Knit – najlepszy krawat na początek

Partnerem wpisu jest John Malker

Wielu zwolenników klasycznej męskiej elegancji zgodzi się, że krawat jest dla tej konwencji tym, czym wisienka dla przysłowiowego tortu – zwieńczeniem i dopełnieniem większości formalnych i smart-casualowych zestawień. Mimo, że na przestrzeni lat wiele innych akcesoriów próbowało podkopać jego pozycję, nadal pozostaje on głównym i najbardziej popularnym wyborem w kwestii zdobienia męskiej szyi. W swoim archiwalnym wpisie dotyczącym historii i rodzajów “zwisu męskiego ozdobnego”* przybliżyłem pochodzenie tego elementu garderoby (warto w tym miejscu wspomnieć, że sięga ono czasów starożytnych), a druga część towarzyszącego artykułowi filmu poświęcona została różnym rodzajom, w jakich występuje on współcześnie:

Wielu współczesnych mężczyzn nie pała jednak zbytnim uczuciem do krawatów, co wiąże się z postępującą tendencją do luzowania ubiorowych rygorów. W czasach postępującej każualizacji ten element garderoby zaczął jednoznacznie kojarzyć się ze sztywną, odświętną i przede wszystkim niewygodną elegancją. Zamieszczony powyżej materiał jasno jednak wskazuje, że klasyczna wersja krawata, choć najpopularniejsza, jest tylko jedną z opcji, dostępnych z całkiem bogatego spektrum. Tak jak większość elementów garderoby współczesnego eleganta, tak i krawat daje się stopniować pod względem formalności, efektem czego w mniej zobowiązujących sytuacjach nie jesteśmy skazani na wybór między gołą szyją a tradycyjnym modelem wykonanym z gładkiego jedwabiu. W dzisiejszym wpisie postaram się przybliżyć Wam najlepszą w mojej ocenie opcję dla tych, którzy chcieliby oswoić ten element garderoby. Mowa tu o krawacie dzierganym, zwanym potocznie knitem.

Czym charakteryzuje się knit?

dsc_4582

Knity, jak wskazuje sama nazwa, w przeciwieństwie do tradycyjnych krawatów, wykonuje się z dzianiny, co nadaje im charakterystyczny prześwit (dzięki dużemu wrobieniu przędzy) i zapewnia wysoką elastyczność. Potocznie stosowana nazwa tego typu krawatów – “skarpeta” – jest poniekąd uzasadniona, gdyż w procesie technologicznym wykorzystuje się podobne procedury i maszyny jak przy produkcji skarpet. Najbardziej charakterystycznym wyróżnikiem krawatów dzierganych jest ich ścięty na płasko, niespotykany w przypadku innych rodzajów krawatów koniec (tzw. bobtail). Nie jest to jednak element ściśle wymagany, gdyż na rynku można znaleźć egzemplarze charakteryzujące sie tradycyjnie trójkątnym wykończeniem (tzw. pointed knit ties).

Czy knit to wymysł naszych czasów?

unnamed
Źródło: Rootbizzle

Choć design knita może wydawać się bardzo nowoczesny, sam koncept mniej formalnego, tektsurowanego krawata ma co najmniej pół wieku (Esquire’s Encyclopedia of 20th Century Men’s Fashions datuje ich powstanie na lata 20. XX w.). Jednym z największych popularyzatorów tego typu akcesorium w latach 60. ubiegłego stulecia była popkulturowa postać Agenta 007 grana przez Seana Connerego (na zdjęciu widzimy kadr z filmu Goldfinger). Nieformalny sznyt knita doceniali także inni przedstawiciele świata globalizującej się kultury, jak członkowie zespołu The Beatles czy James Dean, będący ikoną amerykańskiego casualu. Knity zdobiły często także szyje pracowników Wall Street jak również studentów Ivy League, którym zawdzięczamy wypracowanie specyficznego stylu uczelnianego, tzw preppy. Jako że w naszym kraju w tamtych czasach panował jedyny słuszny ustrój, który skutecznie zohydził ludziom codzienną elegancję poprzez powiązanie jej z aparatem partyjnym, nie mieliśmy okazji upowszechnić tego wzorca. Z tego powodu nawet dziś, w dobie internetu i rozwiniętych tradycyjnych mediów, założenie knita nadal może budzić zdziwienie bardziej konserwatywnych w kwestii ubioru osób.

