Polacy i styl to nie są zjawiska, które często występują w przyrodzie razem.
Ale… czy aby na pewno? Czy rzeczywiście atrybutami większości naszych rodaków jest brudna żonobijka i skarpety do sandałów? Ile brakuje nam do Brytyjczyków czy Włochów? I wreszcie – jaki wpływ na nasz styl mają polskie kompleksy?
Zapraszam!
Dlaczego Polacy ubierają się biednie? – film
Polacy ubierają się biednie, bo mają kompleksy
W Polsce jak w lesie? Pod wieloma względami jak najbardziej. Ale czy wiedzieliście, że:
- Będąc w Grecji musicie liczyć się z tym, że do większości toalet nie można wyrzucać zużytego papieru toaletowego. Dlaczego? Bo instalacje są stare i rury mają za małą średnicę, by się tym papierem nie zapychały. Z tego powodu obok toalet montowane są specjalne kosze, do których zużyty papier się wrzuca.
- W wielu miejscach W Niemczech nie zapłacicie kartą inną niż Mastercard, a w niektórych nie zapłacicie karta w ogóle?
- Czterogwiazdkowe hotele we Włoszech po 20:00 mogą nie zapewniać ciepłej wody i internetu, a przepisy przeciwpożarowe zabraniają używania żelazek? (Sam miałem okazję się o tym przekonać podczas mojego wyjazdu na Pitti Uomo)
Jeśli ktoś w 2021 r. uważa zachód za krainę mlekiem, miodem i ułatwieniami płynącą, do której nie doszlusujemy jeszcze przez dekady, to prawdopodobnie nigdy na zachodzie… nie był. Polskie kompleksy to rzecz legendarna, także w kwestii stylu. Jakbym dostawał złotówkę za każde pytanie dziennikarzy o zły styl Polaków, to miałbym już z kilka stówek.
A prawda jest taka, że z naszym stylem nie jest źle, a wręcz jest… bardzo dobrze!
Wystarczy spojrzeć na to jak wyglądają polskie ulice. Polecam przejść się ulicą któregokolwiek z dużych miast, by zobaczyć że jako nacja wyglądamy ok i nie odstajemy od średniej europejskiej. A jestem w stanie nawet postawić tezę, że znacząco ją przewyższamy.
Że na ulicach Wielkiej Brytanii, Francji czy Włoch jest o wiele bardziej stylowo?. A gdzie tam, to straszny mit wynikający z niczego innego jak z kompleksów. Owszem taki Londyn i Saville Row to stolica męskiego tradycyjnego krawiectwa, a Włochy to centrum przemysłu modowego. Ale to nie oznacza, że z automatu wszyscy tam muszą zajmować się tematem mody. Najczęściej się nie zajmują, przez co nawet podczas najważniejszych targów Pitti Uomo we Florencji trudno jest znaleźć osoby naprawdę odpicowane w kwestii ubioru. A w takim Wrocławiu, Poznaniu, Warszawie czy Krakowie – a i owszem.
Skąd się bierze ten stylistyczny kompleks?
Pewnie trochę z tego, że po latach posuchy dopiero uczymy się, że ładne rzeczy często nie muszą służyć niczemu innemu jak poprawie samopoczucia i to wystarczający powód, by je kupić. Wiele osób nadal tego nie czai i zadowala się tym, co zna, czyli bladym uniformem, który idealnie pozwala wtopić się w prawdziwie polski odcień codziennej szarości.
Jako Dandycore zachęcamy, by nadać swojemu życiu trochę koloru. Najpierw ubiorowo, a potem mentalnie. Otwarta głowa to podstawa do tego, by żyć pełnią życia, a życie m.in. polega na tym, by z niego korzystać. A styl jest wyjątkowo wdzięcznym i opłacalnym aspektem życia.
Polacy ubierają się biednie, bo ubrania w Polsce są drogie
Polacy nadal relatywnie mało wydają na ubrania względem do obywateli Państw zachodu. Podczas gdy statystyczny Brytyjczyk wydaje na ciuchy i buty około 800 euro rocznie, my wydajemy 300 euro, czyli prawie trzy razy mniej. Nie ma bata, by taka dysproporcja nie odbijała się na jakości i stylu.
