Pochwała dandyzmu.

Nadszedł czas na prezentację drugiego sposobu na mój szary, wzbudzający skrajne emocje, garnitur. Odkładamy na bok niski kontrast i kierujemy się ku feerii wzorów, mocy metalowych akcesoriów oraz mniej popularnym kolorom dodatków. Mówiąc konkretniej zaś, zwracamy się ku pierwotnej idei dandyzmu 🙂

Niedawno zorientowałem się, że przez ten ostatni rok prowadzenia bloga malo było okazji, przy przybliżyć czytelnikom skąd tak naprawdę wzięła się nazwa mojego bloga. Chciałem, by w pewien sposób informowała odbiorcę o zawartości bloga, ale także pozostawiała pewną dozę niepewności, a do tego najlepiej nadawało się nieco zakurzone i zatarte w społecznej świadomości pojęcie dandysa. Dandysi bowiem byli jedną z pierwszych w historii ludzkości subkultur, a za twórcę ruchu uważa się brytyjskiego lorda Beau Brummela. Celem dziewiętnastowiecznego dandyzmu na polu mody było dążenie do personalizacji swojego stylu (za pomocą odważniejszych kolorów czy nietypowych zestawień tychże) w oparciu o solidną bazę, jaką były zasady męskiej elegancji. 

Trzej muszkieterowie, czyli Outdersen, Mr.Vintage i ja 🙂

Dandzym jednak to nie tylko konwencja w ubiorze, to, choć wiem, jak źle to brzmi, styl życia. Przedstawiciele tej grupy, w Polsce reprezentowanej m.in. przez Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego, manifestując swą odrębność za pomocą stroju, stawiali siebie w kontrze do materialistycznie nastawionego, cechującego się swoistą estetyką społeczeństwa mieszczańskiego. Jako obserwator kulturowego postmodernizmu postanowiłem spróbować “odkopać” historyczną ideę dandyzmu i dostosować ją do współczesnej nam rzeczywistości, ukazując jednocześnie, że towarzyszące jej wartości, takie jak dbałość o ubiór, język i relacje z innymi ludźmi są obecnie niemniej ważne, aniżeli niecałe dwa wieki temu. Głęboko wierzę bowiem, że tak jak po długim okresie spożywania fast foodu ma się ochotę na tradycyjny obiad, tak zachłyśnięcie się totalnym brakiem zasad może skutkować tęsknotą za nimi 🙂


Co by jednak nie było za bardzo manifestacyjnie, warto wrócić do samego zestawu, w którym to pojawiłem się na otwarciu Piazza di Moda, czyli nowego włoskiego multibrandu, który ulokował się na drugim piętrze wrocławskiego Sky Tower. Włosi uznawani są za najbardziej swobodnych w kwestii ubioru, dlatego też postanowiłem się nie ograniczać i zdecydowałem się postawić na kombinację szarej, krzykliwej koszuli we floralny wzór, butelkowozielonego krawata z grenadyny, srebrnych spinek do mankietów i krawata oraz czarnych penny loafers. Jestem świadom, że na okazje wieczorowe bardziej odpowiedni byłby garnotur w ciemniejszej tonacji, niestety jednak jestem (jeszcze) posiadaczem tylko jednego garnituru. Swoją drogą ciekawa jest świadomość, że krawat i garnitur mogą kosztować tyle samo – ot cudowne działanie niewidzalnej ręki rynku 😉


Garnitur – Zara
Krawat – Poszetka.com
Koszula – Jeff Banks (secondhand)
Spinka do krawata – Tie Rack (secondhand)
Spinki – Soraya
Poszetka – bez metki (seconadhand)
Buty – Gamp