Idealny knit – na co zwrócić uwagę?

Po pierwsze: materiał

Lwią część oferty sklepowej stanowią modele wykonane z jedwabiu, występującego w dwóch wersjach: gładkiej (soft) i chropawej (crunchy).  Wersja gładka charakteryzuje się ścisłym układem włókien, przez co dzianina jest dośc zbita i jednolita, pry zachowaniu jednak miękkiego chwytu. W przypadku wersji chropawej mamy do czynienia z większymi prześwitami, faktura jest mniej jednorodna i bardziej wyraźna, a sam materiał sztywniejszy. Delikatny połysk charakterystyczny dla jedwabiu czyni wykonane zeń krawaty dziergane eleganckimi i modele takie, kiedy utrzymać je w bazowej kolorystyce, spokojnie nadają się do noszenia nawet z klasycznymi garniturami. Tak jak tradycyjne krawaty, tak i jedwabne knity nadają się do całorocznego noszenia.

dsc_0523
Knity w wersji gładkiej (soft) i chropawej (crunch), w tym konkretnym przypadku dodatkowo z fakturą zigzag. Zródło: Timelessman.com

Drugim materiałowym klasykiem w przypadku dzierganych krawatów jest wełna (niekiedy kaszmir). Wełniane knity charakteryzują się miękkim chwytem, włoskowatą strukturą i bardziej matowym wykończeniem. Ze względu na swój nieformalny charakter bardzo dobrze uzupełnią nieco cięższe, jesienno zimowe zestawy.

Latem zaś warto rozważyć modele wykonane z bawełny bądź lnu, bądź mieszanek tych materiałów z jedwabiem czy wełną. Krawaty wykonane z wspomnianych przędzy są bogate w fakturze i podatne na zagniecenia, co świetnie koresponduje np. z letnią, lnianą sportową marynarką i wykonanymi z cienkiej bawełny spodniami chino.

Na rynku dostępnych jest także wiele modeli wykonanych z poliestru, ale tych nie jestem zwolennikiem z kilku powodów. Po pierwsze poliester charakteryzuje się połyskiem, któremu w kwestii subtelności daleko do naturalnego jedwabiu. Po drugie takie krawaty zazwyczaj trudniej się wiążą. Po trzecie zaś, mimo że generalnie poliester jest tańszy w produkcji, wykonane z niego krawaty nie są często o wiele tańsze od ich naturalnych odpowiedników.

Po drugie: szerokość i dobór węzła

Szerokość tradycyjnych krawatów zawiera się zazwyczaj w przedziale od 7 do 9 cm w najszerszym miejscu. Krawaty dziergane, jako że są z zasady grubsze od swych klasycznych odpowiedników, najczęściej są też węższe (5-6,5cm). Z tego powodu najlepszym stylistycznie wyborem wiązania będzie węzeł prosty (four-in-hand) jak również jego wersja z podwójną pętlą (prince Albert). Zastosowanie jednego z tych dwóch sposobów pozwoli uniknąć nadmiernej, nieproporcjonalnej w stosunku do pozostałej części krawata objetości węzła.

Po trzecie: kolor i wzór

Tak jak w przypadku klasycznych modeli, tak samo przy knitach na początku warto zwrócić się w stronę bazowej kolorystyki (granat, bordo, brąz, szarość etc.). By w ramach tej bezpiecznej palety nie było zbyt nudno, można pokusić się o sprawienie sobie sezonowo odpowiednich odcieni. I tak kolory utrzymane w jasnej tonacji, pastelowe jak i te intensywne będą świetne na sezon wiosna-lato, podczas gdy te głębsze, zgwaszowane udanie dopełnią jesienną ziemistą kolorystykę.

