Astrologowie ogłaszają luty, a więc miesiąc egzaminów. Populacja studentów zmniejsza się. Nadal jednak jest bardzo duża. Dlaczego?
Wielu z nas słyszało pewnie od rodziców czy dziadków następujące słowa: Idź na studia, zdobądź dobrą pracę, a wtedy na pewno odniesiesz sukces. W efekcie od prawie trzech dekad wydziały szturmują tysiące studentów spragnionych wielkiej kariery, dorosłego życia, a część z nich może nawet i wiedzy. Nieczęsto się o tym mówi, ale spora grupa z nich zacznie mieć spore wątpliwości co do sensowności obranej przez siebie drogi. Jesteś w tej grupie? Jeśli tak, to znaczy, że trafiłeś na właściwy materiał.
Kiedy warto rzucić studia? – film
1. Poszedłeś na studia tylko dlatego, że wszyscy idą
Studiuję, więc jestem, mógłby powiedzieć Kartezjusz, gdyby żył współcześnie. To w sumie ciekawe, że w czasach dążenia do indywidualizmu i szukania swojej własnej ścieżki tak silne jest przekonanie, że studia są najlepszą i najprostszą drogą do osiągnięcia sukcesu. Przynajmniej tak uważają wspomniani we wstępie rodzice i dziadkowie. I w sumie nie ma ich co winić, bo tak było za ich czasów. Czasy się jednak zmieniły, a myślenie zostało.
Moja Babcia, która jest najmądrzejszą kobietą jaką kiedykolwiek miałem okazję poznać, za każdym razem, kiedy wracam do domu pyta mnie jak mi idzie na studiach. Dla niej wykształcenie jest dobrem najwyższej wartości. W czasach jej młodości bowiem spotkanie magistra w wiejskiej gminie liczącej sobie około sześciu tysięcy mieszkańców było naprawdę czymś. A posiadanie takiego osobnika w rodzinie można by porównać do wygranej w totka.
W tamtych czasach studia były elitarne, uczelniany dyplom nie tylko był świadectwem wiedzy, ale także środkiem do społecznego awansu. Dziś zaś magistrów jest na pęczki, gdyż studia nie są już elitarną drogą dla wybranych. Są standardem, a nie przewagą konkurencyjną. Wiele osób ze starszego pokolenia postrzega dyplom magistra, niezależnie od kierunku, za złoty klucz, dzięki któremu można otworzyć wszystkie drzwi. Problem w tym, że w wielu drzwiach powymieniano zamki, przez co dzisiaj, zamiast klucznikiem, często bardziej opłaca się być dobrym ślusarzem.
2. Okazało się, że wyobrażenie o studiowaniu nie pokrywa się z rzeczywistością
Nie zaprzeczysz chyba, że w wieku 19 lat dość trudno jest dokonać racjonalnej oceny swoich możliwości w kontekście danego kierunku studiów. Skąd mam na sto procent wiedzieć co chcę studiować, jak nawet nie mam pojęcia z czym się te studia je? Niby rozmawiałem ze starszym bratem, mam kilkoro kolegów na drugim roku, a i przecież w telewizji nie raz nie dwa ten temat był wałkowany. Więc chyba mogę mieć w tej kwestii jakieś wyobrażenie, nie?
I właśnie wyobrażenie jest w tym przypadku słowem kluczem.
Pamiętam jak na jednych z pierwszych zajęć na prawie (bodajże była to logika) wykładowca zapytał o powody, dla których zdecydowaliśmy się na te studia. Padło wiele standardowych, jak prestiż, status i pieniądze, ale mnie w pamięci szczególnie zapadła wypowiedź koleżanki, która zapragnęła być prawniczką po… obejrzeniu legalnej blondynki. Jak się później okazało codzienna praca prawnika nie jest aż tak różowa jak zostało to w tym filmie pokazane. Jeśli o mnie idzie, to bardziej chodziło o serial „Suits”. Jedyne co mi zostało z Harvey’a Spectera, to szerokie klapy w garniturze i dbałość o to, by zawsze dobrze wymawiano moje nazwisko. Dobre i to 🙂
Na zachodzie istnieje instytucja tzw. roku zerowego, w trakcie którego można skutecznie i bez strasznych konsekwencji skonfrontować swoje wyobrażenia na temat studiowania z rzeczywistością. W Polsce niestety jeszcze nikt nie wpadł na pomysł wprowadzenia czegoś takiego. Istnieje jednak tradycja dopuszczania do zajęć tzw. wolnych słuchaczy, którzy mogą bez zobowiązań uczestniczyć w otwartych wykładach, jak również ćwiczeniach, kiedy uzyskają zgodę prowadzącego.
