Śmiech to zdrowie, a praca sprzedawcy dostarcza wielu zabawnych sytuacji.
Swego czasu na moim Facebooku, pod tagiem z tytułu tego wpisu, zacząłem zamieszczać opisy sytuacji z mojej pracy jako doradcy w sklepie odzieżowym, które z różnych względów zapadły mi w pamięci. Jako że wpisy te cieszą się dużym zainteresowaniem, a spora część czytelników bloga mnie na Facebooku nie obserwuje, postanowiłem podzielić się nimi także tutaj. Same sytuacje, oprócz humorystycznego charakteru, mogą także posłużyć za materiał edukacyjny pt.: „Jak nie zachowywać się w sklepie” 🙂
Gotowi? Jeśli tak, to zapraszam zatem do zapoznania się z treścią mojego ekspedienckiego pamiętnika 🙂
***
J – Ja
K – Klient
K: Potrzebuję prezent dla bardzo eleganckiego pana, do dwustu złotych.
J: Może szal, mamy dużo ładnych kolorów
K: Za bardzo krzykliwe
J: To może poszetkę
K: Nie, ten pan nie jest do nich przekonany
J: To może koszulę, mamy tu model z bardzo modnym włoskim kołnierzem typu cut-away
K: Ile kosztuje ta koszula?
J: 200 zł
K: Proszę Pana, ten pan nosi koszule za dwa tysiące złotych. Jak ja mam mu taką kupić.
Na miejscu rzeczonego Pana obraziłbym się za sam pomysł wydania na prezent tylko dwustu złotych.
#KobiecaLogika #BezTysiącaZPrzoduNieMaZadowol
***
To uczucie, kiedy ludzie biorą Cię za pracownika sklepu, kiedy to w zadbanym odzieniu przy przeglądaniu leżących swetrów nie rozrzucasz ich gdzie popadnie, a starannie składasz po obejrzeniu…
To takie salemskie, nie uważacie?
#SprzedawcyPrzecieżCierpiąNaNi
***
K: Potrzebuję dżinsów, tak do stu złotych. Proszę Pana, ja jestem szoferem, w tej robocie często trzeba klapę otworzyć i musi być wygodnie podczas jazdy. Ja nie piorę spodni, jak się zniszczą, to wtedy robią „weg” i kupuję nowe.
#SklepoweTrueStory #KoneserJeansów #SpodnieJakWinoImStarszeTymLep
***
K: Czy mógłby Pan dobrać do tych dżinsów jakąś koszulę?
J: Oczywiście, a jaka interesowałaby Pana kolorystyka?
K: A wie pan, w sumie po koszulę to i tak muszę przyjść z mamą, ona się zna na koszulach.
Ostatnie zdanie fajnie brzmi w ustach pięćdziesięciolatka, nie?
#SklepoweTrueStory #MammaMia!
***
K: Bardzo ładne są te beżowe spodnie. Jedno z moich aut jest beżowe i ma brązową tapicerkę, to te spodnie razem z tą marynarką i brązowymi chukka by do niego pasowały.
Dobra, ja też przecież codziennie dobieram sobie outfit do jedengo z moich samochodów
#KanapkiZHajsem #JakGarniturToBentleyJakZestaw
***
Stoję za kasą, kolega odnosi do niej klientowi dwie pary butów, które ten zdecydował się kupić, a które my mamy w ramach pracowniczego uniformu.
J: Te loafersy to bardzo dobry wybór – czasami zdarza nam się pracować w nich kilkanaście godzin, a mimo to nie ma z nimi żadnych problemów. Bardzo wygodne.
K: Co pan mi tu opowiada! Te buty są fatalne – źle wyprofilowane, a jakość tragiczna.
J: Jeśli ma pan porównanie do jakiejś marki premium zajmującej się produkcją tylko obuwia, to na pewno da się odczuć różnicę. U nas są one dodatkiem.
K: Ja do niczego nie porównuję, buty na sezon.