Knity, oprócz najbardziej oczywistej wersji jednolitej, występują w dość szerokiej gamie ciekawych wzorów. Gdy już oswoimy ten element garderoby, warto rozejrzeć się za modelami w mniej lub bardziej regularnie rozstawione pasy, groszki, kropki, kwadraciki i innego rozdzaju mikrowzory (jak np. jodełka)

Dlaczego jest to najlepszy wybór na początek?

14689939_1142660862479486_1458530765_o

Oprócz niewątpliwego braku sztywności, który często odstręcza mężczyzn od tradycyjnych modeli, krawaty dzianinowe w pełni wpisują się w charakterystykę tych elementów garderoby, które nazywam “kameleonowymi”. Rzeczy-kameleony to takie, których charakter kształtowany jest w głownej mierze przez pozostałe, współtworzące dany zestaw elementy (innymi przykładami rzeczy-kameleonów mogą być np. czekoladowe zamszowe chukka boots czy granatowy blezer). W świetle tej koncepcji knit, przy pełnym zachowaniu swego smart-casualowego sznytu może być mniej lub bardziej formalny, gdyż wszystko zależy od kompanów, z którymi przyjdzie mu zaistnieć w ramach konkretnego zestawu.

By nie być w tym względzie gołosłownym, wraz z Maciejem (Wro Street Fashion) przygotowaliśmy dla Was sześć zestawów, ukazujących niemalże pełne spektrum, w jakim można zastosować knity, podzielonych na trzy stylistyki: formal, smart-casual i casual.

Formal

1

Szarość, błękit i bordo – nieco korporacyjnie, ale zastosowanie fakturowanego knita zamiast tradycyjnego litego krawata wprowadza w mojej opinii nieco więcej polotu do prezentowanego zestawu.

2

Garnitur – Massimo Dutti
Koszula – Strenstroms
Krawat – John Malker
Poszetka – Bows’n’ties
Wpinka – Bytom
Buty – Yanko

3

Propozycja Macieja zaś przywodzi na myśl klimaty studniówkowo-ślubne, czy jedne z tych niewielu ostatnich okazji do formalnego ubioru. W tym kontekście knit może być alternatywą dla krawata jednolitego bądź w mikrowzór.

4

Garnitur – Massimo Dutti
Koszula – TmLewin
Krawat – John Malker
Poszetka – bez metki
Wpinka – TkMaxx
Kamizelka – Miler Bespoke
Buty – Berwick

Smart-casual

5

Konserwatywni Brytyjczycy mówią, że w ramach elegancji blue and green shall not be seen. Ja średnio się z tym stwierdzeniem zgadzam, dlatego lubię zestawiać oliwkę z intensywnym odcieniem niebieskiego. Połączenie nieoczywiste i ciekawe wizualnie 🙂

6

Marynarka – Massimo Dutti
Koszula – Miler
Krawat – John Malker
Poszetka – Bytom
Okulary – bez metki
Spodnie – Zara
Buty – Yanko

8

Pomimo początkowo zgłaszanych przez Macieja problemów z doborem odpowiedniego zestawu dla niebieskiego knita w białe kwadraciki, ostatecznie udało się skomponować wielowarstwowy i co ważniejsze spójny kolorystycznie zestaw, oparty na kontrastach. Kto by pomyślał, że kobalt tak dobrze odnajdzie się w towarzystwie ziemistego brązu?

