Panopticum, czyli o butach po raz trzeci.

W przypadku publikacji drugiej cześci poradnika pojawiły się głosy, że nie wspomniałem w nim o kilku ciekawych modelach. Jako że temat cieszy się dużym zainteresowaniem, postanowiłem przygotować kolejną jego odsłonę. Nazwa wpisu  nie jest przypadkowa, gdyż w pozostałym zbiorze znajdziemy niemalże każdy stopień formalności, w jakim występować może obuwie. Zapraszam was zatem do świata obuwniczych osobliwości 🙂

1. Spectator Shoes (Golfy Caponki)

Klasyczne spektatory sa odmianą oksfordów, do produkcji których używa się dwóch kolorów skóry: białej, z której wytwarza się wierzch cholewki i boki buta oraz czarnej bądź brązowej, którą zdobi się medalion, wszelkie ażurowanie, pięty, a także przyszwę. Biała skóra może być zastąpiona materiałem tekstylnym, skórą zamszową albo skórzaną plecionką. W konstrukcyjnym założeniu spektatory wykazują pewne podobieństwo do butów siodłatych, a najbardziej widoczną róznicą pomiędzy oboma stylami jest gładki nosek tych drugich. Autorstwo tego typu obuwia przypisuje się Johnnowi Lobbowi, słynnemu angielskiemu szewcowi, którego zakład prosperuje do dziś, a w którym buty obstalowuje m.in. książę Karol. Pierwotnie miały one służyć krykiecistom, szybko jednak zyskały swoje miejsce wśród garderób młodych gentlemanów. Moga sie podobać lub nie, ale na pewno jest to jeden z klasycznych modeli obuwia, o którym warto wiedzieć. Brązowe spektatory świetnie sprawdzą się w połączeniu z nieformalnymi garniturami w ziemistych kolorach, a czarne dobrze poczują się w otoczeniu białych spodni 🙂

2. Albert Slippers

Zrodzone w królewskim umyśle, to wiktoriańskie obuwie zdobiło stopy angielskich dygnitarzy, stając się nie tylko wyznacznikiem ich statusu, ale także swoistym gestem szacunku dla ich twórcy, samego księcia Alberta, męża Królowej Wiktorii. Gentlemani owych czasów cenili sobie elegancki wygląd nie tylko podczas spotkań poza domem, wygodna forma slippera okazała się najodpowiedniej spełniać ich oczekiwania. By podkreślić status majątkowy noszącego, na cholewce umieszczano szamerowane inicjały noszącego, a do ich produkcji używano drogich, luksusowych w owych czasach materiałów: skóry w formie podeszwowego kruponu, jedwabiu jako wyściółki i bawełnianego aksamitu jako materiału wierzchniego. Mimo ukonstytuowania się jako obuwie domowe dla gentlemanów, albert slippers z czasem, za sprawą naśladowców stylu preppy, wyszły na ulice, stając się równocześnie elementem dwudziestowiecznego streetstyle’u.

3. Płócienne trampki

Nie ma na świecie chyba osoby, ktora nie słyszałaby o płóciennych trampkach – symbolu buntu i kontestacji zastanej codzienności. Tak jak w przypadku Coca Coli nie można sie obejść bez podania nazwy marki, tak w tym miejscu nie da się pominąć sprawcy całego zamieszania, czyli marki Converse. Pierwotnie marka zajmowała się tworzeniem gumowych podeszew do obuwia roboczego (pod tym linkiem można obejrzeć przykład). Wszystko jednak zmieniło się za sprawą wypuszczenia na rynek w 1917 r. modelu przygotowanego dla koszykarzy. Cztery lata później Converse nawiązało współpracę ze znanym koszykarzem Charlsem “Chuckiem” Taylorem, który użyczył swego nazwiska dla tego najbardziej znanego na świecie modelu trampek. Do lat 70-tych dwudziestego wieku Converse był monopolistą na rynku obuwia sportowego, do czasu pojawienia się na rynku marek kojarzonych ze współczesnym stylem sportowym, czyli Pumy, Adidasa i Nike, a także głównego konkurenta w segmencie butów tekstylnych, czyli marki Vans. Uwielbiane przez przedstawicieli subkultur związanych z muzyką rockową, klasyczne trampki znakomicie odnajdą się w casualu, nadając zestawom ostatecznego, niezobowiązującego sznytu. Połączenie tych butów z garniturem chyba już wyszło z mody, więc nie ma sensu się nad nim rozwodzić 🙂