Po czym wydał na nie 1000 zł
#FuckLogic #MarudaModeOn #KupujęButyNaSezonBoMnieStać
***
Pół godziny solidnego składania i już prawie udało się ogarnąć chaos rządzący przyprzymierzalniowym pulpitem, kiedy to z jeden z kabin wychodzi pani z naręczem ubrań i mówi:
-O, Pan tak ładnie to składa, to jeszcze Panu dorzucę
To przykre, ale też pracowałam w sklepie i znam ten ból 😀
Mnie tam nie jest przykro, takie sytuacje dodają pracy smaku 🙂
wierzę, że tak jest, bo praca z ludźmi to wyzwanie każdego dnia 🙂
Polecam dla kontrastu „Przychodzi baba do Armaniego..”
annkie-company.blogspot.com
Pracujsz w Massimo?
Tak 🙂
Dawid,
pożądaną (i oczekiwaną) cechą dobrego sprzedawcy jest dyskrecja – tutaj jej zabrakło…
Bywam klientem MD i bywam we Wrocławiu. Po lekturze tego wpisu wiem, że klientem MD w tym mieście być nie chcę.
Drogi Kovalu,
Nie widzę tu żadnej niedyskrecji, nie podaję detalicznych opisów fizjonomii klientów, a jedynie dzielę się sytuacjami, które w zabawnej formie mają ukazywać jak nie powinno się zachowywać w sklepie. Dziwnym trafem praca sprzedawcy jest w Polsce postrzegana jako ta gorszej kategorii, ta którą z musu wykonywać muszą ludzie niewykwalifikowani. Praca ta nie jest wcale gorsza od innych, co więcej jest wielce satysfakcjonująca, o ile nie trafia się na klientów, którzy nie mają dla niej szacunku. Jeśli ten pamiętnik choćby w jednej osobie wywoła refleksję nad jego zachowaniem podczas pobytu w sklepie, to warto było go opublikować 🙂
Pozdrawiam 🙂
hmm, ciekawe, że używasz słowa 'szacunek’…
Moim zdaniem właśnie tego zabrakło u Ciebie – szacunku do osób, dzięki którym masz pracę.
Dawidzie, wybacz, ale (z mojego punktu widzenia) nie wypracowałeś sobie jeszcze autorytetu, który pozwałby Ci w tak autorytarny i paternalistyczny sposób odnosić się do innych. I nie jest to profesjonalne zachowanie.
Ja te 'anegdotki’ odbieram jak kpiny z obsługiwanych osób – zwłaszcza w kontekście Twoich komentarzy.
A gdzie tu niedyskrecja? Nie dość, że nie poznałem niczyjej godności to nawet nie ma opisu wyglądu postaci. Gdzie tu brak szacunku? Pan Dawid pisze o tym, jak ciekawie, niekonwencjonalnie a czasem po prostu głupio potrafią zachować się ludzie w sklepie. Jaka w tym jest kpina? To obraz społeczeństwa, które swoimi czynami wystawia sobie świadectwo. Poza tym, choć klient jak każdy człowiek zasługuje na szacunek to nie stoi wyżej w hierarchii społeczeństwa niż ten co w sklepie sprzedaje. Wykonywanie usługi a służalczość to dwie inne kwestie. Panie Dawidzie gratuluję podejścia z uśmiechem i dystansu zarówno do pracy jak i ludzkich zachowań.
Historyjka o facecie, który kupił buty na sezon za 1000zł – ale słabizna, nie rozumiem z czego się śmiejesz. Każdy wydaje tyle ile chce i ma na co chce i ma, w ogóle po co to komentować? T
Dawidzie,
wycinasz komentarze?!
Kovalu: Nie, od pewnego czasu borykam się z ustawieniami filtra, który potrafi przenieść czasami zwykły komentarz do zakładki ze spamem. Tamta opinia już wróciła na miejsce 🙂
Przemku: Nie śmieję się wcale, tylko nie potrafię zrozumieć motywacji człowieka, który narzeka jaki to produkt nie jest beznadziejny, by potem ostatecznie go kupić 🙂
Koval, jeśli sądzisz że mój komentarz jest 'wycięty’ czy coś z powodu tego dziwnego T na końcu, to nie bój nic, to po prostu moje gapiostwo. Miało tam być jeszcze jedno zdanie, ktore potem usunąłem, ale jak widać niekompletnie.
U mnie hitem było jak facet wysłała zwrot towaru z kserokopią paszportu, żeby udowodnić, że był zagranicą i nurkował i towar się zepsuł podczas tego nurkowania 😀 Ubaw był co nie miara w całej firmie.