7

Marynarka – Massimo Dutti
Koszula – TmLewin
Krawat – John Malker
Poszetka – bez metki
Kamizelka – Miler Bespoke
Spodnie – Zara
Skarpety – Gutteridge
Buty – Massimo Dutti

9

Stali Czytelnicy bloga wiedzą, że zaprezentowana propozycja jest połączeniem dwóch zestawów (Aviator i Aviator II), które już pojawiły się na blogu. Jak zwykle zresztą diabeł tkwi w szczegółach i tym razem razem takim właśnie detalem jest żółć krawata, która całkiem wdzięcznie łączy się koniakowym odcieniem skóry.

10

Kurtka – Massimo Dutti
Koszula – Miler
Krawat – John Malker
Sweter – Burton
Spodnie – Cubus
Buty – Massimo Dutti

11

Ortalionowa kurtka i krawat? Współcześnie wiele niedawno jeszcze niedorzecznych połączeń zdobywa coraz to więcej zwolenników. W momencie kiedy mamy tak wiele opcji zamiennych dla klasycznej marynarki grzechem byłoby z nich nie korzystać 🙂

befunky-collage

Kurtka – Massimo Dutti
Koszula – Massimo Dutti
Krawat – John Malker
Spodnie – Cubus
Buty – Marks and Spencer

dsc_4541

Mam nadzieję, że ten wpis jasno pokazuje siłę drzemiącą w tym niepozornym akcesorium jakim jest knit i przekona tych, dla których do tej pory popularna “skarpeta” wydawała się nieciekawą opcją. Dzisiejszy artykuł nie powstałby, gdyby nie marka John Malker – dystrybutor klasycznych męskich akcesoriów, przede wszystkim jedwabnych knitów. Jak widać na powyższych zdęciach krawaty są dość szerokie (6,5cm) i mięsiste, co sprawia, że łatwo się wiążą, dając dynamiczne, asymetryczne węzły. Biorąc pod uwagę fakt, że ich cena oscyluje w granicach 100 zł, można śmiało nazwać je znakomitą opcją tzw. low entry level, która początkującym pozwoli zapoznać się z klasycznym designem tego typu krawata, a wprawionym w stylistycznych bojach entuzjastom zapewni produkt, który na pewno spełni ich oczekiwania.

dd

Konkurs

Zanim jednak pognacie do sklepu, warto rozważyć wzięcie udziału w organizowanym w ramach współpracy z marką John Malker konkursie, dzięki któremi dwoje z Was będzie mogło za darmo przekonać się, że moje moje pozytywne recenzje znajdują poparcie w rzeczywistości. Tak jak już wspominałem knit, oprócz tego, że jest dobrą opcją na początek krawatowej drogi, jest także formalnie-nieformalnym kameleonem, który znakomicie odnajduje sie w różnych otoczeniach. W ramach konkusowego zadania chciałbym prosić Was o zaprezentowanie waszej interpretacji idei formalnej nieformalności. Zgłoszenie w dowolnej, wybranej przez Was formie należy opublikować w komentarzu pod tym wpisem (pamiętajcie o wypełnieniu pola e-mail – jest ono widoczne tylko dla mnie i ułatwi późniejszy kontakt ze zwycięzcami). Jeśli zdecydujecie się na multimedia, to nie wysyłajcie mi ich drogą mailową, ale załadujcie je na odpowiedni serwer i w komentarzu zostawcie odsyłający doń link.

Nagrodami w konkursie są:

I miejsce – Zestaw dwóch dowolnych krawatów dzierganych z oferty sklepu John Malker
II miejsce – Dowolny krawat dziergany z oferty sklepu John Malker

Konkurs trwać będzie przez pięć dni, tj. do 25.10.2016 r. do godziny 23.59, wyniki zostaną ogłoszone do dnia 31.10.2016r. Każdy uczestnik może zgłosić jedną konkursową propozycję, kolejność zgłoszeń nie ma znaczenia. Liczę, że tak jak w przypadku poprzednich konkursów tak i teraz  przysporzycie mi jurorskiej pracy. Do dzieła!

