Historia garnituru od 1900 do 2014 r*

1900 – Koniec ery wiktoriańskiej, początek ery swobody

Prawdopodobnie w tym monecie natrafiamy po raz pierwszy na gentlemana. Ogólnie rzecz biorąc, styl początku dwudziestego wieku nie różnił się zbytnio od poprzedniej dekady. Preferowano krótko przystrzyżone włosy, których krótkość rekompensowano sobie pokaźnymi, podkręcanymi za pomocą specjalnego wosku wąsami. Surdut – rodzaj przedłużonej, sięgającej kolan marynarki, która szczyt swej popularności święciła w czasie epoki wiktoriańskiej i edwardiańskiej, stopniowo ustępował pola garniturom z krótszymi marynarkami (sack coat), zwanymi w owym czasie lounge suits.

1900

W epoce wiktoriańskiej mamy do czynienia z szeregiem restrykcyjnych zasad dotyczących ubioru. To spowodowało zwrócenie się ku większej swobodzie w przypadku początku XIX w i zaowocowało powstaniem znanego nam dziś garnituru. Trzyczęściowy komplet odzieżowy składający się z marynarki, kamizelki i spodni z tego samego materiału stał sie oficjalnym kanonem, który poddawany był modyfikacjom w postaci wymiany kamizelki bądź spodni na kontrastujące. Nogawki spodni sięgały kostki i często wykończone były mankietem, dzięki któremu można było uzyskać ostrą, niezaburzoną linię kantu. Lukę pomiędzy nogawkami a cholewką buta często wypełniano za pomocą getrów. Kamizelki charakteryzowały się głębokim dekoltem oraz brakiem wyłogów.

1910 – Wyparcie surdutów przez garnitury.

Pierwsza dekada XX w. nie przyniosła radykalnych zmian. Garnitury były obwarowane coraz to mniejszą ilością ograniczeń, nawet stroje formalne (frak) dążyły w swej konstrukcji do większej swobody. Na zdjęciu powyżej pisarz Henry James ma na sobie kraciastą, jednorzędową kamizelkę z widocznym łańcuszkiem od kieszonkowego zegarka, koszulę z łamanym kołnierzykiem oraz muszkę.

Powyżej członkowie zespołu jazzowego Louisiana Five mają na sobie trzyczęściowe garnitury, charakterystyczne dla końca dekady. W kwestii akcesoriów, jedwabne kapelusze nadal pozostawały wyznacznikiem statusu dla klasy wyższej w ubiorze formalnym, podczas gdy kapelusze typu Homburg czy meloniki były chętnie noszone z garniturami dziennymi. Ponadto popularność zdobyły także Fedora, kanotier oraz Panama, którą noszono podczas podróży. Gdy  gentleman znajdował się w wybitnie niezobowiązującej sytuacji, mógł skorzystać z kaszkietu bądź czapki kurierskiej.

1920 – Jeszcze mniej formalności! I tak aż do wojny.

Powyżej widzimy aktora Juliusza Freunda w trzyczęściowym garniturze. Tendencja do wyzbywanie się nadmiernych regulacji ubioru postępuje. Mężczyźni zwrócili się ku krótkim marynarkom zapinanym na dwa bądź trzy guziki. Najbardziej formalny z typowych garniturów składał się z wykończonej satyną marynarki typu jaskółka w kolorze czarnym bądź midnight blue oraz wykonanych z tego samego materiału spodni z lampasami. Jako dodatki wykorzystywane były białe muszki, czarne, jedwabne kapelusze, wykonane z licowej skóry buty typu Oxford, getry, białe poszetki oraz biały kwiat do butonierki, który wieńczył całość.

1920

Na zdjęciu Charles Lawrence, pierwszy baron Lawrence of Kingsgate preferuje sztywne kołnierzyki i muszki. W kwestii męskiego ubioru w drugiej dekadzie XX w. mamy do czynienia z dwoma okresami; Przez cały okres jej trwania mężczyźni nosili krótkie marynarki, podczas gdy te długie wyszły z codziennego użycia, okopując się na pozycji stroju formalnego. W początkach dekady popularność zdobyły marynarki z wysoko umiejscowioną talią, często wyposażone w pasek do jej przewiązywania. Wyłogi marynarek stały się węższe z powodu częstego zapinania ich aż pod sama szyję. Widać tu wyraźną inspiracje mundurami wojskowymi z czasów pierwszej wojny światowej. Spodnie, dość wąskie, i proste w kroju, znowu wyposażano w mankiet, a nogawki sięgające kostek pozwalały na eksponowanie skarpet. W 1920 r szerokie spodnie znane jako „Oxford bags” weszły do kanonu, co wymusiło powrót do marynarek z niższą talią, obszerniejszymi rękawami oraz szerszymi, często frakowymi, klapami. W tym momencie pojawiają się także pierwsze dwurzędowe kamizelki, dla kontrastu noszone z jednorzędowymi garniturami.