Kiedy na drugim roku podjąłem decyzję, że nie chcę dalej studiować swojego kierunku, postanowiłem wykorzystać drugi semestr do tego by pobiegać po różnych wydziałach i samemu się przekonać jak wyglądają prowadzone tam zajęcia. W moim przypadku było to o tyle sensowne, że planowałem studiować w ramach MISHU-u, czyli studiów międzyobszarowych, łączących wiedzę z różnych dziedzin. Szczerze polecam takie sprawdzenie, gdyż daje o wiele większą pewność, że przy wyborze kolejnych studiów nie umoczy się sprawy po raz drugi.
Na marginesie dodam, że sesję letnią sobie odpuściłem. Bo nie uwalisz sesji, jeśli do niej nie podejdziesz 😉
A skoro już przy uwalaniu egzaminów jesteśmy…
3. Oblewasz egzamin za egzaminem
Z wyższością patrzysz na swoich kolegów, dla których każdy dzień jest okazją do wypicia. Sumiennie chodzisz na wszystkie zajęcia, zarywasz noce ucząc się do kolokwiów, a kiedy już zdarzy ci się zdrzemnąć, to z podręcznikiem pod poduszką. Wchodzisz na egzamin z buta niczym Barack Obama, lecz po chwili okazuje się, że jedynym sposobem na zaliczenie przedmiotu jest w twoim przypadku styl na „studencką pandę”. Te wszystkie znaki na niebie i ziemi mogą wskazywać na to, że po prostu nie nadajesz się na swoje studia. I choć może to brzmieć boleśnie, to wcale nie znaczy, że nie nadajesz się do niczego.
Na prawie poznałem kolegę, który był laureatem olimpiady historycznej ze specjalnością archeologiczną, dzięki czemu mógł dostać się na studia prawnicze bez rekrutacji. Był to zdecydowanie typ naukowca, nie dziwi więc, że od razu i to z sukcesem rzucił się w wir konferencji, publikacji i aktywności w kołach naukowych. Problem jednak w tym, że nie miał podobnego szczęścia do egzaminów. W efekcie, kiedy ostatni raz miałem okazję z nim rozmawiać, nadal nie skończył studiów ze względu na kilka niezdanych dotąd egzaminów. Na kierunku bardziej związanym z jego zainteresowaniami najprawdopodobniej takich problemów by nie miał. Ambicja i chęć bycia konsekwentnym za wszelką cenę kazały mu spędzić osiem lat na wydziale prawa. Nawet nie mam pewności, czy nie tkwi tam do dzisiaj.
Równość szans i predyspozycji to mit, wbrew pozorom nie można być zwycięzcą tylko w wyniku ciężkiej pracy. Można próbować przebić mur głową, ale młotek nadaje się do tego o wiele bardziej. Dlatego gorąco zachęcam do szukania swoich mocnych stron i dokonywania wyborów, które służą ich rozwojowi. To, że nie idzie ci na studiach, jest niewątpliwie problemem. Nie wszystkie problemy są jednak warte rozwiązywania. Niektóre lepiej po prostu obejść.
Wybrałeś studia tylko z powodu tego, by znaleźć po nich dobrze płatną pracę
Wiele osób, tak jak wspomniany wcześniej kolega, rezygnuje ze zgłębiania dziedziny, która dawałaby mu frajdę pod wpływem zimnej kalkulacji szans na znalezienie zatrudnienia. Brutalna prawda jest jednak taka, że żadne studia nie gwarantują dzisiaj znalezienia pracy. Nawet te tak prestiżowe jak np. prawo.
Przez studia nie masz czasu na realizację swoich planów czy pasji
A może warto się zastanowić, czy studia w ogóle są ci do czegokolwiek potrzebne? Ja zdecydowałem się je skończyć z dwóch powodów: po pierwsze obiecałem babci, po drugie chciałbym wykładać na uczelni, a do tego potrzebny jest certyfikat magistra. Gdyby tych dwóch czynników nie było, to prawdopodobnie bym go nie robił. Mój szef nie potrzebuje potwierdzenia w postaci kawałka papieru 🙂
Na aktualnym rynku pracy bardziej niż wiedza, liczą się doświadczenie i umiejętności. Ta pierwsza leży dziś na internetowej ulicy, i to nie tylko w wersji potocznej, ale i w pełni naukowej, gdyż większość zachodnich uniwersytetów oferuje darmowe kursy online w wielu praktycznie przydatnych obszarach. Dorzućmy do tego milion darmowych wydarzeń, które codziennie pojawiają się na naszych fejsbukowych tablicach – wystarczy się ruszyć i możemy z nich wynieść więcej niż niejednych, trwających przez cały semestr zajęć.