Pozdrawiam,

Dawid 🙂

*Oficjalna nazwa handlowa krawata w okresie PRL-u wymyślona w ramach językowej krucjaty, której celem było zastąpienie wyrazów obcego pochodzenia nazwami o typowo polskim rodowodzie. Jak widać bardziej opisowa nazwa nie przyjęła się i pozostała jako relikt poprzedniego systemu, wspominany w humorystycznym kontekście 🙂

*** Aktualizacja (31.10.2016) ***

Kolejny konkurs za nami. Tak jak w przypadku poprzednich nie zawiedliście, tak frekwencyjnie, jak i w aspekcie jakości zgłoszeń, które były niezwykle różnorodne. Niestety każdy wybór jest przemocą, a w przypadku konkursów z ograniczoną liczbą nagród jest to szczególnie dotkliwe, zwłaszcza wtedy, kiedy trudno jest znaleźć pobiektywna płaszczyznę porównania. Liczę jednak, że przygotowywanie zgłoszeń dostarczyło wam tyle radości, ile mnie przysporzyło ich przeglądanie 🙂

Zwycięzcami zostają:

I miejscie (dwa dowolne knity z ofert sklepu John Malker) – Krzysiek

biker_by_ufiakah-damam1i

Zgłoszenie Krzyśka od razu przywiodło mi na myśl Distinguished Gentlemen’s Ride – inicjatywę, skupiającą zwolenników klasycznej męskiej elegancji jak i motocyklowej jazdy, której celem jest zbieranie funduszy na walkę z rakiem prostaty i zwiększanie świadomości w tym temacie. Skupiające się jak w soczewce wolność wraz z umiłowaniem zasad tworzą formalnie-nieformalną konwencję, którego stylistycznym wyrazem mogą być ukazane na grafikach propozycje. Jak widać knit może odnaleźć się i w takim otoczeniu 🙂

II miejsce (dowolny knit z asortymentu sklepu John Malker) – Paulina K.

kola

Brytyjskie klasyki w postaci tweedowego kaszkietu i kraciastej marynarki, szelki na guziki, poszetka i podwiązki do rękawów (sic!) – wszystko gustownie dobrane zgodnie z kanonami męskiej mody i wpisujące sie w formalnie-nieformalną konwencję. Wiem, że istenieje wielu przeciwników przejmowania męskich elementów ubioru przez kobiety, ale ja do nich z pewnością nie należę (z tego powodu umieściłem Sarę Ann Murray na liście najlepszych w mojej opinii zagranicznych blogerów). Stylizacja Pauliny potwierdza, że kiedy są one zapożyczone mądrze i wzbogacone typowo kobiecymi akcentami (jak np. czółenkami na obcasie), robią naprawdę imponujące wrażenie 🙂

I wyróżnienie (20% rabatu na cały asortyment sklepu John Malker) – Przemek

“Formalność, jej brak i różne formy pośrednie przewijają się na łamach blogów o męskiej elegancji równie często, jak przewija się noworodki. Nie należy jednak zapominać, że męska elegancja to nie jedyna sfera życia, w której możemy zaobserwować przeciwstawną parę: formalny vs nieformalny. Najczęściej z dualizmem tym spotykamy się chyba w mowie i piśmie, jednak nie powinna nam umknąć dziedzina, w której kontrapozycja formalności i jej braku są bodaj najsilniejsze. Mowa oczywiście o matematyce.

Współczesna matematyka wyrażana jest językiem do bólu wręcz formalnym i rygorystycznym. Poziom formalizmu matematyki niespotykany jest w żadnej innej dziedzinie ludzkiego życia.*

Mimo to, każdy formalny dowód twierdzenia matematycznego ma swój początek w rozumowaniu nieformalnym. Formalizm nie bierze się znikąd, rodzi się z chaotycznych notatek gdzieś na marginesach, z myśli przychodzących do głów w nieoczekiwanych momentach. Kluczową rolę odgrywa intuicja.