4. Obuwie sportowe

Skrajni puryści w aspekcie męskiej elegancji moga się na tę pozycję zżymać, ale nie sposób jest pominąć rosnącej popularności wszelkiego rodzaju sportowego obuwia. Modele marek wspomnianych powyżej w kontekście klasycznych trampek, tak popularne wśród młodzieży, przegrały zmagania o zdobycie serc fahionistów z prezentowanym na grafice modelem firmy New Balance. Nie wiadomo na jak długo uda im się utrzymać na powierzchni kapryśnego modowego oceanu, w ich kontekście jednak warto wspomnieć o dwóch rzeczach: primo uchodzą za niezwykle wygodne z powodu zastowania nowatorskiego profilu podeszwy, wykorzystującego cztery zasadnicze punkty podparcia, charakterystyczne dla kurzej stopy (ich twórca zainspirował się znakomitym balansem, jakim charakteryzuje się chód kury – inspiracja stała się zatem widoczna także w nazwie firmy :), secundo na pewno nie udałoby im się tak mocno zaistnieć w zbiorowej świadomości, gdyby nie postać Steve’a Jobs’a, który swoich najbardziej płomiennych prezentacji nowych jabłuszkowych gadżetów dokonywał właśnie w New Balance’ach. Nie jestem przesadnym tradycjonalistą i nie widzę problemu, by raz na jakiś czas odpocząć od litej, naturalnej skóry na rzecz odrobiny najnowszej obuwniczej technologii 🙂

5. Premium 6 inch (Żółciaki Timberlanda)

Buty legenda, kolejny przykład na to, że najlepsze rozwiązania w męskiej modzie wzięły swój początek w typowo męskim zamiłowaniu do praktyczności. Stworzone dla miłośników wspinaczek, ze względu na swoje walory, tj wodoodporność i wysoką jakość wykonania zapewniającą ponadprzeciętną wytrzymałość, szybko zyskały popularność wśród członków klasy robotniczej. Do powszechnego obiegu jednak w drugiej połowie dwudziestego wieku wprowadzili je członkowie środowisk hiphopowych. Ze względu na swój wybitnie nieformalny, surowo roboczy charakter bardzo szybko zadomowiły się na gruncie stylu casual. Bardzo dobrze lubią się z jeansami, spodniami chino, cięższymi swetrami oraz militarnymi kurtkami typu parka czy bosmanka. Gdybym miałm wskazać uniwersalne obuwie charakterystyczne dla stylu nieformalnego, to byłyby to właśnie słynne żółciaki Timberlanda 🙂

5. Duck Boots

Największa osobliwość w prezentowanym zestawieniu, a także model obuwia praktycznie w Polsce nieznany, a cieszący się sporą popularnością za oceanem. Jego historia sięga 1912 r., kiedy to Anglik Leon Leonwood Bean, twórca marki L.L Bean, która zasłynie z produkcji tego modelu, zaprojektował i stworzył odporne na działanie wody obuwie, które miało służyć myśliwym podczas ich leśnych eskapad. Połączenie komfortowych skór oraz solidnej gumy okazało się na tyle praktyczne, że zapewniło Beanowi sukces przekraczający granice jego kraju. Trzeba przyznać że ich design przypomina nieco kacze stopy, a nazwa wydaje się tym bardziej adekwatna, gdy weźmie się pod uwagę ich zastosowanie. Amerykanie bez wahania sięgają po nie w razie najmniejszego deszczu, parując je nawet z formalnymi garniturami. Ich rola kończy się jednak wraz z przekroczeniem progu pomieszczenia, gdzie wymieniane są na typowo eleganckie buty.

7. Espadryle

Świetna opcja dla Panów poszukujących na lato rozsądnego kompromisu między mokasynami a butami odkrytymi w postaci sandałów. Protoplastów współczesnych espadryli należałoby szukać już kilka tysięcy lat wstecz w wielu miejscach świata, jednak w kształcie nam znanym powstały około XIII w. w Hiszpanii. Nazwa pochodzi od hiszpańskiego słowa “esparto”, które oznaczało roślinę, z której palonych i splatanych ze sobą łodyg tworzono espadrylowe podeszwy. Wierzch klasycznych espadryli wykonuje z tkaniny lnianej (obecnie powszechniej stosuje się bawełnę), a podeszwę z naturalnych, trawiastych włókien, łączonych z gumowymi wstawkami. Zastosowanie takich materiałów gwarantuje stopie odpowiednią transpirację, kosztem dużej oddychalności jednak jest wysoka nietrwałość takiego obuwia. Espadryle bardzo dobrze prezentują się w zestawach typowo letnich, z pełniejszymi, lnianymi bądź batystowymi koszulami, szortami czy spodniami o długiej nogawce, podwiniętej do postaci modnego pin-roll. Jeśli preferuje się letni casual, to espadryle w neutralnym kolorze wydają sie oczywistym wyborem 🙂

Istnieja jeszcze jakieś konkretne modele obuwia, o których chcielibyście poczytać? Jeśli tak, to nie bójcie się wyrazić swej opinii w komentarzach! 🙂

Grafiki: (Jak zwykle niesamowita) Modenfer