Dziś będzie o tym, że nawet w przypadku ścisłego planowanie warto być przygotowanym na nieprzewidziane zmiany okoliczności 🙂
Nigdy nie ukrywałem, że prezentowane na blogu zestawy nie powstają pod wpływem górnolotnego natchnienia, ale najczęściej są efektem dość żmudnego niekiedy procesu planowania blogowych treści. Moja lista oczekujących na publikację zestawów liczy już sobie kilkadziesiąt pozycji i stale rośnie, kolejne pojawiające się w mojej garderobie elementy przyczyniają się jej ustawicznego rozrostu. Raz na jakiś czas wydzielam sobie godzinę lub dwie i poświęcam je na przetestowanie przed lustrem wszystkich teoretycznych koncepcji, na jakie zdarza mi się wpaść niemalże codziennie, najczęściej w sytuacjach mało angażujących, jak np. podróż zatłoczonym tramwajem. Efektem takiego podejścia zazwyczaj udaje się uniknąć monotematyczności stylizacyjnych wpisów, jak równiez nadmiernej ekspozycji którejkolwiek z rzeczy.
W przypadku obecnego wpisu mamy do czynienia z sytuacją, w której moje planowanie musiało ustąpić pod naporem pogody, która postanowiła dokonać nieco zaskakującej wolty. Kiedy w ubiegłym tygodniu przybliżałem Jakubowi, autorowi dzisiejszych ujęć, koncepcję zestawu złożonego z letnio odpowiednich lnów (m.in. słomkowej marynarki, która znowu nie doczekała sie zbyt wielu okazji do jej należytego obfotografowania i będzie musiała na swój moment przeczekać cały sezon) i oksfordzkiej bawełny, za oknem panowały tropikalne temperatury. W dniu zdjęć jednak aura ochłodziła się do tego stopnia, że o jakiejkolwiek przewiewności nie mogło być mowy. Rad nie rad, musiałem jakoś z tej sytuacji wyjść i efekty tejże kilkunastominutowej improwizacji możecie oglądać na zdjęciach 🙂
Główną inspiracją dla prezentowanego zestawu był wizerunek, jaki kreują wokół siebie amerykańscy studenci, których można by określić mianem “cool kids” (nie chciałem w tym miejscu po raz wtóry szastać terminem preppy, więc dzisiaj sobie go darujemy 🙂 ). Tak jak połączenie granatu i szarości, uzupełnione bielą i czernią , bardzo szybko odysła nas do brytyjskiego zestawu klubowego, tak w przypadku popularnych uczniów collegu jednym ze znaków rozpoznawczych będą granat i beż, sparowane w ramach zestawu koordynowanego. Bardzo często wspomniana kombinacja uzupełniania jest koszulą OCBD (akronim od angielskiego terminu Oxford Cloth (albo Cotton) Button Down) w kolorze białym bądź błękitnym, która, jak żadne inne ubiorowe rozwiązanie w modzie męskiej, potrafi dostosować swój stopień formalności do reszty stroju. W przypadku tego zestawu można by po amerykańsku dorzucić jeszcze np. dziergany krawat, ale tak często je w ostatnim czasie nosiłem, że postanowiłem tym razem dać mojej szyi nieco więcej luzu. Ze względu na wspomniane ochłodzenie aury pojawił się także swetrowy bezrękawnik. Który ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, że połączenie intensywnej szarości i kamelowego beżu jest naprawdę dobrym pomysłem na zestaw 🙂
Tworzące łuk ułożenie kołnierzyka koszuli OCBD (tzw. roll) świadczy o tym, że przytrzymujące kołnierzyk guziczki zostały wszyte w odpowiednim miejscu. Na moim fanpage’u znajdziecie także ujęcie od przodu 🙂
Foto – Jakub Wańczyk / Edek i My Blog
Marynarka – Massimo Dutti
Koszula – Sklep Miler
Sweter – JP
Poszetka – bez metki
Spodnie – Topman
Skarpety – Calzedonia
Buty – Apex
Dobrze że dałeś odpocząć szyi. Ten zestaw to jak etiuda w muzyce. Kompozycja składa się z prostych elementów, ale wymaga dosyć dobrego opanowania technicznego. Dobrze to zrobiłeś. Dla mnie marynarka za krótka, ale jestem starszy. Tobie wypada.
Pozdrawiam
Piękne ujęte Dariuszu, dziękuję za ten komentarz 🙂
Całość zgrabna, choć prosi się o lepszej jakości buty. Saddle z Bangladeszu szału nie robią.
Świetny zestaw. Myślę, że z butami można było bardziej w inną stronę – Twoje zamszaki, albo nawet brązowe brogues byłyby lepsze. Te są trochę mdłe.
Bardzo fajny zestaw! Ale tak jak koledzy wyżej zauważyli aż się prosi o wypróbowanie innych butów, może w odcieniu koniakowym?
Ps. W jakim sklepie można dostać taki bezrękawnik?
Tandem beżowe chinosy i saddle już kilkukrotnie pojawiał się na blogu, więc może rzeczywiście warto dać też szansę innym butom. Koniakowy odcień zdawał się zbyt mocno wybijać się na tle zgaszonego beżu, zapawniające większy konrast czekolada bądź wiśnia wydają się w tym wypadku lepszym wyborem. Kto wie, może kiedyś uda mi się sprawić sobie saddle z prawdziwego zdarzenia i wtedy spróbuję jeszcze raz zmierzyć się z tym zestawem?
Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie opinie, Panowie 🙂
Chyba chodzi o to, że góra to klasa sama w sobie. Saddle shoes… no cóż, to są “siodłaki”.
Wyszła góra od Lorda, a buty od ziomala 😉
Czy te spodnie są wygodne? Ostatnie zdjęcie sugeruje, ze podkrój tyłu coś nie bardzo wyszedł….
Są bardzo, ale mnie w niewielu rzeczach jest niewygodnie, więc może to dlatego 🙂
Czy gdy zamienimy spodnie na zwykłe, oczywiście w miarę wyglądające, zwykłe dżinsy to będzie jakimś wielkim błędem ?