Pięknym i pouczającym przykładem ‚formalnej nieformalności’ jest historia liczb nieskończenie małych i ich związek z rozwojem rachunku różniczkowego i całkowego w XVII i XVIII wieku.

Analiza matematyczna zaczyna się tam, gdzie zaczyna się pojęcie ‚granicy’. Jej intuicyjne zrozumienie opiera się na nieformalnym pojęciu liczb ‚nieskończenie małych’. Mówimy na przykład, że ciąg liczb jest zbieżny do jakiejś liczby L, gdy od pewnego momentu wszystkie wyrazy tego ciągu są ‚nieskończenie blisko’ liczby L, tzn. ich odległość od liczby L jest liczbą ‚nieskończenie małą’. Innymi słowy, wyrazy ciągu zbliżają się do liczby L tak blisko, jak byśmy sobie tego życzyli.**

Właśnie na takim nieformalnym rozumieniu pojęcia granicy Newton i Leibniz*** (niezależnie od siebie, oskarżając się wzajemnie o plagiat) położyli podwaliny pod znany i kochany przez studentów politechnik rachunek różniczkowy i całkowy. Mimo braku formalizmu, ich rozumowanie ‘działało’ i okazało się bardzo skutecznym narzędziem do opisu otaczające rzeczywistości. W przypadku Newtona i Leibniza, nowo stworzonego narzędzia używano do opisu zagadnień mechaniki klasycznej (zwanej teraz mechaniką Newtonowską, w odróżnieniu od mechaniki relatywistycznej).

Matematycy nie byliby sobą, gdyby zadowalał ich jednak sam fakt tego, że ich teoria wydaje się ‘działać’ w zastosowaniach fizyki. Matematycy potrzebują twardych dowodów, a raczej, dowodów matematycznych. Problemem z intuicyjnym pojęciem liczb nieskończenie małych było to, że przez następne 150 lat nikomu nie udało się dowieść, że ich intuicyjne właściwości muszą koniecznie być prawdziwe. Dopiero w pierwszej połowie XIX wieku prace takich matematyków jak Bolzano, Cauchy i Weierstrass pozwoliły na udowodnienie wszystkich stwierdzeń poczynionych przez Newtona i Leibniza, którzy opierali się na intuicji i niedowiedzionych właściwościach liczb infinitezymalnych****. Co zaskakujące, praca Weierstrassa (uznawanego za ojca współczesnego języka analizy matematycznej) w ogóle nie odnosiła się do pojęcia liczb nieskończenie małych! Okazało się, że w XIX okiełznanie tego dobrze działającego braku formalności i wciśnięcie go w sztywne ramy matematycznego rygoru było niewykonalne. Zamiast tego, Weierstrass użył znienawidzonych przez wszystkich współczesnych studentów tzw. definicji (ε, δ)***** Nie wdając się w techniczne szczegóły, definicje te mogą początkowo wydawać się dużo mniej intuicyjne i dużo trudniejsze do pracy niż idee liczb nieskończenie małych, mają jednak tą niewątpliwą przewagę, że pozwalają (z pewnym wysiłkiem) udowodnić i pokazać poprawność ogromnej liczby bardzo przydatnych twierdzeń. Czy zatem tutaj kończy się nasza historia, tryumfem formalności nad intuicją? Nic bardziej mylnego!******

Potrzebny był znaczący postęp matematyki i rozwój logiki matematycznej (a w szczególności teorii modeli), by w połowie XX wieku prace takich matematyków jak Skolem, Łoś i Robinson****** wprowadziły pojęcie liczb hiperrzeczywistych i umożliwiły formalne zdefiniowanie pojęcia liczby nieskończenie małej! Będąc uzbrojonymi w nowe, jeszcze połyskujące definicje, matematycy byli w stanie udowodnić, że oryginalne podejście Newtona i Leibiniza było właściwe! Liczby nieskończenie małe zaliczyły tryumfalny powrót, a ich teoria (znana jako analiza niestandardowa) otrzymała formalne, matematyczne podstawy. Wszystkie znane twierdzenia rachunku różniczkowego i całkowego udowodniono również używając nowej-starej ‚maszynerii’; pokazano również jej równoważność z ‚klasycznym’ podejściem (ε, δ). Tym samym, liczby nieskończenie małe stały się zaskakującym przykładem formalnej nieformalności.