Rzucić studia jest banalnie łatwo, wystarczy jedno podanie i próżno będzie szukać twojego nazwiska na liście studiujących. Trudniej jest jednak wsłuchać się w siebie, by odnaleźć odpowiedź na pytanie co powinienem w życiu robić, by mieć z tego frajdę jak i pieniądze. Na drugim roku stanąłem przed wyborem. Albo, poprzez kontynuowanie studiów, starać się zadowalać wszystkich wokół kosztem swoich planów i zadowolenia z życia. Albo zdobyć się na to, by przyznać, że pierwotny wybór był błędem. Wybrałem tę drugą opcję i okazało się to najlepszą decyzją. Ale tylko dlatego, że w swojej głupocie okazałem się na tyle rozsądny, by rozwijać się w dziedzinie, której chciałem następnie się poświęcić. Tylko dzięki temu możesz dzisiaj czytać ten wpis 🙂
Jeśli twoje studia przeszkadzają Ci, czy wręcz uniemożliwiają realizację swojej pasji czy planów, to zastanów się, czy nie warto by je zmienić na takie, które tę realizację wesprą. A jeśli dojdziesz do wniosku, że w twojej dziedzinie bardziej niż dyplom liczy się doświadczenie, to zrób wszystko co możesz, by je zdobyć. A potem zrezygnuj ze studiów i zaoszczędzony czas zainwestuj w dalsze poszerzanie swoich horyzontów.
Lubię Pańskie stylizacje i materiały modowe. Nie znam Pana osobiście i nie wiem co Pan czuje, jednak im więcej pisze Pan że nie żałuje rzucenia prawa, tym bardziej widać że jednak Pan tego żałuje, z zewnątrz tak to widać
Dokładnie. Właśnie takie wrażenie może odnieść czytelnik.
W przypadku tego typu materiałów nie da się bazować na niczym innym jak na własnym doświadczeniu, stąd i powoływanie się na mój poprzedni kierunek studiów. Decyzji nie żałuję, jestem obecnie na ostatnim semestrze studiów związanych z moimi zainteresowaniami, a tym co sprawia mi największą frajdę, jest tworzenie treści 🙂
Pozdrawiam!
Zgadzam się. Temat jest tak często wałkowany, ze jest coś na rzeczy.
Moim zdaniem nie warto rzucać ,,najwyższej edukacji”. Bo po latach żałuje się takiego postępowania. Choć ktoś mówi, że jest zadowolony z tego faktu w głębi duszy żałuje tego. Bo mimo wszystko na studiach można się wiele nauczyć. O ile ktoś chce się uczyć. Wszystko zależy od studenta. I jego podejścia do obowiązków studenta. To takie moje przemyślenia. Pozdrowienia.
Nie neguję wartości studiowania jako takiego (sam kończę własnie inny kierunek), uważam jednak, że studiowanie dla samego papieru, choćby był najbardziej prestiżowy, nie ma najmniejszego sensu.
Ktoś musi być idiotą żeby studiować tylko dla dyplomu ukończenia studiów. Moim zdaniem na studia idzie ktoś się uczyć. A nie zdobywać dyplomy żeby mieć je w swej kolekcji.
Tomek658 – a ktoś broni chodzić na studia bez dyplomu? 🙂 Przecież każdy wykładowca przyjmuje wolnych słuchaczy z otwartymi ramionami. Do dzieła! 🙂
Nie wiem jakie ma Pan perspektywy po obecnie studiowanym kierunku ale jednego jestem pewien – będąc przyzwoitym prawnikiem mógłby Pan w praktyce realizować swoje pasje modowe bez większych wyrzeczeń. Co więcej odpowiedni strój w tym zawodzie jest wręcz wymagany. Obecnie pozostaje Panu wcielanie się w rolę na potrzeby sesji fotograficznej. Czy będzie to rola wilka z Wall Street czy profesora Dandy-ego to zawsze pozostanie jedynie fikcją niestety
Cześć a ja właśnie „rzuciłam”studia i to właśnie prawo. Od dziecka o nich marzyłam i jako mama mogłam w końcu je zrealizować. Uczestniczyłam we wszystkich wykładach jak wzorowa uczennica szkoły podstawowej. Nauka nocami i w miarę możliwości dniami. Do sesji przygotowana bez zarzutu. Zadowolona z napisanego egzaminu czekałam na wyniki. A tu rozczarowanie oblane oba. Wtedy zdałam sobie sprawę,że kierunek ten to nie sięgnięcie po magistra trudem pracy nauki czy wkuwania. To system profesorski zalicza czy nie. Studia te pokazały mi światło że nie są dla tych którzy swoją pracę wykonywaliby z pasją i powołaniem tylko dla tych którzy potrafią być sprytni,zaliczają ściągając. To nie są studia uczące dochodzenia sprawiedliwości ale uczące obłudy. Może to mocne słowa ale wyrzucać kasę być wzorowym studentem i oblewac egzaminy na podstawie wiedzy przekazanej od profesjonalnych wykładowców to coś tu nie halo. Nie żałuję decyzji bo wiem teraz że kierunek ten nie jest dla „uczciwych”.