1920

Powyżej, publicystya Edward Beale McLean w trzyczęściowym garniturze i koszuli z kołnierzykiem typu semispread. Lata dwudzieste przynoszą rozgraniczenie klasowe w kwestiach nakryć głowy; cylindry i homburgi zarezerwowane były dla klasy wyższej, klasa średnia nosiła Fedory, meloniki czy kapelusze typu trilby, dla obu tych klas w okresie wakacyjnym przeznaczony był słomkowy kanotier. Kaszkiety i czapki kurierskie zaczęły być charakterystyczne dla klasy robotniczej.

1930 – Era kina
Na zdjęciu – Al Capone.

Wraz z rozwojem telewizji coraz więcej osób zapragnęło czuć się jak filmowe gwiazdy, a najłatwiej można to było osiągnąć przy pomocy stroju. To spowodowało wzrost obecności bardziej odważnych kreacji w modzie męskiej. W początkach lat trzydziestych krój zwany „drape cut” albo „London drape” opracowany przed Fredericka Scholte’go, krawca Księcia Walii, szturmem zdobył świat męskiej mody. Nowy garnitur, w odróżnieniu od poprzedników, był bardziej miękki w konstrukcji; delikatne wypełnienie ramion, talkowanie oraz pełniejsze rękawy kończące się w okolicy nadgarstka zaowocowały krojem dość luźnym i swobodnym, acz podkreślającym męską sylwetkę.

1930

Luźne spodnie o prostych nogawkach tak charakterystyczne dla poprzedniej dekady, uległy zwężeniu około 1935 r. Garnitur nowego typu został entuzjastycznie przyjęty przez gwiazdy fabryki snów takie jak Fred Astaire, Cary Grant, i Gary Cooper, którzy stali się nowymi ikonami stylu, skutecznie wypełniając lukę po abdykacji i wygnaniu Księcia Windsoru. Pod koniec dekady zaś hollywoodzcy krawcy popuścili wodzę fantazji i wyolbrzymili drapowanie do poziomu karykatury, ubierając filmowe gwiazdy w garnitury o ogromnie wypełnionych klatkach piersiowych, wielkich ramionach oraz bardzo szerokich spodniach o łopoczących nogawkach. Muzycy, wraz z innymi modowymi eksperymentatorami, zaadaptowali najbardziej ekstremalną formę takiego garnituru – zoot suit – który charakteryzował się wysokim stanem spodni, szeroka nogawką drastycznie zwężającą się w okolicach kostki oraz długą marynarką.

1930

Z dzisiejszej perspektywy wygląda on dziwnie, ale w latach trzydziestych zdobył uznanie angielskich lordów – mowa tu o widocznym na zdjęciu tweedowym garniturze sportowym. W tym czasie także zaczynają się pojawiać spodniowe kieszenie.

1940

W dekadzie wojny, z powodu przestawienia przemysłu na wojenne tory, nie było możliwości otrzymania wszystkich dostępnych dotąd materiałów, efektem czego triumfy w męskiej modzie zaczął święcić minimalizm.

1940

Wiecie dlaczego w latach czterdziestych mężczyźni tak bardzo zwracali uwagę na ubiór? Powyższe zdjęcie wystarczy chyba za uzasadnienie. Pomimo, że nie jest to zdjęcie z epoki (jest to Dita Von Teese, współczesna aktorka burleski, tancerka, modelka, projektantka, autorka i wokalistka), to dobrze oddaje ducha kobiecego ubioru tamtych czasów.

1950 – Powrót do kin.
Powyżej Dean Martin

Koniec wojny oznaczał także kres minimalizmu, na powrót wcielając do mody męskiej idee komfortu i personalizacji. Mężczyźni przestali odziewać się z konieczności, a znowu odkryli radość z różnorodności stylistycznej męskiej mody. Tuż po wojnie garnitury najczęściej zaczęły przybierać formę dwurzędowych o wyraźnie zaznaczonej linii ramion. Wraz z końcem restrykcji w kwestiach dostępności materiałów, spodnie stały się pełniejsze, często wykańczane nieformalnymi mankietami. W Ameryce lifestylowy magazyn „Esquire” wprowadził do obiegu tzw. „Bold Look”, charakteryzujący się szerokimi ramionami, proporcjonalnymi doń klapami oraz naciskiem na stosowanie mocnych, skoordynowanych kolorystycznie akcesoriów.