By jeszcze lepiej wyjaśnić ich formalną nieformalność warto zaznaczyć, że pojęcie liczb inifinitezymalnych jest dużo bardziej intuicyjne i przystępne niż definicje Weierstrassa. Z tego powodu matematycy rozmawiając czy rozumując używają pojęć Newtona i Leibniza, a dopiero później tłumaczą je na formalny język Weierstrassa. Udowodnienie, że liczby nieskończenie małe dają się zamknąć w sztywnych, formalnych ramach, pokazało że takie podejście mimo pozornego braku formalności, nic z niej nie traci!

P.S. Tych z czytelników, którzy są zaznajomieni z analizą matematyczną, przepraszam za szereg uproszczeń. Musiałem je zastosować by uczynić mój esej bardziej przystępnym dla laików.

*Wątpiących zachęcam do lektury ‘Principia Mathematica’ Bertranda Russela.
** Jako przykład dla tych, którzy przespali lekcje analizy w klasie maturalnej, pomyślcie co się dzieje z wyrazami 1/n gdy zamiast n podstawiamy coraz większe liczby naturalne.
*** Nie mylić z herbatnikami.
**** ang. infinitesimal – nieskończenie mały.
***** czyt. ‘epsilon-delta’
****** Panie Radosławie K., jeśli Pan to czyta, proszę się zgłosić z fakturą.
****** Tak, Łoś był polskim matematykiem, a Robinson nigdy nie mieszkał na bezludnej wyspie [bo na bezludnej wyspie z definicji nikt nie mieszka]”

Mimo że moja matematyczna edukacja zakończyła się na poziomie licealnym, to zgłoszenie czytałem z przyjemnością i zaangażowaniem, a wszystko to jest zasługą niezwykłej przejrzystości wywodu. Autor ma niewątpliwy talent do ujmowania istoty rzeczy w ciekawy i prosty do zrozumienia sposób – oby wszyscy nauczyciele, zarówno szkolni jak i akademiccy, mieli taką łatwość przekazywania wiedzy, to świat zdecydowanie byłby piękniejszy! 🙂

II wyróżnienie – (20% rabatu na cały asortyment sklepu John Malker) -Jacek Szpakowski

14533509_1590278614610310_2410891406693367808_n

“Postanowiłem podejść do tematu od innej strony.
Moją interpretacją idei formalnej nieformalności jest połączenie smaków, które wydawać by się mogło, że do siebie nie pasują. Mianowicie chodzi mi tu o drink whisky sour. Jeśli pomyślę o najbardziej klasycznym czy formalnym alkoholu to przychodzi mi do głowy właśnie whisky. Nieformalnością w przypadku tego drinka będzie połączenie go z świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny, syropem cukrowym, angusturą i białkiem jajka. Owo połączenie smaków sprawia, że nasz ulubiony alkohol nabiera słodko-kwaśnego smaku z gorzkim finiszem, dzięki czemu idealnie wpisuje się w powyższą ideę.”

Proste i klasyczne połączenie kontrastowych smaków. Nic dodać, nic ująć 🙂

 

Na koniec pozowolę sobie także wyróżnić w ramach tzw. Honorable Mentions te zgłoszenia, których nie mogę niestety nagrodzić, ale które także warte są wspomnienia ze względu na swój inspirujący charakter:

Look

img_1577

Mimo że nie jestem zwolennikiem noszenia koszuli winchester poza otoczeniem formalnym (garnitury i zestawy klubowe), to sama koncepcja swetra z dekoltem henleyowym jako warstwy pośredniej pomiędzy marynarką a koszulą jest w mojej ocenie interesująca i warta wypróbowania.