Możliwe, że zrobił to dlatego, że czasami waruki gwarancji są dziwnie opisane. Widziałem już nie uznanie gwarancji, bo ” to są buty do gry w tenisa, a nie do chodzenia”.
Ceny w sklepie Massimo Dutti wzięte z kosmosu. Buty za ok. 500zł. a jakość powalająco niska (coś jak CCC). Kupiłem tam 5 par butów i wszystkie były reklamowane prędzej czy później, na szczęście nie ma problemów z reklamacją – uznali wszystkie. Tu podeszwa się odkleiła, tu szwy poszły, tu skóra wyblakła itp. Ogólnie ceny nieadekwatne do jakości.
Podobnie jak Koval, jestem zdania, że to nieeleganckie co tu napisałeś. Dla mnie to kpiny z klientów. Traktowanie klienta w podobnym stylu to pozostałość po PRLu. Ma kasę to kupuje co chce i może sobie ponarzekać,a po trzech dniach wyrzucić buty, bo są niewygodne. Jego sprawa. Nie widzę sensu komentowania tego i stawiania siebie w roli oceniającego. Tym tekstem wystawiasz sobie wizytówkę jako sprzedawcy.
Faktycznie nie jest to zbyt elegancki wpis. Nie chodzi przecież o to że możemy kogoś rozpoznać po opisanych scenkach. Po prostu sami będąc w sklepie powinniśmy mieć z tyłu głowy że sprzedawcy podchwycą każdą gafę i będą śmiać się do przez 2 miesiące.
To trochę jak u niedyskretnego fryzjera. Mam znajoma fryzjerkę, ktora bez żenady obsmarowuje wszystkie swoje klientki, które ją lubią, i dzieki którym zarabia. Przez nią wogóle nie chodzę w te miejsca, nie mam zaufania, przy tym jestem nieśmiała:)
Obnażanie ludzkich zachowań bez podania ich tożsamości, to nic strasznego. Sam byłem sprzedawcą i wiem, że tu niejednokrotnie chodzi nie tylko o wpadki klientów. Sprzedawca będzie się śmiał z nich 2 miesiące? Bzdura. Nikt nie czeka, jak sęp na wpadki klientów. A to, że autor nie rozumie pewnych zachowań, to jego prawo. Takie samo, jak klienta który płaci za towar który mu się nie podoba, lub jest nie potrzebny etc. Bo zachowania nielogiczne są dziwne. Gorzej jeśli klient traktuje sprzedawcę z góry. A jest to niestety bardzo częste zachowanie. Usłyszeć chamskie, wredne i złośliwe komentarze, to codzienność w zawodzie sprzedawcy. Klientom się wydaje, że to marna praca, za marne grosze, a sprzedawca to podczłowiek, bo godzi się na takie warunki. I pewnie kocha to co robi więc mu klienci robią bałagan. Przecież „układanie ubrań” to lekka praca. A sprzedawca, który jest profesjonalistą uśmiecha się, bo wie, że klient nasz pan. Standardy obsługi klienta w naszym kraju są jakie są. W większości słabe, bo nikt nie uczy ludzi, jak obsługiwać klienta, a tylko jak sprzedać. Nie żeby od razu wszędzie ale to osobny temat. Niestety standardy kultury klientów są mierne również. Tyle, że w większości. Jeśli pozwolimy klientom „pluć” na sprzedawców, to właśnie tak będą robić. A stanie się tak jeśli sprzedawcy będą milczeć. Skoro nikt się nie skarży tzn. że im dobrze, jak zrobimy chlew w sklepie… Ja uważam, że autor opisał temat zbyt łagodnie. A tym którzy boją się chodzić do sklepu ze strachu przed wpadką powiem – dobrze Wam tak! Bójcie się, myślcie co robicie i mówicie. Bo wpadki zabawne są niegroźne i uśmiech nikomu jeszcze nie zaszkodził, nawet jeśli uśmieje się z samego siebie. Ale wpadki chamskie świadczą już o Was bardzo nieładne rzeczy.
Tez pracowałem jako sprzedawca:
K – Czy ta koszulka jest z bawełny?
J – Tak, 100%
K – a jest taka żeby było więcej?
Pozdrawiam i czekam na dalszą część!