1950
Powyżej Cary grant

W latach 50. widać wyraźnie powrót szerszych spodni wyposażonych w zaszewki, które, dając więcej swobody, ułatwiały ruchy np. w tańcu. Częsta inspiracją był także styl tzw. teddy boys, który obfitował w kolorowe, wzorzyste kamizelki oraz długie marynarki wykańczane welwetem. Nadejście odzieży codziennej, w tym jeansów, ukonstytuowało garnitur jako strój noszony głównie do biura.

1950
Powyżej mniej, aniżeli dziś, udręczony życiem Hugh Hefner 🙂

Savile Row wprowadziło krój zwany “New Edwardian Look”, charakteryzujący się delikatnie rozszerzaną ku dołowi marynarką, naturalnym wypełnieniem ramion, ogólnym mocniejszym dopasowaniem, którego uzupełnieniem był melonik o zagiętym rondzie oraz smukło dopasowany płaszcz o aksamitnych wyłogach i mankietach. Zjawiskiem na wielką skalę w tym czasie było występowanie krat, w tym tartanu, oraz adaptacja sztruksowych marynarek ze skórzanymi guzikami oraz łatami na łokciach poza stylem country. Wtedy też pojawiają się popularne obecnie spodnie chino.

1960 – Dekada inspirujących ludzi
Powyżej Sir Sean Connery w garniturze od Henry Herbert tailors.

The Beatles, Sean Connery, Michael Caine… Lista ważnych pod wieloma względami postaci w latach 60. mogłaby się ciągnąć w nieskończoność. The Beatles w kwestii garniturów zaadaptowali podejście charakterystyczne dla ‚modsów’ – ciasne dopasowanie, krótkie spodnie i bezwyłogowe marynarki. Lata 60. były także świadkami odrodzenia Savile Row, jak i pierwszymi, w których polo sweter zaprzyjaźnił się z garniturem, często zastępując koszulę i krawat .

1960

W tym miejscu warto wspomnieć kilka słów o samej Savile Row, czyli ulicy Londynu, na której znajdują się jedne z najbardziej znanych zakładów krawieckich na świecie, które szyły m.in. dla Lorda Nelsona, Winstona Churchilla, czy Jude’a Law. Reputacja Savile Row została zbudowana na szyciu miarowym (bespoke), gdzie klient ma pełną możliwość spersonalizowania swojego garnituru a także uzyskania idealnego dla jego sylwetki dopasowania.

1960
Sean Connery

1970 – AKA najgorsza dekada dla garnituru.

Jeśli jesteście wrażliwi w temacie garniturów, możecie śmiało przeskoczyć tę dekadę. W istocie jednak lata siedemdziesiąte były ważnym rozdziałem w historii mody, gdyż styl owych czasów dawał wyraz przekonaniom wyznających go osób. Dzwony, szerokie kołnierze, kolory, taneczny luz – nie sposób tego nie zauważyć w powyższym garniturze. W latach siedemdziesiątych zaczyna się mówić o włoskich projektantach, którzy w późniejszych latach będą nadawać ton męskiej modzie.

1970
David Bowie, początki dekady.

1970

I David Bowie po raz kolejny, tym razem nieco później. Bowie w czasie swojej kariery miał na podorędziu wiele stylów, a ten, klasycznie inspirowany, był jednym z nich. Potwierdza się zatem teza, że w latach siedemdziesiątych mamy do czynienia z narodzinami różnorodności – a że jej efekty były czasami lepsze, a czasami gorsze nie powinno podlegać ocenie. W tym czasie także na scenę wraca trzyczęściowy garnitur.

1980 – Wypełnienie ramion idzie na urlop.

Powyżej Richard Gere.

Na powyższym zdjęciu jeszcze tego nie widać, ale trend do usuwania konstrukcji dopiero się w tym czasie rozwijał. W niedługo po tym Giorgio Armani wyrzuci je całkowicie, pozbędzie się także podszewki i wprowadzi do powszechnego użytku delikatniejsze materiały jak np. len.

1980
Eddie Murphy

1980
Michael Douglas i Charlie Sheen w “Wall Street” (1986).

Ubiór biznesowy zanotował pierwszy od lat 70. powrót garniturów w prążki. Nowy ich typ charakteryzował się znacznie szerszym rozstawem wzoru. Powróciły także szelki, a trzyczęściowe garnitury ustąpiły pola tym dwuczęściowym.

1980
Ten sam duet w innym wydaniu.

1990 – “Tak źle, że już gorzej się nie da”, AKA minimalizm

Po krzykliwości lat 70., i powrocie do minimalizmu w 80., lata 90. odnotowują obsesyjny wręcz pociąg do prostej formy. Nie dało to jednak chyba najlepszego efektu, gdyż lata 90. nazywane są najgorszą z dekad w historii garnituru. Nudne kolory, workowate, wykonane z kiepskiej jakości garnitury i zero oryginalności – garnitur w tym okresie stracił moc wyrażania czegokolwiek.

