W końcu – garnitur.

Są takie sytuacje w życiu zwolennika klasycznego męskiego ubioru, kiedy codzienny zestaw koordynowany przestaje wystarczać, ustępując miejsca odzieżowemu kompletowi, któremu na imię garnitur. Podczas tych kilku lat przekopywania się przez niezliczone ilości wieszaków w sklepach z odzieżą używaną przez moje ręce przewinęły się dziesiątki pięknych garniturów, które jednak, ze względu na zbyt duży rozmiar, nie były w stanie wypełnić tej ziejącej złowieszczo luki w mojej garderobie. Wiedziony palącą potrzebą sprawienia sobie w końcu stroju na nieco bardziej formalne okazje, zapuściłem się na dość rzadko odwiedzany przeze mnie teren sieciówek. Rychło okazało się, że na obecnych wyprzedażach czeka na mnie łup nie do pogardzenia 🙂


 
 
Moja frustracja sięgnęła poziomu tak wysokiego, że udało jej się przezwyciężyć moje skąpstwo, efektem czego byłem gotów wydać na potencjalny garnitur nieco więcej aniżeli mam w zwyczaju. Wertując kolejne strony w witrynach sklepów internetowych, natrafiłem na Zarę, która, pomimo wybitnie modowego zacięcia, z kolekcji na kolekcję serwuje coraz więcej ciekawych, klasycznych rozwiązań. MW pierwszej chwili moją uwagę zwrócił szary, odstający od reszty asortymentu dwurzędowy garnitur, jednakże bazowa cena w postaci 1200 zł skutecznie obniżyła poziom mojego entuzjazmu do pułapu Rowu Mariańskiego.
 
 
Po okraszonym sporą dawką niewybrednych słów szybkim zamknięciu karty, w mojej głowie pojawiła się myśl, by nie spisywać rzeczonego garnituru od razu na straty i poczekać na obniżkę jego ceny podczas wyprzedaży. Liczyłem na to, że fashioniści opróżniający magazyny tego sklepu z 70% towaru w pierwotnej cenie, nie zainteresują się tak oldschoolowo wyglądającym egzemplarzem. Intuicja mnie nie zawiodła, nadchodziły kolejne etapy obniżek, a garnitur ów mimo to pozostawał w sklepie internetowym w niemalże pełnej rozmiarówce. Moja wytrwałość opłaciła się i ostatecznie udało mi się zakupić go podczas ostatniego etapu wyprzedaży, minimalizując koszt do kwoty 250 zł. Tak właśnie powinno się kupować 😉

Garnitur został poddany kilku przeróbkom, ale o nich wspomnę innym razem. Planuję bowiem zaprezentować wam ten garnitur jeszcze dwa razy: w zestawieniu biznesowym jak i pozostającym na przeciwległym doń biegunie zestawie “dandy”. Zaintrygowani? 🙂

Przyszłość przyszłością, a warto też pomyśleć o zawartości obecnego wpisu. Swego czasu podczas wertowania forum But W Butonierce natrafiłem na interesującą propozycję kolegi Tomka, w której zdecydował się na odejście od intuicyjnie nasuwającego się na myśl, i nie ma co ukrywać łatwego, ożywienia dość monochromatycznego zestawienia odcinającym się na tle garnituru krawatem. W zamian zaserwował propozycję o bardzo niskim kontraście, wykorzystującą bardzo podobne do siebie kolory i bazującą na łączeniu wzorów i faktur. Taka gra spodobała mi się na tyle, że przy okazji swojego garnituru postanowiłem także ją uskutecznić. 

Mamy tu zatem szary dwurzędowy garnitur o fakturze nieco zbliżonej do tweedowej jodełki, błękitną koszulę z diagonalnie tkanej bawełny, krawat w klasyczną biało-czarną, podobną nieco w układzie do kraty księcia Walii, pepitę i białą poszetkę w niebieskie groszki, która, podnosząc zastosowane w zestawie kolory, stawia przysłowiową kropkę nad “i”. By być konsekwentnym, nie zdecydowałem się nawet na tak często pojawiające się na blogu kolorowe skarpety. Jak dla mnie całość była całkiem miłą odmianą i zapewne jeszcze nie raz zdecyduje się na taki zestaw 🙂

“Bardzo lubię, kiedy pozuję do zdjęć, a tu nagle Rolls Royce wjeżdża mi w kadr ;)”

 

Krawat – Batistini (secondhand)
Poszetka – prezent
Spinki – Bytom
Pasek – Lion
Torba – Reserved
Skarpety – Reserved
Buty – Gamp (TkMaxx)