Bojówki + marynarka.

Jestem sceptycznie nastawiony do wszelkich nietypowych trendów, które praktycznie co sezon pojawiają się przy okazji pokazów wielkich domów mody, a które skrzętnie podłapują i popularyzują modowe portale (za przykład posłużyć tu może GQ, który jeszcze dwa lata temu odradzał mężczyznom krawaty typu super-skinny, by w tym sezonie przy każdej niemal okazji promować je wraz z maciupeńkimi kołnierzykami koszul). By podążać za nieustannie zmieniającymi się trendami, człowiek musi cieszyć się zasobnością portfela znacznie przewyższającą średnią krajową, a jeśli dodatkowo jest kobietą, to koszta rosną jeszcze bardziej, mimo, iż odzież kobieca jest relatywnie tańsza. Na tle zmieniającej się diametralnie co sezon mody damskiej, moda męska wypada dosyć blado, czasem jednak potrafi zaskoczyć. A wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, by aktualny, interesujący trend zaadaptować na gruncie własnego stylu.
 
Przeglądając w ubiegłym roku zdjęcia z Pitti Uomo – największych targów branżowych mody męskiej, odbywających się rokrocznie we Florencji – natrafiłem na zdjęcia, przedstawiające mężczyzn, łączących klasyczne wełniane marynarki ze spodniami typu cargo, u nas potocznie określane mianem „bojówek”. Nie były to jednak modele znane z poligonów, bardzo obszerne, naszpikowane kieszeniami i utrzymane w kolorystyce khaki. Wyglądem przypominały bardziej klasyczne chinosy w fasonie slim, zwłaszcza, iż nawiązywały doń kolorystycznie (beż, jasny brąz, jasna zieleń). Mimo pojawiających się na blogach wielu krytycznych komentarzy dotyczących takiego zestawienia, zapragnąłem zdobyć elementy potrzebne do jego stworzenia. Wiedziony włoską fantazją, która popycha mieszkańców Italii do coraz to dalszego przesuwania modowych granic, rozpocząłem poszukiwania marynarki i bojówek. W ciągu roku nie natrafiłem w secondhandach na nic odpowiedniego poza parą jasnoszarychspodni, które, mimo szczupłego wyglądu na wieszaku, okazały się o wiele za duże. Tego lata, trochę przypadkiem, wybrałem się w charakterze towarzysza na zakupy do galerii handlowej i jak to zwykle bywa nie mogłem oprzeć się pokusie przejrzenia wieszaków z przecenami. To, co na nich znalazłem, zmusiło mnie do dokonania nieplanowanych, pierwszych od bodajże roku zakupów w standardowym sklepie.
 
 
Przedstawioną powyżej marynarkę mierzyłem na przestrzeni ostatniego roku kilkukrotnie, gdyż odbiega ona bardzo mocnym dopasowaniem od innych modeli, które można oglądać w Zarze. Początkowa cena 399 zł była jak dla mnie zaporową, kolejna obniżona do poziomu 259 zł też wykraczała dalece poza moje standardy. Kiedy wertując wieszaki odnalazłem ją, ozdobioną metką z napisem „89.90 zł”, nie wahałem się ani chwili. Granatowa marynarka to jedna z kilku podstawowych rzeczy, jakich brakowało mojej garderobie. Teraz lista skróciła się o jedną pozycję.

 

Bojówki czekały na mnie w Pull&Bear. Lubię rozmiarówkę tego sklepu, wg której noszę spodnie rozmiaru M – pozwala mi to choć przez chwilę czuć się nieco większym aniżeli jestem w rzeczywistości. Wąska nogawka, delikatny, miękki materiał i bardzo przyjemny dla oka odcień beżu – nie mogłem znaleźć lepszego modelu. W zestawie z nimi znajdował się również wąski, nubukowy pasek, który całkiem ładnie komponuje się z moimi zamszakami, prezentowanymi w poprzedniej stylizacji. A to wszystko za jedyne 59,90 zł. Nie mogłem przepuścić takiej okazji.
 
Na końcu chciałbym poświęcić nieco uwagi butom, które są jedną z moich najlepszych lumpeksowych zdobyczy. Buty te wyprodukowała firma Clarks, słynąca z produkcji dobrej jakości obuwia za przystępną (jak na standardy zachodnie) cenę. Buty były nieużywane, wkładka wewnętrzna nie nosi żadnych śladów użytkowania, tak samo jest z powierzchnią butów. Po pierwszym założeniu odkryłem prawdopodobną przyczynę ich oddania – oba buty strasznie piły w okolicach pięty. Wystarczyło jednak kilka dnia ich użytkowania, by zapiętki dopasowały się do kształtu stopy. Piękne, uniwersalne Brogues’y w kolorze koniaku w oryginalnym salonie kosztowałyby mnie około 400-500 zł. Moje nabyłem w okazyjnej cenie 30 zł – tak niewiele wystarczy, by mieć solidną podstawę do budowania swojego wizerunku 🙂
 
Foto: Jacek Rękas – nadzieja polskiej fotografii modowej
Marynarka – Zara
Koszula – Cedarwood State (secondhand)
Krawat – J.Crew (secondhand)
Poszetka – Wykonana własnoręcznie
Pasek – Lion
Bojówki – Pull & Bear
Skarpety – Centro
Buty – Clarks (secondhand)