Zastanawialiście się dlaczego np. w polskich lumpeksach tak dużo jest prawie nowych produktów z popularnych zachodnich sieciówek? Odpowiedź jest prosta – Brytyjczycy, Francuzi czy Szwedzi, wydając na ciuchy więcej, mogą częściej i szybciej wymieniać zawartość swojej szafy, bo po prostu ich na to stać. Kiedy doda się do tego, że nominalne ceny ubrań na zachodzie są niższe a realna siła nabywcza pieniądza wyższa niż u nas, to sytuacja staje się zupełnie jasna. Więcej na ten temat mówiłem w poniższym materiale:
Sytuacja jest dynamiczna
Światełkiem w tunelu jest fakt, że z roku na rok ciuchy tanieją, a standard życia mimo wszystko się podnosi, więc Polacy mogą sobie pozwolić na coraz lepsze rzeczy. I robią to całkiem chętnie, co potwierdzają wyniki raportu KPMG z 2019 r.:
- młodzi ludzie, generacja Z, zdecydowanie chętniej i częściej kupują ubrania, blisko 80 proc. ankietowanych kupuje nową rzecz raz na trzy miesiące;
- coraz chętniej wybierane są zakupy ubrań przez Internet;
- młodzi stawiają na dodatki i akcesoria, nie tylko ubrania;
- dla osób z generacji Z znaczenie ma marka i limitowane kolekcje.
Młodzi ludzie mają inny mental, nie boją się eksperymentować i nie przejmują się za bardzo opinią boomerów, którzy zrobią wszystko, by tylko zanadto się nie wychylić. Z tego powodu ogólna świadomość stylu, niezależnie od estetyki, będzie się z czasem zwiększać. I bardzo dobrze.
Gdy idzie o limitowane kolekcje, to nie możemy nie wspomnieć o naszej kapsułowej ofercie skórzanych akcesoriów, które przygotowaliśmy wraz z marką DAAG. W jej ramach postawiliśmy na zapewnienie maksymalnej jakości w najbardziej rozsądnej cenie. Jeśli szukacie codziennej torby, paska, czy portfela, to zapraszamy do zapoznania się z naszymi propozycjami pod tym linkiem:
Kolekcja Dandycore x DAAG
Polacy ubierają się biednie, gdyż nie doceniają wagi wizerunku
Współcześnie wszystko jest na sprzedaż. Problem jednak w tym, że Polskie społeczeństwo jest antytransakcyjne, większości ludzi sprzedaż z automatu kojarzy się negatywnie, jako wciskanie czegoś na siłę czy oszukiwanie. Skoro więc sprzedawanie jest niemoralne, to jak chce się być dobrym człowiekiem, to lepiej nie tykać się rzeczy związanych ze sprzedażą, choćby kwestii wizerunkowych.
Wiele osób rezygnuje z wizerunku i mody, uznając to za coś niepotrzebnego, niewartego prawdziwego zaangażowania, coś, na co tylko traci się czas. Statystyki są nieubłagane, a mówią one tyle, że te kwestie są interesujące dla góra 300 – 500 tysięcy facetów. W trzydziesto-sześciomilionowym kraju. No jak nie patrzeć, nie jest to za dużo.
A wizerunek ma ogromne znaczenie, zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy relacje pogłębione ustępują coraz większej liczbie relacji płytszych, szybszych, bardziej powierzchownych. W takiej sytuacji wizerunek jest jedną z najbardziej kluczowych rzeczy i to niezależnie od branży.
Lubimy myśleć o wizerunku jak o ogrodzie – to, że nie będziesz się nim zajmować, to nie znaczy, że on zniknie. Wręcz przeciwnie, będzie się rozrastał, zachwaszczał i w pewnym momencie zacznie grać na twoją niekorzyść. To dlatego właśnie z uporem maniaków od tylu już lat wskazujemy, że nie warto odkładać tej sfery na bok.