Dostałaś do takich wniosków z powodu oblanych egzaminów? A pomyślałaś ze być może, no nie wiem, może po prostu nie wystarczająco się do tych egzaminów przygotowałaś?
Rzucić studia po 2 oblanych egzaminach??? Życie to nie bajka a każda porażka powinna nas czegoś nie tylko uczyć ale i wzmacniać. Współczuje patologicznie słabej psychiki…
Czasami warto się uprzeć i ciągnąć dobry kierunek, który nie tyle gwarantuje pracę, bo takich nie ma, ale podnosi szansę, a potem, gdy jest się na prostej można zrobić drugi, bardziej interesujący. Czasu jest wiele, nie trzeba od razu rzucać.
O to to. Kolejną parę Yanko kupić znacznie łatwiej gdy zajmuje się stołek prawnika.
Na studia nie warto w ogóle iść tylko zająć się czymś konkretnym od razu 🙂
Ja podobnie jak Pan Mateusz uważam, że młodzież powinna zająć się czymś pożytecznym od razu. Na studia idą największe głąby, elitarność studiów obecnie nie istnieje, z dyplomem kończą osoby kompletnie nieogarnięte i niekompetentne… Myślicie, że czemu na Zachodzie w większości studia są płatne? Żeby nie nie było armii magistrów bez perspektyw na pracę…
Wydaje mi się, że Panowie Antoni i Mateusz zbyt wyolbrzymiacie te kwestie. W świecie potrzebne są osoby zarówno z wyższym wykształceniem, z odpowiednimi, specjalistycznymi kwalifikacjami jak również osoby posiadające konkretny zawód/fach. Wydaje mi się, że jest czymś ważnym aby człowiek się spełniał i rozwijał. Jednym posłużą ku temu studia innym nie. Jednak jak wyżej zostało wspomniane jestem przeciwny kończenia studiów jedynie dla papierka/tytułu. Lepiej zostawić miejsca na studiach osobom, które wiedzą po co tam są i posiadają chęci i pasję do studiowania. Sam studiuje mało oblegany i „pracodajny” kierunek, jednak wiem, że się tam rozwijam a samo zdobywanie wiedzy i słuchanie wykładów bardzo mnie satysfakcjonuje.
Czasem do studiów trzeba po prostu dojrzeć. Ja po liceum zrobiłem przerwę, nie poszedłem na studia po wszyscy odą i trzeba jak najszybciej odwalić, jak kolejne lata szkoły. Chciałem coś wynieść to miała yć moja przyszłość. Przerwy nie żałuję. Utwierdzam się w tym, że miałem czas aby wybrać mądrze, nie w pośpiechu, nie bo wszyscy idą.
Zgadzam się ze zdaniem „Są standardem, a nie przewagą konkurencyjną. ”
Oznacza to, że brak formalnego wykształcenia stawia nas na przegranej pozycji. Wszystko ok, jeśli da się to zrównoważyć umiejętnościami bądź kompetencją, jednak nie każdy może to o sobie powiedzieć.
Poza tym jeśli ktoś nie jest w stanie przebrnąć przez studia, prawdopodobnie zostanie zrównany z ziemią przez prawdziwe wyzwania i przeciwności, których w życiu nie brakuje.
A jak przekonać mamę do rzucenia studiów? Dla niej „wykształcenie” to bardzo ważna sprawa ale z nią o tym że chce rzucić studia nie da rozmawiać… a mam dosyć już słowa „wykształcenie”… nie wiem postawić ją przed faktem dokonanym czy sie wyprowadzic i powiedzieć że jak się uspokoi to wrócę…
Nie rób tego co Ci karze mama, jesteś dorosły, najważniejsze żebyś przekonał siebie, to ma być tylko Twoja decyzja. Tylko wtedy możesz z niej coś wynieść. Ja nie miałem zamiaru iść na studia ale poszedłem za namową, oraz dlatego że jednak warto przynajmniej spróbować. Szanse na sukces w takiej perspektywie są wątpliwe, no ale zawsze można coś wynieść z takiego doświadczenia, a można nawet złapać smykałkę.
Znajomy starszy elektryk mówi, że zna chłopaka posłanego na studia przez rodziców. Skończył z dobrą oceną, znalazł pracę jako przełożony, ale jest skazany na niepowodzenie, pracownicy nie mogą na nim polegać.
Ja się boję rzucić studia, bo co potem? Nie chcę zostawać na studiach bo co potem?