograną całość. Osobiście, niektóre stylizacje z waszej “konkurentki” Warszawa pod krawatem (część II) bardziej mi się podobały z wyłączeniem modela Maślaka.
Fajnie, że coś takiego stworzyliście bo muszę szczerze powiedzieć, że GW to mój ulubiony cykl na Twoim blogu. Działajcie dalej!
Każda rzeczowa uwaga jest dla nas cenna i mile widziana (gdybyśmy nie byli ich ciekawi, to oglądalibyśmy ten film we własnym gronie, bez upubliczniania). Filmowa konwencja, jak słusznie zresztą zauważyłeś, wymaga pewnego ogrywania tematu, a że nasi operatorzy są czynni w zawodzie, to także starają się przemycić w realizacji odrobinę personalnego sznytu. Co do naturalności, to każdy z nas nosi się tak na co dzień, jedyną formą weryfikacji tego, czy czujemy się w naszych zestawach swobodnie jest osoobiste spotkanie, na które serdecznie w tym miejscu zapraszamy 🙂
Co do zestawów, to mamy tutaj szeroki przekrój od propozycji calkiem bezpiecznie klasycznych (jak tak Igora), jak również utrzymanych w pittiuomowej konwencji testowania zasad (np. Emila czy Rafała). Nigdy się w sprawie zestawów nie konsultujemy, gdyż mamy do siebie zaufanie, efektem czego zapewniamy różnorodność, która jest jednym z największych walorów Gentlemen’s Walka.
Dzięki za wsparcie i wysiłek włożony w napisanie tego komentarza. Mamy nadzieję, że nasze publikacje nadal będą przypadać Ci do gustu 🙂
Bardzo dobry tekst.
Dzięki, kosztował mnie tydzień solidnej, dziennikarskie pracy, ale z tego powodu satysfakcja płynąca z ostatecznego naciśnięcia przycisku “publikuj” była proporcjonalna do włożonego wysiłku. Myślę, że takie wpisy, publikowane raz na jakiś czas, mogą być odswieżające 🙂
Pozdrawiam i dziękuję 🙂
Witam ! Czy Gentleman powinien rzucać kiepa na ulicę – jak możemy to zauważyć na filmie ? 🙂 pozdrawiam !
Ten kadr pojawił się w filmie celowo i nieco przekornie, chcieliśmy sprawdzić, jak cztelnicy na niego zareagują. Zapewniam, że po realizacji wszytsko zostało posprzątane 😉
Pozdrawiam 🙂
Podoba mi się film. Rafale ile papierosów wypaliłeś podczas kręcenia filmu ?:) Zgadzam się z Luckiem, że rzucanie kiepów nie przystoi gentlemanowi 🙂
Za wyraz totalnej próżności i narcyzmu uważam zawłaszczenie pojęcia gentleman dla osób, które dobrze się ubierają. “Dżentelmeństwo” nie ma swojego źródła w ubiorze. Także jak dla mnie Panowie lepiej, żeby wasza akcja nazywała się “Spacerem Dandysów”. Bo po zdjęciach to można stwierdzić, że z bycia gentlemanami to macie co najwyżej aspiracje.
Rzecz jasna jestem pod wrażeniem stylówek i zmysłu estetycznego i ogólnej odwagi do nie bycia szaraczkiem a przełamywania narzuconej nam kulturowo szarości-nijakości
Drogi Michale,
Serdeczne dzięki za wyrażenie swojej opinii. Polecam powrót do akapitu dotyczącego stworzonej przeze mnie kategorii suitmana, w którym zdecydowanie nie zgadzam się ze sprowadzaniem gentlemeństwa tylko do ubioru (swoją drogą ciekawą sprawą jest to, że zarzuty o zwałszaczanie idei gentlemeństwa pojawiają się dopiero w rok po inauguracji inicjatywy i to w momencie, kiedy w tekście jasno wskazuję, że staramy się realizować tradycyjne wartości związane z tą koncepcją, dostosowując je do wymogów współczesnej, ponowoczesnej rzeczywistości). Gentlemen’s Walk od samego początku jest inicjatywą o szerszym spektrum, jednak ze względu na specyfikę nie mamy innych możliwości dokumentacji naszych spotkań, jak tylko takie, które eksponują wizualna stronę wydarzenia. Jestem zwolennikiem konaktu bezpośredniego, więc zapraszam do spotkania w Krakowie, Warszawie bądź Poznaniu – to jedyna mozliwość empirycznego sprawdzenia, czy to, o czym tak dużo w tym wpisie napisałem, choć w części ociera się prawdę 🙂
Dziękuję za wyrazy uznania i pozdrawiam 🙂
Rewelacja, świetny wpis. Jak zwykle robicie wrażenie. Do zobaczenia w Krakowie 🙂
Dzięki i do zobaczenia! 😀
ja pieprze, połączenie takiej muzyki z obrazem takich detali staje się wręcz magiczne! ciężko nie zapętlać. i tak jak napisałeś: wyprzedza typowy “standard polski”, choć zamiast tak mówić, pozostaje wam i sobie życzyć, aby takich obrazków było na polskich ulicach tylko więcej. pierwszy krok ( 😉 ) ku temu już został postawiony.
a tak zupełnie przy okazji to rozbrajająco szczerze przyznam, że na widok ujęć z tobą reaguję jak młodsza siostra albo dziewczyna na widok swojego brata lub faceta, serio, nie wiem skąd to się bierze, ale czuje się jakbym widziała kogoś znajomego i tylko hamuje się, żeby nie piszczeć z zachwytu. wychodzi więc na to, że stoję w pierwszym rzędzie tłumu twoich fanek! 😉
co to z muza w filmiku, bardzo proszę niech ktoś podpowie…
Darude – Sandstorm
dzięki, już namierzyłam i słucham namiętnie