Jak mawiał Andrzej Sapkowski – nigdy nie ma się drugiej szansy na zrobienie pierwszego wrażenia. A zrobić złe wystarczy tylko raz.
Polacy ubierają się biednie, bo nie dostali dobrych wzorców
Kiedyś można było tak powiedzieć z czystym sumieniem, bo nie było świadomości. Ale teraz?! Teraz wiedza jest wszędzie, choćby w Internecie, gdzie przy pomocy kilku kliknięć jesteście w stanie znaleźć odpowiedź na każdy dylemat. Nie chce Wam się szukać po blogach, forach i kanałach? To są też publikacje książkowe, np.Męska Szafa – Instrukcja Obsługi, która w formie skondensowanej piguły poda najważniejszą wiedzę, da gotowe stylizacje do noszenia na co dzień i jeszcze odeśle do produktów, które warto sobie sprawić! Nie da się prościej, szybciej i efektywniej. Gwarantuję, a wraz ze mną ponad 3500 osób, które są już po lekturze.
Książka “Męska Szafa – Instrukcja Obsługi” w twardej oprawie | Pakiet czterech sezonowych ebookowych dodatków
Wzorem do naśladowania są często celebryci – parę lat temu w Polsce nie było osób w telewizji, które reprezentowały sobą jakikolwiek poziom. Dość powiedzieć, że takie stylizacje z programu “Jaka to melodia?” powinno się zebrać w jednym miejscu, spalić żywym ogniem a prochy rozrzucić po rozstajach, żeby nikt więcej nie miał do tego dziadostwa dostępu.
Dzisiaj jednak jako społeczeństwo jesteśmy na innym etapie, to i celebrytów mamy innych, bardziej ogarniętych. Ot, taki Marcin Prokop albo Szczepan Twardoch reprezentują styl, którego nie powstydziliby się najsłynniejsi fashioniści. Po dogłębną analizę stylu polskich gwiazd mediów zapraszam do naszego filmu:
Przez długi czas nie było też u nas dobrych wzorców, które byłyby przekazywane, choćby z ojca na syna. Mój tato nauczył mnie wielu przydatnych rzeczy, np. tego, by mówić dzień dobry i pomagać staruszkom na pasach. Nie uczył mnie jednak pastowania butów i wiązania krawata. To ja go w końcu po latach tego nauczyłem, bo miałem skąd tego nauczyć się sam. I wy też możecie, choćby śledząc materiały w naszych kanałach.
Dzięki za uwagę i czekam na Wasze opinie w komentarzach pod tym postem.
Pozdrawiam!
Dawid
W Niemczech są miejsca gdzie można zapłacić tylko ichnią kartą EC, a nie mastercardem.
Racja, zorientowałem się dopiero po nagraniu odcinka na YT, już podmieniam 🙂
Jako sympatyk bloga z jego lepszych czasów, z przykrością napiszę: Dawidzie, to nie miodek, to ciężkostrawna narracja konsumeryzmu! Z jednej strony zwracasz uwagę na postępujące wypłycanie się i mnożenie relacji między ludźmi, które polegają coraz bardziej na przywdziewaniu ready-made wizerunków – i można by sądzić, że to oceniasz jako tendencję niepożądaną. Z drugiej strony zachęcasz do takiego właśnie przywdziewania wizerunku, mianowicie: solidnego gentlemana – całkiem niezależnego od tego, czy jest się rzeczywiście solidnym i uprzejmym. Jak więc: powierzchowność i narcystyczna koncentracja przede wszystkim na wywieranym wrażeniu jest dobra czy niedobra? Chcesz z nią współdziałać, czy raczej się jej przeciwstawiać?
Nawiasem: szczytem perwersji jest to, że chodzi tu właśnie o wizerunek gentlemana – kogoś szczerego, rzetelnego, kto nie stara się wyglądać na to, czym nie jest – bo też nie musiał, zajmował już w społeczeństwie dominującą pozycję. To więc nie byle jakie mijanie się z prawdą, albo przynajmniej mienie jej za nic, ale takie, który mówi o sobie: ja cenię prawdę, jestem szczery.