Bartłomiej S.

image

“Formalna nieformalność czy nieformalna formalność?

Temat, jak widać, możemy ugryźć z dwóch stron. Obie stylizacje wyróżnia wspólny mianownik – elegancja. Jedną w mniejszej, a drugą w większej dawce. Knit potrafi zdziałać cuda – w połączeniu z kardiganem, formalny na pozór ubiór, nie emanuje patosem i wygląda zdecydowanie „lżej”. Krawat ten również może niesamowicie współgrać z jakże często pomijanym (a bardzo charakternym) elementem – harringtonką.

Niekiedy chcemy „zadziałać” w lekko innej konwencji. Niezależnie od tego, czy chcemy nałożyć piękną marynarkę czy klasyczną kurtkę, knit zdecydowanie odnajdzie się w każdym położeniu.”

O ile marynarka wydaje mi się być nieco zbyt garniturowa do zaprezentowanego zestawu (ale kamieniem nie rzucę, bo sam mam na swoim koncie podobne w zamyśle, lecz zupełnie niebroniące się z perspektywy czasu kompozycje), o tyle zestaw z harringtonką jest w mojej ocenie bardzo dobrze wyważony i przyjemny dla oka.

Kuba

typical-milanese-courtyard

“Formalna nieformalność – jak to właściwie rozumieć?

Słysząc termin „formalna nieformalność” jesteśmy konfrontowani z oczywistym oksymoronem. Swoisty dualizm tego twierdzenia jest jednak bardzo łatwy do wytłumaczenia – o tyle, o ile skupimy się na jego niematerialnym, bardziej metafizycznym, mentalnym aspekcie. Wszystko co na siebie zakładamy jest oczywistym przedłużeniem charakteru, wizualizacją naszego postrzegania świata, sposobem komunikacji z nim, swoistym (bez politycznych skojarzeń) kodem.

Idąc tym tropem, nasza modowa formalność jest pewnego rodzaju komunikatem dla ludzi wokoło nas: respektuję Was, to miejsce i okoliczności , równocześnie proszę, a nawet oczekuję tego samego. Ubierając się formalnie pokazujemy naszą zdecydowaną, można by powiedzieć, samczą stronę natury, która nie idzie na kompromisy.

I kiedy tak sztywno postawione reguły tej wizerunkowej „gry” mogłyby odstraszyć co niektórych z pomocą przychodzi jakże niedoceniana nieformalność. Znowu wszystko zaczyna się od głowy, od naszego świetnego wręcz samopoczucia w swojej własnej, i tej drugiej, skórze. Często widzimy na ulicy mężczyznę, którego ubiór doceniamy jednak czuć, że jest on „przebrany”, a nie ubrany. Gdy tylko spojrzymy na ubóstwianego w dandysim światku Lino Ieluzziego zobaczymy człowieka do głębi szczęśliwego, naturalnego, który swoje dwurzędowe marynarki i krawaty z haftowaną siódemką nosi jak ulubiony szlafrok czy kapcie w domowym zaciszu. I to jest właśnie dla mnie personifikacja formalnej nieformalności.”

Podpisuję się rękoma i nogami pod takim rozumieniem roli ubioru w życiu dandysa – dopóty ma on sens, dopóki jest wyrazem, a nie substytutem, pięknego wnętrza 🙂

Jędrzej

bez-tytulu

 

Piękna kamizelka – skłamałbym, jeśli bym powiedział, że jej nie zazdroszczę 😀

Dziękuję serdecznie wszystkim uczestnikom za zaangażowanie. Zapraszam do udziału w kolejnych konkursach, których miejmy nadzieję już niebawem będzie więcej 🙂

Pozdrawiam,

Dawid / Dandy