Partnerem wpisu jest De’Longhi
Do pewnych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć. Gdyby kiedyś ktoś mi powiedział, że będę w stanie zachwycić się gorzkim smakiem, to życzyłbym mu powodzenia. Wychowałem się bowiem na Babcinej herbacie, którą “ma się czuć” (co w praktyce oznacza co najmniej trzy łyżeczki cukru i solidną porcję soku z wyduszonej cytryny dla wyrównania smaku). Taki trening, w połączeniu z naturalnym dziecięcym zamiłowaniem do słodkości, ustawił moją percepcję na prawie ćwierćwiecze. Potem, z powodu jednej decyzji, wszystko się zmieniło.
Smak nabyty
Wielu naukowców twierdzi, że zamiłowanie do gorzkiego smaku musimy nabyć, wyrobić je w sobie. Przyczyn takiego stanu rzeczy szukają w uwarunkowaniach ewolucyjnych. Nasi przodkowie, nie mając możliwości sprawdzenia w Internecie, czy dana rzecz nadaje się do jedzenia czy nie, musieli zweryfikować to doświadczalnie. A doświadczenie uczyło, że większość gorzko smakujących rzeczy nie jest za dobra, nie tylko w smaku, ale i dla zdrowia, bo może okazać się trująca. A skoro możemy wybrać coś co jest przyjemne (np. słodki owoc) i nie wywołuje na naszej twarzy grymasu, to po co się męczyć? Tak oto doszliśmy do momentu, w którym nasz mózg w większości przypadków nie będzie zbyt entuzjastycznie reagował na znajdującą się na języku gorycz.
Ludzki mózg jest co prawda wytrawnym graczem, ale nie oznacza to, że nie można go oszukać. Dr Nicole Garneau z Denver Museum of Nature & Science przekonuje, że wystarczy wystawić go na działanie nieprzyjemnego czynnika dwudziestokrotnie, by czynnik ten stał się neutralny. Jeden z moich znajomych, zachęcając mnie do jedzenia oliwek, powiedział, że trzeba się przemóc z pierwszymi dwudziestoma, a potem jest już z górki. Skoro pierwotna empiria i naukowe badania zgadzają się w tym temacie, to chyba nie może być inaczej.
Jak zaczęła się moja przygoda z kawą?
Przekształcenie Dandycore z prowadzonego po godzinach miejsca do realizacji pasji w pełnoetatową pracę miało jedną poważną konsekwencję. Coraz częściej miałem okazję omawiać różnego rodzaju kwestie biznesowe na mieście. A że herbata jakoś do takich sytuacji mi komunikacyjnie nie pasowała, to najczęściej na moim stoliku lądowało americano czy flat white. W pewnym momencie zorientowałem się, że wspomniana kawa nie jest już koniecznością w przypadku każdego tego typu spotkania. Jest przyjemnością, na którą się czeka i której chciałoby się zażywać częściej, niż ma się okazję.
W co się zaopatrzyć, by móc zrobić profesjonalną kawę?
Zapytałem kilkoro moich kawowo zajawionych znajomych o sugestie w co powinienem się zaopatrzyć, by móc zrobić profesjonalną kawę w zaciszu dandysiego siedliska. Za każdym razem padała dość długa lista akcesoriów od młynka, poprzez spieniacz do mleka aż po frenchpress czy aeropress. Zgodzę się oczywiście, że dla wielu osób parzenie kawy może być rytuałem, wymagającym odpowiedniego przygotowania i osprzętu. Ale nie dla mnie. Mnie bowiem bardziej niż o proces, chodziło o efekt.
Czy dobry ekspres ciśnieniowy może być designerski i funkcjonalny zarazem?
Z tego powodu nie zastanawiałem się długo, kiedy otrzymałem mail od przedstawicieli marki De’Longhi z propozycją przetestowania ich ekspresu Primadonna S Evo ECAM 510.55M. Jest to model, który charakteryzuje się bardzo eleganckim designem, uzyskanym dzięki zastosowaniu prostych linii. Nie powiem o nim “designerski”, bo przez lata potoczne rozumienie tego słowa zdążyło zdewaluować jego znaczenie. W przypadku tego ekspresu zastosowane projektowe rozwiązania są nie tylko estetyczne, ale także ułatwiają jego użytkowanie. Co sprawia, że jest to zdecydowanie przykład dobrego designu. A dobrego dlatego, że realizującego starą zasadę, w myśl której forma powinna podążać za funkcją, a nie odwrotnie.
Praca nad tworzeniem internetowych treści nie jest ciężka, ale jest dość czasochłonna. Nie dziwi zatem, że od ponad dwóch lat jestem szczególnym fanem rozwiązań, które oszczędzają mój czas.
