Należę do grona szczęśliwców, którzy pracują, bo chcą, a nie dlatego, że muszą i na dodatek udaje im się łączyć swą pracę z pasją. Moja praca jednak daje mi coś więcej, aniżeli tylko satysfakcję i fundusze pozwalające trwać między dziesiątymi dniami poszczególnych miesięcy.
Moja praca daje mi dodatkowo garnitur. I to nie byle jaki, bo wykonany z dobrej jakości wełny, w nowoczesnym kroju i z pełnym oporządzeniem akcesoryjnym. Jedyny warunek, jaki trzeba spełnić, to utrzymywać go w stanie używalności i nienagannej prezencji przez cały okres trwania kolekcji. Potem zaś przechodzi on na własność noszącego, który to może zrobić z nim co mu się żywnie podoba. Może np. założyć go na pozorowany audyt dogorywającej smutno stacji kolejowej. Bo, umówmy się, każda okazja jest dobra, by założyć garnitur, nieprawdaż? 😀
Pierwotnie wyposażony był w arcymodny od kilku sezonów detal w postaci brązowych, wykonanych z ekoskóry łat na łokciach. Razem z moją krawcową, Panią Wandą, stwierdziliśmy jednak, że nie ma w nich niczego złego poza tym tylko, że średnio będą się one komponować, jeśli chciałbym założyć do tego garnituru czarne buty. Portal Moda Cafe określił mnie w ostatnim czasie mianem detalisty i nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady. Czerń z brązami w wydaniu klasycznym strasznie mi zgrzyta, toteż poprosiłem o pozbycie się tych łat, o ile szycie nie pozostawi widocznego na tkaninie śladu. Jak widać łat na łokciach już nie ma, a ja mogę spokojnie łączyć sobie ów garnitur tak z obuwniczymi brązami jak i czernią 🙂
Całość kompozycji utrzymana jest nieco w rebelianckim tonie, który nakazał złamanie kilku uznawanych za sztywne reguł dotyczących męskiego ubioru. Mamy zatem garnitur w delikatny prążek zestawiony z kamizelką w kratę księcia Walii, krawat wespół z kołnierzykiem button-down nieformalnej, denimowej koszuli, pasek noszony wraz z kamizelką oraz zupełnie niekojarzące się z garniturowym anturażem zamszowo czekoladowe chukka/desert boots. Gdyby wykorzystać te elementy, ale w bardziej formalnym wydaniu każdego z nich, efekt byłby co najmniej nieciekawy. Dzięki jednak ich “pogranicznemu” charakterowi, razem tworzą niecodzienny, garniturowy zestaw.
Zestaw ów jest tak paradoksalnie swobodny, że jego noszenie w niedługim czasie wyzwala z człowieku pokłady luzu tak wielkie, że aż niedające sie kontrolować. Zanim zdążyłem skonsultować się z moim lekarzem bądź farmaceutą, moje nogi zaczęły rytmicznie podrygiwać, a dryg ten szybko przerodził się w niekontrolowany przypływ ekspresji. Eksperymentowanie ma to do siebie, że jego efekt nigdy nie jest pewny 😉
Foto – Rafał Ogrodowczyk [Chaos REC]
Garnitur – Massimo Dutti
Koszula – Massimo Dutti
Krawat – Zara (secondhand)
Kamizelka – Steele&Jelly (secondhand)
Poszetka – Shibumi
Pasek – Massimo Dutti
Buty – Massimo Dutti
PS: Z okazji nadchodzący świąt Wielkiej Nocy chciałbym wam wszystkim życzyć, abyście mieli okazję spędzić je stylowo i w jak najradośniejszym gronie. Uczyńcie ten czas wyjątkowym, bo przecież od tego są święta, żeby poczuć się nieco inaczej niż na co dzień, prawda? 🙂
Czy ta koszula jest lniana?
Nie, jest wykonana z cienkiej, denimowej bawełny 🙂
Witam, świetna odmiana bloga;) piszę z pytaniem dotyczącym poszetek. Pisałeś w jednym z wpisów, że sam je obszywasz. Również chciałbym tego spróbować tylko sam nie wiem jak zacząc. Mam dwa materiały przycięte w kwadrat na ok 40 cm. I mam pytanie jak obszywasz te materiały? Czy to mniej więcej taki sposób: http://www.poszetka.com/Hand-made-chelp-pol-17.html i jeśli możesz to daj kilka wskazówek które mi się przydadzą;) z góry dzięki za odpowiedź. Powoli staję się fanem Twoich wpisów i całego bloga;) Pozdrawiam.
Wydaje mi się, że chodzi o poszetki, które ja obszywałam 🙂 Korzystałam ze strony, którą podałeś i uważam, że jest to bardzo dobry tutorial 🙂
Jakie rady…? Na pewno nie zaczynaj od grubego materiału, bo będzie Ci ciężko zwinąć małe ruloniki, ale to jest podstawa dobrej poszetki.
Jeżeli masz maszynę do szycia/overlock to brzegi warto obszyć, żeby się nie strzępiły podczas zawijania.
W zależności od tego, jaki materiał wybierzesz, taką powinieneś kupić igłę i nić. Inna jest do jedwabiu, inna jest do bawełny, czy lnu.
No i obszycie poszetki to wcale nie jest taka łatwa sprawa, więc się nie zrażaj w razie gdyby za pierwszym, drugim, dziesiątym razem Ci nie wyszło. Praktyka czyni mistrza i w tym wypadku powiedzenie to sprawdza się w 100% 🙂
super stylizacja. Tylko te okulary. Czytając artykuł w “Nasze miasto” myślałam, że jesteś niewidomy. Pozy takie mało stabilne i te okulary… Wchodząc tutaj też miałam takie wrażenie. Jak niewidomy mężczyzna. Nie wiem czy to kształt okularów czy pozy jakie dobrałeś. Bez okularów byłoby dużo lepiej. A blog bardzo ciekawy.
Jeszcze jakiś kapelusz i będę leżała na łopatkach!
Raczej nie przepadasz za tym elementem galanterii męskiej, prawda?
A wg mnie za mało jest stylowych, dobrze dobranych kapeluszy na głowach Polaków.
Pozdrawiam serdecznie 🙂