Myślę Marcinie, że szukasz zbyt wiele głębi tam, gdzie jej nie ma. Nie oceniam, stwierdzam fakt i sugeruję, by nie odkładać kwestii spójności i elastyczności wizerunku, bo jak się to zrobi, to można sporo stracić. Ja już dawno przestałem się silić na naiwny idealizm, a przyjąłem postawę, w której przyjmuję rzeczywistość taką, jaką jest i staram się najlepiej jak mogę działać w jej ramach. Nie zgodzę się, że dbanie o sferę wizerunku jest narcystyczne, ot sfera życia jak każda inna. jedni dbają mocniej o wizerunek, drudzy o oczytanie, trzeci zaś potrafią ogromną ilość czasu poświęcać na rzeczy zupełnie obiektywnie nieproduktywne. Nie jestem tutaj od oceniania ludzkich wyborów, a od pokazywania co w mojej ocenie warte jest zainteresowania.
PS: Nigdy siebie nie uważałem za gentlemena, co więcej jestem zdania, że ta kategoria wybitnie nie pasuje do współczesności. M.in. z powodów, o których napisałeś, czyli klasowego uprzywilejowania i wyidealizowanego obrazu gentlemanów jako wzoru cnót wszelakich.
Pozdrawiam!
Zgadzam się w 100% że nasze ulice wyglądają naprawdę nieźle i niedoceniany samych siebie. Niestety kompleksy mamy nie tylko jeśli chodzi o to jak wyglądamy ale chyba w 99% dziedzin życia. A jak ktoś powie że nie mamy się czego wstydzić to może się zdarzyć że “oberwie” bo ” gdzie my tam do tych Niemców, Włochów czy Brytyjczyków…oni tacy stylowi, mądrzy a my to tacy brzydcy i głupi 😉 boleję nad tym zjawiskiem tym bardziej że te kompleksy i brak wiary we własne możliwości ma “młode” pokolenie Polakow i ta nasza maniera “gorszych” mnie szczerze uwiera, zasmuca ….by nie powiedzieć w…a 😉
Parafrazujac komentarz, ktory znalazlem na konkurencyjnym blogu: oczekiwac ze kazdy wloch ubiera sie dobrze, to tak jakby zakladac, ze kazdy polak jest koneserem muzyki Chopina.
Podstawowy blad tego filmu lezy w zalozeniu, ze ludzi kategoryzujemy jako narod. Pod wzgledem ubioru mozna tylko klasyfikowac na lepiej i gorzej ubranych. Mysle, ze w kazdym kraju jest dobrze i jest kicz. Sa tylko rozne odmiany tego kiczu. W Polsce janusze w sandalach, w niemczech ludzie w outdoorowych ciuchach, a w hiszpanii mezczyzni w rurkach.
Jezeli jednak mowimy, o tym co jest dosepne w sklepach to rzeczywiscie polska wypada slabo. I prosze nie mowic o markach typu poszetka.com, zack roman czy miler szyje. Byc moze faktycznie stylistycznie sa na plus lub ida w dobrym kierunku, ale sa to marki niszowe, dla koneserow. Jednak ubrac sie dobrze za pomoca tego, co jest dostepne w sklepach, to dla przecietnego kowalskiego naprawde wyczyn.
Garnitur z Vistuli? Ladny to pewnie tylko z pra-starej kolekcji lub jezeli sie jest karlem i marynarka akurat dosiegnie pepka.
Garnitur z Lancerto? 1500 zl za 50% Poliestru?
Buty z Gino Rossi? Ok, ale lepiej omijac w nich kaluze, bo karton nie lubi wody.
To, co mozna znalezc w “przecietnym sklepie” to jest prawdziwa tragedia, a nie to, czy polacy maja styl.
Mimo wszystkow Hiszpanii lub Wloszech latwiej jest ubraniowe i obuwnicze “klasyki”.