Na co zwrócić uwagę wybierając ekspres do kawy? Najważniejsze funkcje
Funkcje ukazanego na zdjęciach modelu pozwalają zaoszczędzić sporo minut praktycznie na każdym etapie przygotowywania napoju. Ekspres posiada wbudowany stalowy młynek (zainteresowanym tematem polecam artykuł: Młynek do kawy – dlaczego stalowy jest lepszy od ceramicznego?), który za każdym razem miele odpowiednią ilość ziaren potrzebnych do przygotowania danego napoju; nie ma więc konieczności mielenia ich w osobnym urządzeniu. Dzięki zastosowaniu systemu spieniania mleka w postaci karafki, kawa i mleko nie łączą się w środku ekspresu, ale dostarczane są do naczynia dwiema osobnymi dyszami. Jest to nie tylko bardziej higieniczne, ale i praktyczne, kiedy z ekspresu korzystają zarówno osoby lubiące klasyczne białe kawy jak i np. te, które nie tolerują laktozy i spożycie choćby śladowych ilości mleka mogłoby się dla nich źle skończyć. Stopień spienienia możemy regulować za pomocą pokrętła, a pojemnik na mleko można szybko wypiąć i schować do lodówki bez konieczności przelewania mleka do innego naczynia. Dodając do tego fakt, że zarówno ekspres, jak i karafka na mleko automatycznie się czyszczą, mamy model, który daje sporo możliwości przy naprawdę niewielkim wysiłku ze strony użytkownika.
Jakie rodzaje kaw i napojów przygotuje nowoczesny ekspres do kawy?
Obok standardowych trybów przygotowania poszczególnych rodzajów kaw (espresso, kawa czarna, doppio+, kawa long, cappuccino, cappuccino+, cappuccinomix, latte macchiato, caffelatte, espresso macchiato, flat white) istnieje także możliwość wgrania i zapamiętania swojego spersonalizowanego ustawienia. Jeśli więc pojedyncze espresso to dla Ciebie za mało, nic nie stoi na przeszkodzie, by za jednym kliknięciem mieć kawę nieco bardziej esencjonalną.
Na zdarzające się w ostatnim czasie upały szczególnie polecam tonicpresso, czyli kawę na zimno, składającą się z espresso, toniku i lodu. Jest to opcja dla tych, którzy mimo wspomnianego wcześniej sensorycznego treningu nadal nie przekonali się całkowicie do gorzkiego smaku. Napój ten bardzo harmonijnie łączy w sobie delikatną kawową goryczkę ze słodyczą toniku, przez co stanowić może świetne wprowadzenie do bogatego świata kawy. Jak już wspominałem wcześniej, dla nieco bardziej konserwatywnych kawoszy pozostaje pełen wachlarz kaw mlecznych oraz czarnych. Bo jaka by ta kawa nie była, to przecież powinna ona spełniać jedną podstawową funkcję – dawać przyjemność.
Zdjęcia: Adam Ptak
We wpisie ulokowano ekspres ciśnieniowy De’Longhi PrimaDonna S Evo ECAM 510.55M
Wpis ok.
Ale kupować urządzenie za ok 3500 zł by … napić się kawy.
W momencie, kiedy nie jest się baristą, a chciałoby się cieszyć taką kawą bez wychodzenia z domu, to zdecydowanie warto 🙂
To jest jakiś limit pieniędzy które można przeznaczyć na przyjemności?
Drogi Dawidzie,
Na plus:
1. Bardzo klarowne oznakowanie tekstu sponsorowanego.
2. Interesujace fakty na temat smaku nabytego.
3. Dobra kawa nie jest zla 😉
Na minus:
1. Zbyt duza ilosc wytluszczonych czesci tekstu. Osobiscie czulem sie jakbys staral mi sie wtluc pewne czesci przekazu do glowy na sile lub dodac dramatyzmu w miejscach gdzie go niepotrzeba (zdanie w pierwszy akapicie)
Na a teraz po przeczytaniu czas sie ruszyc zza biurka i zrobic kawe. 🙂
Dziękuję za miłe słowa. Może rzeczywiście wyszło trochę za dużo tych wytłuszczeń, będę miał na uwadze przy kolejnych produkcjach 🙂
Pozdrawiam 🙂
Mam ten model i szczerze polecam.Odkąd go mam zwykła zalewajka z czajnika to już nie kawa.
Dla mnie zdecydowanym odkryciem roku jest wspomniane w tekście tonicpresso. Na obecne upały idealne 😀
Dawidzie, po prostu uzależniłeś się od miękkiego narkotyku, jakim jest kawa i już ;). Nie ma co się wstydzić. Nie ty pierwszy, nie ostatni.
Trochę blogowa niekonsekwencja. W zakresie ubrań trzymamy się reguł, albo je świadomie łamiemy, i stawiamy na styl oraz wysoką jakość. W temacie kawy odwrotnie. Tego typu urządzenie można porównać do garnituru poliestrowego za 4 tysiące. I to jeszcze w połączeniu z gotowym zestawem krawat/poszetka oraz z koszulą z ozdobnikami. Ma być „modnie” (bo niby włosko), dostępnie, łatwo, szybko i plastikowo. Z takiej maszyny nie ma szans na espresso. Jeśli szukamy porządnego włoskiego, klasycznego i stylowego ekspresu do domu to polecam marki, które nie uległy globalnej modzie na maszyny superautomatyczne, np. ECM, Bezzera, Rocket, Profitec, Quick Mill itp.
haha z ciekawości spojrzałem ile kosztuje taki Quick Mill…. cena zwala z nóg daj Pan spokój.
Podpisuję się obiema rękami. Kawa z takie maszynki nie ma zbyt wiele wspólnego z espresso, raczej z zalewajką. W tej cenie można już kupić w miarę poraądny sprzęt np. Gaggia Classic, Lelit Anna. Polecam jednak najpierw skupić się na dobrym młynku, i-mini lub tańszy graef cm800.