1990

Shortlist.com: “Panująca w latach 90. obsesja minimalizacji technologii, oczyszczaniem swego domu z rupieci oraz bardziej intelektualnego podejścia do mody dały początek pokoleniu, dla którego kolor istniał dopóki, dopóty była to matowa czerń.”

1990
Reservoir Dogs

Zainspirowane przez projektantów: Helmuta Langa i Comme des Garcons, a wzmocnione przez bohaterów filmu “Reservoir Dogs”, garnitury typu slim, ciasno dopasowane spodnie, białe koszule i cienkie czarne krawaty zyskały w latach 90. na popularności.

2000 – Czas metroseksualności.
Powyżej P. Diddy – 2006

Początek drugiego millennium, często określany jako czas miszmaszu, charakteryzował się fuzją poprzednich stylów, inspiracjami globalnymi i etnicznymi oraz adaptacją trendów lansowanych przez subkultury (głównie indie-pop). W początkach dekady garnitury wyszły z powszechnego użycia, pozostając ubiorem na formalne okazje, takie jak wyjście do kościoła, rozmowa o pracę, zaręczyny, śluby i pogrzeby.

2000

W połowie dekady mieliśmy do czynienia z pojawieniem się zjawiska „skurczonego garnituru”, charakteryzującego się kusą marynarką, bardzo krótkimi spodniami i ogólnym, ciasnym dopasowaniem. Trend ów utrzymuje się po dziś dzień w modelach z popularnych sieciówek. Marynarki trzyguzikowe, tak popularne w latach 90. zostały skutecznie wyparte przez te zapinane na dwa guziki.

2010+ – Powrót do korzeni.

Powrót stylu retro zmieszanego z Indie jest najlepszym określeniem początku dekady – dopasowany krój w połączeniu z klasycznymi proporcjami, zamiłowaniem do kamizelek i akcesoriów pozwalających na personalizację garnituru są najważniejszymi wyznacznikami obecnego kanonu.

2010+
Powyżej Jon Hamm.

Madmenowski styl poza planem zdjęciowym 🙂

Zmiana stylu koszykarzy na przestrzeni ostatniej dekady. Nie szukajcie różnic, bo jest ich za dużo, tylko nogawki jak były długie, tak zostały 😉

Przyszłość?
Na zdjęciu Luca Rubinacci

Co może wydarzyć się na przestrzeni kilku najbliższych lat? Doszliśmy do momentu, w którym wszelkie sztywne reguły, także te dotyczące ubioru, upłynniają się, czasem aż do ostatecznego zaniku. Coraz mniej jest okazji wymagających formalnego ubioru, dlatego też jego rola będzie sukcesywnie maleć. Trend do wykorzystawania klasycznych form, takich jak np. garnitur, ale w odformalnionych wariantach będzie postępował. Podtrzymywać go będzie stale rozwijająca się, silna wsparciem czytelników i zyskująca na znaczeniu blogosfera, która w coraz większym stopniu będzie nadawać ton producentom konfekcji. Co do samych kwestii technicznych dotyczących garnituru myślę, że czeka nas w najbliższym czasie odejście od krępującego ruchy “skinny fit” i zwrot ku bardziej obszernym, acz może nie aż tak bardzo jak na powyższym zdjęciu, krojom.

Człowiek jednak ma to do siebie, że nie lubi mieć zbyt dużej swobody i jej nadmiar często skutkuje powrotem do odrzuconych wcześniej rygorów. Kontrreakcją na brak zasad dotyczących ubioru może być powrót klasycznych reguł, które w epoce digitalizacji nie będą trudne do odtworzenia. Już dziś w działalności StyleForum czy polskiego ButWButonierce widać echa nostalgii za czasami, kiedy elegancki ubiór był nieodzownym elementem dżentelmeńskiego stylu. W przeszłości jednak był to kod kulturowo narzucony, obecnie zaś jest on jedną z wielu możliwych opcji. Kto wie, może za kilkadziesiąt lat stanie się on konwencją dominującą? 🙂

*Artykuł jest tłumaczeniem publikacji w serwisie Imgur

Powyższy tekst powstał dla portalu Dystyngowani.pl, w którym posiadam swoja stałą rubrykę. Serwis ów jest pierwszą w Polsce multiblogową platformą, dotyczącą eleganckiego stylu życia. Serdecznie zapraszam do zapoznania się z publikacjami pozostałych autorów oraz polubienia fanpage’a strony.